Author | |
Genre | romance |
Form | prose |
Date added | 2015-12-12 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2698 |
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.Poczułam się spełniona.Tak prawdziwie,bez zbędnych niedomówień I kompleksów.Bo to jest ta moc,która tkwi w każdej kobiecie, na właściwym miejscu.To epicentrum możliwości i dojrzałości, jakiś środek do celu.Dlatego nie mogłabym się uchwycić czegoś,czego nie posiadłam, bo nawet gdyby mi się wydawało, że to straciłam,pozostałabym w błedzie.To z kolei jak złowrogo brzmiąca nuta, rodzi niesamowity strach.Ciągły,strach, ze względu na naszą realną wiedzę o sobie.
Spektakl był udany.Madame Butterfly zebrała oklaski.Ponadto prokurator pojawił sie w odpowienim momencie.
-Jesteś moja droga.
-Jestem-odrzekłam
-Nie przypuszczałem,że cię tu zobaczę-uśmiechnął sie ironicznie.
-Wiem.Powiem więcej.Spotykamy się jak dobrzy znajomi,ale zawsze przypadkiem.Czy to nie jest fascynujące,swoją drogą?
-Niewątpliwie.
Dopadło mnie znowu to uczucie,Uczucie odosobnienia i jednocześnie głębokiego związku.Moje wnętrze powoli sią zapadało.Czułam się jak uwięziona w rozpaczy.Kocham kogoś,kogo nie powinnam kochać?!Czy to jest życie?A jeśli to uczucie budzi się ni stąd ni zowąd, zupełnie przypadkowo kiedy pojawia się On?!Zdaję sobie sprawę z siły jego ciężkości.Sam jest jest jak atom,naładowany cząsteczkami,które spajają w całość swoje neuklony,i przyciąga jak ....magnes.
-Nie jest mi obojetny twój cząsteczkowy skład chemiczny.Pytam więc czy tak wyglada miłość?Czy to w ogóle jest miłość?!Nie jestem pszczółką Apolinary..
Nic nie odpowiedziałeś.Twoje milczenie jest moja karą.