Go to commentsHanyska - fragment
Text 2 of 3 from volume: Hanyska
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2011-08-05
Linguistic correctness
Text quality
Views3010

   Maria właśnie pod wieczór podwórze zamiatała,  gdy za furtką znajomą postać zobaczyła.

   – Barbel! – krzyknęła i rozpłakała się. Uścisnęły się serdecznie.

   – A muter, gdzie muter…? –

   – Muter czekają na stacji – bo ciężko by im było przyjść – wyjaśniła Barbel.  Naszykowały karetkę. tę od ojca. Na szczęście Apolonia jej nie wzięła, bo dla niej było zbyt ciężko ciągnąć karetkę.  Hanyska miała Erika pilnować. One, siostry, cieszyły się sobą i szły teraz po matkę. Opowiadały co się wydarzyło od czasu gdy się ostatnio widziały. Tylko o ojcu niewiele mogła Maria powiedzieć. Barbel mówiła tylko jak było im ciężko i że matka chciała do domu wrócić.

   – Musiałam podpisać, że będę Polką i moje dzieci będą Polakami, i Paul jak wróci, i matka, i ojciec też będą Polakami – powiedziała Maria prawie jednym tchem bo bała się o tym powiedzieć siostrze.

   – Ale ja nigdy Polką nie będę – zdecydowanie oświadczyła Barbel.

   –To nie będziesz mogła tu zostać –

   – Ale ja tu wcale nie chcę zostać. Nie chcę tu żyć, gdzie nakazują kim ma się być, a widziałam już niejedno i wiem, że bolszewicy to źli ludzie. W nic nie wierzą i niczego nie szanują –

   – A nasi, a Niemcy to są dobrzy? Wiele słyszałam. Byłam w obozie pracy. Wprawdzie krótko, ale swoje wiem. Mówili, że gazem zabijali i potem masowo ludzi w specjalnych piecach palili. Tysiące, miliony ludzi… –

   – Dlatego, że SS robiło coś okropnego, to ja mam przestać być Niemką? Nikt nie może tego zmienić. Niemką się jest albo nie, bez względu na to jaki ten twój naród jest.  A co ja ci będę mówić.   Zrobiłaś  jak zrobiłaś. Zresztą nigdy do końca nie mogłaś się określić.

   – Zawsze uważałaś mnie za głupią, wiejską babę, która nigdzie nie była i nic nie widziała. To ty jesteś tą wykształconą i mądrą . Ale ty jesteś sama, nie masz dzieci, nie masz męża, tobie łatwo być hardą. Ty masz tylko swoje życie. Ja odpowiadam za moje dzieci, za Petra, za matkę, którą mi przywiozłaś. Tu czekam na Paula i na ojca. Jak kiedyś wrócą to właśnie tu wrócą. Tu jakoś będziemy żyć. Już nie chcę błąkać się po świecie, już jedno dziecko mi wojna zabrała… –

przerwała bo zbliżały się do stacji. Matka siedziała na ławce. W mazelonce i w jakli była i na głowie chustka w haftowane kwiaty.

Tak jak kiedyś, tak jak dawniej. Kilka tobołków leżało obok na ławce.

Trzymała ręce na tych tobołkach, jakby to cały jej majątek był. Była chuda. Zawsze była chuda ale teraz kości policzkowe były jeszcze większe. Straciła przednie zęby i usta zrobiły się wąziutkie, a broda długa i spiczasta . Była już staruszką.

   Przywitały się serdecznie.

   – A fater, czemu nie przyszedł? – spytała.

   –Nie ma fatra – powiedziała Maria .

   – Zabili go? – zakryła twarz starymi, pokrzywionymi od reumatyzmu dłońmi i cicho łkała.

    – Nie zabili go. Zabrali gdzieś i wywieźli. Szukałam go, pytałam,  ale jak na razie nikt nie wie co się z nim dzieje. Wróci, jeszcze wróci, bo ciągle jeszcze wracają i Paula też nie ma,  i wierzę, że wróci.

Chodźcie muter do domu – matka przestała płakać. Posadziły ją na karetce i Maria po drodze opowiadała o tym, że Agnes umarła,  że ma małe dziecko, Hanyska, że ma Petra od Grubbów na wychowaniu bo Grubbów zabili, że będą teraz Polakami…

   – A mnie tam wszystko jedno. Aby być w domu, tu umrzeć, jeszcze parę razy do naszego iść kościółka i potem na nasz cmentarz – 

odpowiedziała Ulka ze spokojem i radością. Patrzyła na swój dom i łzy kapały z jej ciemnych oczu.

   Ulka została u Marii bo gdzie tam sama by na wycugu była. Wszystkie rzeczy z wycugu, które jeszcze zostały i tak były u Marii. Ucieszyła się, że zegar jest, i tak jak dawniej  tyka. Słuchała tej zegarowej muzyki i utrudzona usnęła . Maria i Barbel długo siedziały i rozmawiały. Były siostrami ale nigdy nie były ze sobą szczere. Barbel rzeczywiście uważała siostrę za głupią wiejską gęś. Dziś odkryła u siostry mądrość trochę inną, taką życiową, prostą, chłopską. Wiedziała, że matce tu będzie najlepiej i cieszyła się że ją przywiozła, że uległa namowom matki by wracać do domu.

