strona 2 z 2
« < 12
AutorCzym jest dla nas dzisiaj humanizm?
17 Kwi 2018 o 23:33
"W swych korzeniach humanizm - to miłość człowieka."
Niewątpliwie. Altruizm, empatia i inne wartości ułatwiłyby życie. Jednakże altruizm jest sekundarną reakcją egoizmu. Interesujące, ale to już inny temat:)
Wracając do meritum...
Szokujące statystyki są nie tylko w Polsce. W Niemczech jest podobnie. Terapie dzieci w wieku szkolnym odbywają się zazwyczaj ambulatoryjnie. Wizja i optyka widzenia?
Moim zdaniem, aktualnie więcej się o tych problemach mówi, otwarcie i bez zakłamania. Ludzie korzystają z różnych terapii, ponieważ stało się oczywiste, że wszelkie zaburzenia można wspomagać leczeniem. Kiedyś to był raczej temat tabu i człowiek depresyjny, cierpiący, był postrzegany dziwnie. Niestety. "Tamten świat", był także pełen problemów, ale więcej się zamiatało pod dywan...słodki socjalizm?
Aktualnie świat opowiada o wszystkim, media...inna struktura się pojawiła.
Mówiąc o miłości, mają Państwo rację. Jednakże nie jest to moim zdaniem temat łatwy. Miłość do innego człowieka kojarzy się z oddaniem emocji, zaufaniu, chęcią bycia dla kogoś pomocą w trudnych chwilach. Jeśli tak, to dlaczego nie ma otwartych rozmów o pragnieniach, oczekiwaniach, tylko jest kłamstwo, podejrzenia i nieufność?
Szczerych, humanitarnych relacji nie da się skutecznie zbudować na chwiejnej konstrukcji, która często wynika z mechanizmów obronnych. Więc komunikujmy o pragnieniach i podajmy dłoń tym, którzy jej potrzebują...z odrobiną zaufania, bo bez tego, niczego nie zbudujemy.
To moja wizja:)
18 Kwi 2018 o 00:17
Może dodam do mojej wizji jeszcze ciekawostkę, że kłamstwo, nieufność, podejrzenia, a nawet krytycznie brzmiąca: chęć oglądania cudzego nieszczścia, to zupełnie naturalne reakcje ludzkie, podyktowane rozmaitymi bodźcami.
Genetyka, fazy prenatalnego rozwoju, dzieciństwo, rozwój psychoseksualny...itd.
Czyżby w takim układzie i konstrukcji psychiki ludzkiej, humanizm był jedynie marzeniem?
Bo przecież nie jesteśmy identyczni i mamy różne predyspozycje.
A miłość? Miłość też może mieć różne definicje...
Podrowienia:)
18 Kwi 2018 o 06:16
Właśnie! Podstawą międzyludzkich więzi jest kredyt zaufania! Nie ma żadnych trwałych relacji tam, gdzie rodzą się jakieś podejrzenia i lęk. Ale skoro dzisiaj prywatnie "wolimy" (??) raczej zamiatać pod dywan, raczej stosować uniki i bać się każdego napotkanego człowieka, zamiast otwarcie z nim mówić=komunikować... to nie ma wyjścia: zaczynamy taniec z gwiazdami i jako powszechne narzędzie "porozumienia" (??) stosujemy niezły wytrych na zmylenie: mowę-trawę-tę nawijkę oraz przemilczenia.

Czy zauważyli Państwo, że na naszych drzwiach wejściowych do mieszkań czy nad furtkami posesji zniknęły tabliczki z nazwiskami?

Jako młody człowiek wszędzie trafiałam pod wskazany adres, nie pytając o nic - Adresaci sami otwarcie prezentowali swoją godność. Dzisiaj muszę, jak ten Sherlock po nitce do kłębka, swojego własnymi nogami dochodzić, co na stare lata staje się powoli wyczynem.

