Author | |
Genre | mystery & crime |
Form | prose |
Date added | 2011-06-28 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2745 |
Następnego dnia Cyna, zamiast jechać pobranym z policyjnego garażu radiowozem ruszyła na Chełmską swoim chińskim skuterem, kupionym za dwa i pół tysiąca na Allegro. Trochę było już za zimno na podróżowanie tym cudem dalekowschodniej motoryzacji, ale odkąd Witczak załatwił niewielki ryczałt na prywatne środki komunikacji od czasu do czasu korzystała ze swego rumaka o trudnej do wymówienia nazwie zaczynającej się na X.
Aby z Nowolipek dostać się na Dolny Mokotów, trzeba było albo przebić się przez Centrum, albo zjechać nad Wisłę i pognać do Czerniakowskiej Wisłostradą. Wybrała tą drugą drogę. Było po dziesiątej i o tej porze Wisłostrada nieco się już odkorkowała po porannym szczycie.
Cyna rozpędzała się do nieprzepisowych prędkości i wykonywała manewry, po których zostawiała za sobą bukiet wymachujących pięści i kakofonię klaksonów. Jednak drogówka poinformowana przez porządnych obywateli nigdy nie reagowała na doniesienia o rajdowcy na pomarańczowym skuterze i w żółtym kasku. Wiedzieli, że to Cyna.
Tym razem Agnieszkę gnała ciekawość. Jak dotąd w swej krótkiej policyjnej karierze nie otarła się jeszcze o nikogo sławnego. Teraz, gdy nadarzyła się niepowtarzalna okazja, aby wściubić nos w sam środek warszawskiej śmietanki, zamierzała w pełni ją wykorzystać.
Wjeżdżając przed szlaban Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych dziewczyna pospiesznie machnęła służbową legitymacją portierowi i czym prędzej podjechała pod halę numer trzy. To tu odbywały się nagrania do niedzielnego wydania konkursu, którego jurorką była Wanda Rosołowska.
Przeszedłszy przez wielkie drzwi przywodzące na myśl hangar samolotowy Cyna zastała tylko pogaszone światła i puste dekoracje. Ochroniarz poinformował ją, że dzisiejsze zdjęcia, ze zrozumiałych względów zostały odwołane. Pouczony o zawodowej przynależności niskiej, pryszczatej dziewczyny o urodzie licealisty skierował ją do biura programowego w piętrowym baraku po drugiej stronie wewnętrznej ulicy, przecinającej wzdłuż cały teren Wytwórni. Tam, w pokoju numer osiem, Cyna odnalazła Mateusza Konela, producenta wykonawczego teleturnieju „Styl i Gracja”. Siedział na rozchybotanym biurku i prowadził jedną rozmowę telefoniczną za drugą.
– Tak, słońce. Nagrania odwołane do końca miesiąca. Nie wiesz, co się stało? Zajrzyj do Internetu. – Cyna rozpoznała w nim geja. Nie był to ostentacyjny typ. Wręcz przeciwnie. Ale po gestach dłoni, które towarzyszyły rozmowie, markowym ubraniu i perfumach Cyna bez pudła trafiła jego orientację seksualną. Bezpardonowo podetknęła mu pod nos swoją legitymację i ruchem ręki nakazała zakończyć telekonferencję. Konel przerwał rozmowę.
– No tak. Wiedziałem, że ktoś od was się zjawi – podsumował, nie komentując wyglądu funkcjonariusza, ale Cyna dała by głowę, że rozpoznał w niej tę samą orientację. – W czym mogę pomóc?
– Niech mi pan opowie o współpracy z Wandą Rosołowską – poprosiła. Konel zaproponował jej kawę i plastikowe krzesło w swoim biurze. Z obu propozycji skorzystała. Nigdy za dużo kofeiny po nieprzespanej nocy.
– Pełen profesjonalizm – zaczął opowieść o Rosołowskiej. – Zawsze doskonale przygotowana, punktualna. Bez zarzutów z tej strony. – Parzył kawę w pamiętającym lepsze czasy ekspresie. Cyna podziwiała niezwykłą grację w jego ruchach.
– A z jakiej strony pojawiły się zarzuty? – spytała zaciekawiona aluzją Cyna.
– Ano, trochę była spragniona miłości, ale kto nie jest? – odpowiedział producent.
– Narzucała się komuś? – przytomnie zapytała policjantka. Konel podał kawę w filiżance z francuską czekoladką na spodku. Przytaknął.
– Potrafiła sobie upatrzeć ofiarę. W każdej edycji był to kto inny. Krążyły o tym prawdziwe legendy – opowiadał Konel. Cyna podsunęła mu kartkę z notatnika.
– Proszę napisać tu imiona, nazwiska i telefony – poprosiła. Po chwili Konel zapisał jej trzy zestawy danych osobowych.
– Czy Rosołowska używała laptopa? – spytała jeszcze na odchodnym. Konel uniósł brwi, wyrażając zdziwienie, zupełnie jakby Cyna spytała o ostatnią misję kosmiczną Rosołowskiej na księżycu.
– Miała taką komórkę dla emerytów, z dużą klawiaturą, ale nawet na niej nie potrafiła odebrać prostego esemesa. Zresztą niech pani spyta Monikę – odpowiedział.
– Jaką Monikę? – spytała zdziwiona Cyna.
– Jej asystentkę. Monikę Kawę – Konel westchnął i do trzech zapisanych dopisał jeszcze telefon do asystentki aktorki.
– Dziękuję – odpowiedziała Cyna i wyszła z baraku, który przypominał jej dekoracje ekipy filmowej z „Misia”.
Zamiast wsiąść na skuter i wrócić do komendy Cyna przeszła na drugą stronę ulicy i weszła do trzypiętrowego budynku, do którego przyciągnęły ją liczne plakaty z informacjami o castingach. Wszedłszy na klatkę schodową wmieszała się w tłum lasek ustawionych posłusznie w kolejce. Nigdy nie potrafiła odmówić sobie skorzystania z okazji do pogapienia się na niezłe dupy.
Natychmiast poczuła wiszące w powietrzu napięcie erotyczne, tak charakterystyczne dla skłębionego tłumu młodych ludzi pragnących zrobić karierę w showbiznesie.
Pospiesznie przejrzała listę firm organizujących nabory do różnych seriali i konkursów i kierując się własnym instynktem wytypowała jeden z anonsów. Ten, który wydał jej się najbardziej podejrzany. Zaczepiła cycatą blondynkę, która stała pierwsza w kolejce.
– Co to za konkurs, dziecko? – spytała bez ceregieli. Dziewczyna wydęła wargi i pokazała trzymaną w pulchnej dłoni ulotkę. „Twarz Miesiąca” – Cyna przeczytała nagłówek i skąpą informację o szansie na rolę w nowym serialu stacji Vtv. Organizacją castingu zajmowała się bliżej nieznana firma Star Media Studio.
– Wepchnę się przed tobą, dziecko, dobra? – zaproponowała z zalotnym mrugnięciem, które pasowało jej jak aparat ortodontyczny krokodylowi. Zanim spytana zdążyła zaprotestować Cyna otworzyła drzwi i weszła do pokoju przesłuchań.