Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | prose |
Date added | 2014-07-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2137 |
Dwa miesiące temu przydarzyło mi się szczęście piętnastominutowe. Wpiłam się w nie mocno zębami, ale po krótkiej szamotaninie wyrwało mi się zbolałe i uciekło tam, skąd przyszło czyli w tzw. nienacek. Do dziś nie wiem gdzie to jest.
Szczęście na imię miało An, nosiło sztruksy, miało artystyczną duszę i delikatne, gitarowe dłonie. Było wypatrzone, namierzone i upragnione od półtora roku, jednakże na początku znajomości, dziwnym trafem, pewna rozwydrzona blond milady w typie rosyjskiej matrioszki sięgnęła po szczęście bardziej zdecydowanym ruchem dłoni, chowając je do kieszeni na kilka dobrych miesięcy i tym samym pozbawiając mnie marzeń. Milady jednak odeszła gdzieś w swoją dziwną rosyjską przestrzeń zostawiając szczęście przebite na wylot, okrwawione i zrozpaczone gdzieś na trasie swej życiowej wędrówki.
Chemia między mną a An wprawiała w zdumienie wszystkich naszych kompanów całonocnych barowych eskapad. Może dlatego bardzo szybko zdecydowaliśmy się na wspólną wymianę wszelkich wewnętrznych pierwiastków w zaciszu mojego domu, pod osłoną nocy i w zalewie lekko alkoholowej. Coś mi szeptało wtedy nieśmiało na kanapie, że niekoniecznie jest to dobry krok, ale byłam pijana - bardziej radością z powrotu miłosnego aspektu na łono mojego życia niż zaprawą alkoholową, którą sporządziliśmy sobie w knajpie. Cieszyłam się, że w końcu nadszedł ten wymarzony moment, kiedy jestem na tyle wolna emocjonalnie, że mogę pójść do łóżka z kimś innym niż Tomek.
ratings: very good / excellent
ratings: perfect / excellent