Zniknęło gdzieś, w kosmos wyparowało zaufanie... Tak! To bardzo trafna diagnoza
18 Kwi 2018 o 12:52
"gdzie się podziały tamte prywatki, tamten świat??"
Ne ma już tamtego świata, jest nowy, zupełnie inny. Nie tylko inny ustrój, ale i inne oczekiwania.
Komercyjny rozwój przyczynił się do innego postrzegania świata i wartości.
Kredyt zaufania? To brzmi bardzo ładnie, ale staje się wartością na wagę złota. Gonimy za dobrem materialnym, aby nie zginąć w tłumie. Przynależymy do grup, aby mieć silniejszą pozycję, bo indywidualiści mają ciężko w dobie marketingu i walki o pozycję.
Lękamy się ludzkich reakcji, w obawie przed zranieniem zamykamy drzwi, stwarzamy dystans. Tym samym powoli tworzymy wokół nas mgłę melancholii...
To długi proces, nowa generacja i jej prawa powodują w nas niepokój i wewnętrzny konflikt. Wspominamy stare dzieje, zabawy przy ognisku, serdeczność ludzi, którzy pożyczali sobie cukier i zapraszali na plotki przy kawie. Młodość, wszyscy byli równi i na mieszkanie czekali 10 albo więcej lat...To już nie wróci, dobrze czy źle, coś za coś...oto jest pytanie? Z perspektywy czasu wszystko ma swoje miejsce, my też się zmienamy, bo życie kształci i doświadcza, nie zawsze pozytywnie.
Chyba najważniejsza jest stała "walka", albo inaczej dbałość o własne szczęście, a wtedy emanuje wspomniana przez Państwa miłość do innych.
Czyli zdrowy egoizm, którego sekundarną reakcją będzie altuizm:)
18 Kwi 2018 o 14:42
A więc jednak... Coś za coś - i to nie zawsze na zasadach ekwiwalencji wprost proporcjonalnej...

Nikt z nas chyba nie upiera się już przy iluzjach, że "wtedy było lepiej", bo przecież pamiętamy ten dyżurny chleb powszedni tylko z margaryną, te wyścigi po papier toaletowy; podpaski kobiety dostawały w prezencie na 8 marca; jeśli miałeś kolesi gdzieś tam/gdzieś tam, to byłeś dobrze ustawiony; pociągi się spóźniały w środku lata; w aptekach tylko jak nie aspiryna, to lignina itp., itp.

To, co było zdecydowanie LEPSZE właśnie w tamtych prywatkach - to międzyludzka solidarność, i to bynajmniej nie ta przez wielkie S. Naród był solidarny. Żyło się ubogo, ale chędogo. Coś czyli za coś :(

A co rozumiemy dzisiaj przez "dehumanizację życia"? "dehumanizację stosunków pracy"?
18 Kwi 2018 o 15:21
Właśnie, nie zawsze na zasadach proporcjonalnych.
Zgadzam się. Myślę, że owa międzyludzka solidarność wynikała ze statusu w społeczeństwie, wzajemnego niezadowlenia z ustroju, oraz mentalności.
Wchodząc do urzędu, kłanialiśmy się nisko, przepraszaliśmy, że przeszkadzamy i dziękowaliśmy bardzo, nawet koniakiem, albo kawą za załatwioną sprawę. Mentalność i prawie konieczny serwilizm. Dziś wchodzimy do urzędu i wymagamy należytej, profesjonalnej obsugi, jesteśmy konsumentem, klientem, bez którego biznes się nie kręci.
Zmiana struktury, poprzez zmianę ustroju.
Tym samym stosunki w pracy uległy zmianom. Konkurencja, dążene do perfekcjonizmu, najnowszych technik. Dehumanizacja? To moim zdaniem zagubienie pewnych wartości na konto struktury. Traktowanie innych tak, jakbyśmy sami nie chcieli być traktowani...to w skrócie mój pogląd.

