Go to commentsŁazęga
Text 54 of 89 from volume: Zrzędzian
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2015-11-10
Linguistic correctness
Text quality
Views2751

Z włóczęgi, z beztroskiego szwendania się po nieznanym świecie, po wędrówkach przez egzotyczne grajdołki, sterany przygodami w stylu Indiany Jonesa, wrócił do Matyldy, jednak zastał  w jej domu nie to, co zostawił; ujrzał ludzi, których przedtem nie widział, zobaczył twarze uśmiechnięte do  sera, więc zirytowany wypadł z mieszkania.

Lecz nie na pustą ulicę, ale pod rozpędzoną furgonetkę. Z każdą chwilą było z nim gorzej: zanim stracił przytomność, leżał na ziemi w niewygodnych skrętach obolałego ciała. Poczuł, że nadchodzi zbyt wczesny moment na żegnanie się z poprzednimi majakami i już nie ma co liczyć na nowy zapas sił czy odświeżoną ochotę na życie, bo przyszedł raptowny czas na ponowne zaznajamianie się z oklepanymi doznaniami, na nocne odwiedziny przerażeń, których już nie będzie miał szans przeżyć do końca.

Stracił przytomność, a gdy się ocknął, było ciemno i na dodatek bolało go biodro. Nie mógł wyjść z krzaków. Leżał w nich, jak przetrącony listek figowy. Modlił się, by już nikt więcej tędy nie przejeżdżał i pozwolono mu pospać.  Pojął, że znowu ma przegwizdane, z powrotem czekają na niego długie miesiące szpitala i rekonwalescencji, pobyty na wysłużonych dostawkach, głupawe rozmowy ze szlafrokami wychodzącymi na peta.

Zrozumiał, że ponownie grożą mu odgrzewane wersje nudnych tematów, zaczną się orgie treli-moreli i gadek-szmatek i znowu powrócą nudne omawiania tego, co tam, panie, słychać na szerokim świecie, co w polityce, gdzie tam komu co piszczy w trawie, że rozpoczną się przymulone komentowania, wyjaśniania, narzekania, podstarzałe rewelacje o tym, co się ostatnio mówi, kto kogo gdzie na czym przyłapał, co na obchodzie, kiedy wypis, od początku zaczną się nieśmiertelne gadki o żonach, laskach i innych breweriach.

Uświadomił sobie, że nastąpią odstręczające nastroje, krótkie żale zakończone smutkiem, zbędne chwile zastanawiania się nad swoim niekoniecznym życiem i obsesyjne rozważania o rozlanym mleku. I wrócą lęki oraz abstrakcyjne odczucia, poruszone zostaną lawiny urazów i obaw, które już niezadługo nabiorą niepowstrzymanego rozpędu i rozszczepią się na pojedyncze zmartwienia. I naraz ujrzał przed sobą wszystkie swoje lęki: te, co już się wydarzyły i te, co dopiero nastąpią.

Wypadek ten raz na zawsze oduczył go ślepego wypadania na ulicę; wymiarkował, że przed nim zachwycał się wszystkim, co było duże, niefircykowate i rozległe, roztkliwiał się nad piramidami, Coloseum, katedrami, pomnikami potęgi Człowieka,  a teraz, kiedy pojazd nadjechał, nie zdążył docenić jego ślicznej karoserii, nie zdążył zapłakać nad pięknem skrzyni biegów, tylko, bez uprzedzenia, zmiażdżył mu nogę i przejechał po niej wszystkimi kołami.



  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Nie tyle "łazęga", co fajgierojza, jak zwykł był mawiać mój Tata :-)))

:)))
avatar
Rzeczywiście, forma doskonała. Proponuje jednak w oryginale usunąć przecinek przed:jak potrącony; wstawić przecinek przed: i znowu.
avatar
Czasami trzeba zostać nieźle przetrąconym, żeby zrozumieć, że odtąd będzie się gadało już tylko z szlafrokami :)
avatar
CIESZMY SIĘ TYM, CO JEST. CELEBRUJMY CUD ŻYCIA, JAKIE STRASZNE BY NIE BYŁO.


BO ZAWSZE MOŻE BYĆ JESZCZE GORZEJ??
avatar
Ostatnie trzy linijki tekstu koniecznie trzeba przeredagować tak, by nie brzmiało to /jak teraz/ niezręcznie i groteskowo
© 2010-2016 by Creative Media