   –Właściwie, to dobrze zrobiłaś, wróciłaś do domu. Nie masz pojęcia jaki tam panował głód –

   –Wiem, wiem. Może właśni dlatego wróciłam. Ty wiesz jaka ja jestem. Nigdy nie wiem czy postąpiłam właściwie. Paul byłby wolny a tak nawet nie wiem czy żyje. Paul nie chciał wracać, to ja go namówiłam bo, byłam w ciąży a on nie garnął się do pracy . Byliśmy już prawie w domu, to go po drodze zabrali. A tu i ojca też już w domu nie było. Dom był zajęty.  Ale może pójdzie teraz ku lepszemu? Już mam papiery na pole i grunt –

   – Wiesz, to jest straszne, żebyś ty musiała obcych prosić o swoją własność i jeszcze cieszyć się jak ci tę twoją własność dadzą i pozwolą zamieszkać w swoim domu –

   – Dostaniesz tu pracę, zostań. Tam będziesz sama. Kto ci pomoże jak będziesz w potrzebie? – namawiała siostrę Maria.

    –Nie, Mariko, nie zostanę. Pojutrze pojadę. Nigdy nie będę Polką.

Niemcy przegrały wojnę. Namordowali ludzi, ale i my ucierpieliśmy.

Kto wiedział co robi SS? Dla mnie Żydzi to tacy sami ludzie jak my i dla wielu Niemców. Ale teraz Niemiec,  to dla wszystkich –zło. Wszyscy będziemy za to odpowiadać przed światem . Jestem tego świadoma i nie zmienię przez to narodowości – powiedziała to tak jakby jakiś żal miała do Marii, jakby się Maria sprzedała, jakby coś zdradziła.

   – Przecież wiesz, że ja też nigdy Polką nie będę. Tego przecież żaden podpis ani papier nie zmieni –

  – Ale twoje dzieci będą Polakami. Nie wiesz jak to się szybko dzieje.

   – Barbel, to wszystko może się jeszcze zmienić. Kto by kiedyś pomyślał, że będzie wojna, kto by pomyślał, że przegramy tę wojnę,

nikt też nie wie co się jeszcze może zdarzyć –

   – Ja myślę że nic się już nie wydarzy, tak już będzie –

   –A ja myślę, że nas tak nie zostawią, że się o nas upomną. Mam wrażenie jakby to wszystko było takie tymczasowe…ale chodźmy spać, bo już zaraz  świta. 

   Hanysek się obudził, to go przewinęła i spał dalej . Sama położyła się obok Barbel na sienniku.

Barbel szykowała się w podróż. Maria kroiła dla niej chleb i smarowała masłem z puszki. Pożegnanie z matką było krótkie.

   – Zostań z Bogiem – tylko tyle powiedziała Ulka do młodszej córki.

Matka w domu z dziećmi została, a siostry poszły na stację. Już niewiele do siebie mówiły.

    – Masz jakiegoś narzeczonego? – spytała Maria.

   – Nie mam. Wszyscy lepsi poginęli, a z byle kim nie chcę się wiązać. Choć mam takiego na oku – zarumieniła się i uśmiechnęła ciepło.

   – Warto mieć kogoś i nie masz pojęcia ile radości dają dzieci. Ale gdybyś kiedyś była samotna, nieszczęśliwa, pamiętaj że tu jest twój dom.


  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Tekst opowiada o trudnej, związaną ze zmianą ładu polityczno-geograficznego, sytuacji Niemców po II światowej. Sama historia mnie zaciekawiła, jednak dopatrzyłam się wielu błędów interpunkcyjnych oraz powtórzeń na początku tekstu. Mam na myśli te zdania: "Naszykowały karetkę. tę od ojca. Na szczęście Apolonia jej nie wzięła, bo dla niej było zbyt ciężko ciągnąć karetkę.". Poza tym wszystko jest dobrze:)
avatar
Jak dla większości "goroli" Śląsk był dla mnie tylko kopalniami, hutami i Górnikiem Zabrze. Teraz mam żonę Ślązaczkę, która zna tamten inny Śląsk - rolniczy, rzemieślniczy, taki jakim był zanim powstał ten gierkowski. Uczę się tamtego Śląska, historii jego mieszkańców, i chylę przed nimi czoła. Proszę pisać dalej o utopcach, o Barbel co nie chciała być Polką, o Marii co wzięła "za swe" dziecko od Grubbów. Proszę pisać o prawdziwym Śląsku.
avatar
Poprawność językowa: niestety "dobra", ponieważ w tekście liczne błędy, które - oczywiście - gwary nie dotyczą;
Poziom literacki: znakomity. Także i poprzez w treści zawarte przesłanie. Każdy bowiem ma prawo do - rozpatrzonego w sumieniu - samookreślenia (się).
© 2010-2016 by Creative Media