Ps. Czasami mam ochotę pojechać na Syberię, pomieszkać w skromnej, drewnianej chatce, bez światła...gdzie wieczorem pali się lampę naftową, albo świeczkę. Na podwórzu jest studnia i czysta woda. Ognisko wieczorem wsród tubylców, którzy opowiadają legendy:))
Ciekawa jestem, jak długo byłabym oczarowana taka atmosferą i kiedy zateskniłabym za europejskim stadartem, może wcale?
Pozdrowienia:)
18 Kwi 2018 o 15:45
błąd się wkradł, miało być: "za europejskim standardem..."
19 Kwi 2018 o 00:20
Jakie są przejawy tej dehumanizacji życia? Np. w języku? I to nie tylko na poziomie tzw. ulicy? Np. w języku wysokiej polityki? W codziennym od samego rana epatowaniu przemocą, w zalewie newsami, w których aż rojno od negatywnych emocji. W brutalizacji coraz bardziej chamskiego języka i powszechnym z angielska "tykaniu" obcych ludzi (najlepiej w trybie rozkazującym "wal się", "spadaj", żeby wymienić te pierwsze z brzegu). W nachalnej markentingowni, która wchodzi ci na siłę do twojego łóżka? W seksualizacji wszystkiego, upychanej nawet kiedy mowa o wróbelkach czy byle praniu kapsułkami. Na oczach małych dzieci, które przecież WIDZĄ, SŁYSZĄ, ROZUMIEJĄ NA POZIOMIE EMOCJI JUŻ W FAZIE PRENATALNEJ??
19 Kwi 2018 o 11:51
Na temat dehumanizacji jest sporo publikacji.
Każdy może poczytać wywody mądrych ludzi, którzy naukowo tym tematem się zajmują. W dyskusjach lubię przedstawiać mój pogląd, poparty często przykładami.
Świat jest wulgarny i nikt tego nie powstrzyma. Przemoc, konflikty itd. to obraz codzienności. Nawet jak nie mamy bezpośredniego kontakty z owymi zjawiskami, to media nam je serwują. Pierwszy odbiór bulwersuje, jesteśmy emocjonalnie podekscytowani, ale w miarę powtórek oswajamy się i przyjmujemy jako "status idem".
Oczywiście ma to wszystko co się dzieje, wpływ na rozwój świadomości i podświadomości, ale o tym krótko, bo nie ma sensu, abym pisała publikacje na ten temat:)
"Seksualizacja"?
To też obszerny temat. Seks jako naturalna forma zachowania jest czesto wykorzystywany w mediach do manipulacji emocjonalnej. To skuteczny projekt.
To nie jest już temat tabu, a wprost przeciwnie, często przynęta dla rozmaitych reklam.
Generalnie dehumanizacja, moim zdaniem, to również czynienie ludziom tego, czego sami nie chcielibyśmy doznać.
Odnośnie relacji seksualnych, temat nie tabu, kreatywność się liczy, ale więcej intymności na pewno by nie zaszkodziło:)
20 Kwi 2018 o 03:15
Dzielne Babeczki, z serca dziękuję, że - jak zawsze - pięknie i mądrze pochyliłyście się nad tematem.

Zwracam się teraz do naszych Poetów i Prozaików: kochani Panowie, gdzie się podziały tamte prywatki? Tamten charm? Osobisty wdzięk i naturalna intuicyjna kultura tak zachowań, jak i narracji? Dzisiaj nie tylko młodzi, ale i stara, wysoko kształcona baba potrafi tak nasobaczyć i tak naurągać, że... no, czacha dymi!

To dokąd w tym schamieniu zmierzamy? Z powrotem na drzewa?
20 Kwi 2018 o 09:25
Z przyjemnością podzieliłam się poglądami.
Również dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
21 Kwi 2018 o 03:47
Za mojej pamięci i moi śp. Dziadkowie, i śp. Rodzice w relacjach z innymi ludźmi używali, jak się teraz okazuje, bardzo subtelnego, wyrafinowanego, koronkowego wręcz - w zestawieniu z tym dzisiejszym - języka. W ogóle nie przeklinali! Co wydaje się jakimś mojej głowy totalnym wymysłem! Najstraszniejszym przekleństwem mojego śp. Dziadka było "CHOROBA!" Kiedy padało to jego "CHOROBA!", świat cały drżał w posadach, a my-dzieciaki truchleliśmy z przerażenia i zwiewaliśmy, gdzie pieprz rośnie.

Nie pamiętam, żeby tamto pokolenie przeklinało tak strasznie, jak to się słyszy dzisiaj wszędzie. Nie pamiętam tego epatowania karczemnym podłym słowem, co mamy obecnie na codziennym chleba powszedniego talerzu! Im bardziej solisz pieprznie, dosadnie, krwiście i soczyście, tym bardziej jesteś cool!

Pytam Szan. Panów (bo Szan. Panie już pytałam :) Gdzie się podziały tamte prywatki? Jaki jest ten nasz humanizm 3. Tysiąclecia?
25 Kwi 2018 o 07:56
Milczenie jest przyzwoleniem. Za Hipokratesem
strona 2 z 2
« < 12
© 2010-2016 by Creative Media
×