Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2015-12-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2258 |
i zerwę ostatnią kartkę z kalendarza,
rozliczę ten roczek nim będę zalany,
z przychodów, rozchodów mego inwentarza.
Styczeń - strasznie długi, jak rosyjska zima.
Luty - krótszy nieco, nadrabia siarczyście.
Marzec - trochę cieplej, w portfelu nic nie ma.
Wydałem na opał, mówię uroczyście.
Kwiecień błysnął słonkiem, przed świętami zgasło
Maj komunia święta i matura syna
Czerwiec - jestem chrzestnym, weselisko trzasło
konto mam pod kreską,aż zrzedła mi mina.
Lipiec - czas wakacji, dzieci plany mają.
Sierpień - nadliczbówki, na książki, wyprawki.
Wrzesień - szkolne piekło, pieniędzy żądają.
Nie mówcie o kasie, bo ja mam już drgawki.
Pażdziernik - list z banku, debet uzupełnić.
Listopad - cmentarze i drewno kupuję.
Grudzień - znowu Święta, trzeba przyoszczędzić.
Wstrętni Fenicjanie - ja przez was zwariuję.
Więc moje rozchody, tak się rozbiegały,
że nie nadążyłem przychodów pozbierać.
Do entej potęgi minus - roczku cały.
Bilans oczywisty - stryczek i umierać.
Lecz zanim to zrobię, całkiem się znieczulę,
i założę petlę na przykrótką szyję.
Co to miałem zrobić ? noo ... ubrać koszulę
Danuśka, gdzie krawat?,chyba się zabiję!!!
A z tym krawatem - paluszki lizać. :D
Pozdrawiam. :)
ratings: very good / excellent
Przypomniałaś mi ogniskową piosenkę z przed lat:
"wesołym jam jest kawalieros, w kieszeni mam pustki i zero..."
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent