Go to commentsRznijcie go powoli
Text 38 of 44 from volume: Krew i ogień
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2015-06-07
Linguistic correctness
Text quality
Views3165

Rżnijcie go powoli


Dwa drewniane stojaki zrobione z skrzyżowanych w kształcie litery X belek, połączone są podłużnie drążkami, tworząc stabilny kozioł. Pomiędzy górne rogi  kozła kładzie się kłodę drzewa, którą zamierza się pociąć na krótsze kawałki. Piłowanie drzewa, to bardzo ciężka praca. Aby dobrze szło piłowanie i wymagało najmniej wysiłku, trzeba co jakiś czas piłę naostrzyć. Ta ręczna piła do cięcia drzewa już dawno nie była  ostrzona. Tym razem jednak do kozła służącego do rżnięcia drzewa przywiązano sznurami człowieka.

- Co będziemy robili z tym Lachem?

- Będziemy go rżnęli jak kloc drzewa.

- Ależ ta piła  tępa – mówi  Hryhoryj,   pociągając palcami po jej zębach.

Po jego słowach rozpoczyna się kilkuminutowy, leniwy dialog:

- I zardzewiała, bo dawno nie była używana.

- Teraz bardziej były potrzebne widły i siekiery.

- Piła dobra tylko na związanego Lacha.

- Ależ to proboszcz!

- Co z tego, że proboszcz, ale to przecież też Lach jak inni, a może nawet gorszy.

- Piły nie trzeba ostrzyć, woła prowidnyk

- Lach będzie lepiej czuł i może lepiej doceni to, co dla niego robimy.

Bierze ją do ręki dwóch ludzi. Jeden trzyma drewniany uchwyt z jednej strony, drugi ujmuje go z drugiej strony.

Tysiące  razy w swoim życiu piłowali oni tą piłą grube kłody  drzewa. Tym razem zamiast mrowia opiłków,  wszędzie wkoło jest krew. A oni jakby się w niej kąpali.

Następnym po proboszczu, którego kładą na stojak i będą przerzynać piłą,  jest pan hrabia Adam Wereszczyński.

Odzywając się do swoich ludzi na jego widok, prowidnyk Kazimir Durnat wykazuje przerażające poczucie humoru zbrodniczej bestii, mówiąc pełnym ironii głosem:

- Rznijcie go powoli, bo to był dobry pan.

A po kilkudziesięciu latach, w rozmowie  z turystą z Polski – wtedy cudem uratowanym z pożogi dzieckiem, o czym ten starszy Ukrainiec nie wie, z całą szczerością przyznaje:

- Mordowaliśmy Polaków, bo tak było trzeba…

I nie ma ani krzty żalu, ani w jego spojrzeniu, ani w tonacji głosu, ani w wyrazie twarzy. Spokojne, rzeczowe, stanowcze stwierdzenie faktu. Po czym, po krótkim namyśle, dodaje,

- Trzeba było dla samostijnoj  oczyścić Wołyń i Galicję z Polaków, aby raz na zawsze rozwiązać w tych stronach - tu kpiący uśmieszek, okraszający jego starannie przystrzyżoną kozią bródkę -  tak zwany problem polski.


  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Kiedyś czyniono tak z "panami" w Rzezi Galicyjskiej [par.m. in. Stanisław Wyspiański: "Wesele", słowa ducha Szeli].
avatar
Dziękuję za tekst i przypomnienie tej tragedii.
© 2010-2016 by Creative Media