Text 38 of 89 from volume: M jak Milicz
Author | |
Genre | prose poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2015-02-15 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2777 |

Za oknem luty
Śniegu ani śladu, choć to luty.
Zaczęło się dymić z komina naprzeciwko
- aha, Józiu wrócił do domu
i w piecu pali, widać chata wychłodzona.
Gdzieś psy szczekają w oddali.
Zaraz wróci ze sklepu zziębnięta Józia żona.
Podjechał sąsiad pod podwórze
i bramę skrzypiącą otwiera.
Kuśtyka bezdomny do biedronki
z butelką po piwie.
Po drodze w śmietniku szpera.
Nie przejeżdża ulicą, jak kiedyś,
wozak z okrzykiem, wio koniku!
Wiatr rozszarpuje czarną folię
na dachu przybudówki na opał
i kołysze rosochy drzew.
Tika zegar życia, radosny, coraz starszy,
coraz mniej mu uderzeń zostaje,
robi się coraz ciekawiej czekać wiosny.
ratings: perfect / excellent
Przedwiośnianie i lutowo
do zawrotu głowy -
więc wyskubuję mereżkę
atłasowej woni orchidei
z udomowionym leśnym storczykiem -
najsłodszym absolutu przydechem
waniliowego lukru aż po sam
zapach bladoróżowych hiacyntów