Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2023-06-09 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 305 |
przechadzam się pośród drewnianych ram.
puste przestrzenie ziejące z obrazów.
komuś się spieszyło, uciekło, niektórych
— jak się domyślam — wyrwano wbrew woli.
topnienie. coraz ciężej przeglądać się w płótnach.
farba lśni, kaleczy. wyciągają się łapska
setek kinestetyków (jak zawsze — zostali najgorsi).
dotknąć! nauczyć się na pamięć mojej tekstury, kształtu!
zagłaskać na śmierć widza, gapiciela!
dziwne uczucie: jakbym cały był z poplątanych lin.
z więzów. siedzący na olejnym tronie dostojnik
ma zamiar mnie rekoncyliować (w zawilgłych
murach opuszczonej od lat wewnętrznej
kapliczki zalęgły się pospolite infamie,
herezjuśki o świdrujących ślepiach,
pogardy i odszczepieństwa, całe w bieli).
pożeramy się wzrokiem, ja i zastygleńcy.
trzeba ci wierzyć! powinieneś być tu z nami! dołącz!
— skrzeczy się sportretowanym praprzodkom.
zaraz zamknięcie galerii. raczej nie zdążę
wrócić do ciebie. pokornie i na kolanach.
wokół głowy wyrasta prostokątna obwódka.
lśnią pozłacane twarze brodaczy, z luk nieprzyjemnie
ciągnie starym drewnem i stęchlizną.
myślę o najgłębszej z wiar, tej,
której zwyczajnie nie da się stracić.
o niemożliwym do namalowania autoportrecie.
Pozdrawiam ?