Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2016-03-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2366 |
Jak wiadomo, są dwie strony medalu, a prawda leży pośrodku; czasem jest słuszna, czasem nie bardzo. Raz opoka, raz trzęsawisko. Niekiedy rzetelna, niekiedy dwuznaczna. Znana ogółowi i dostępna wybranym.
Ostatnio zaś okazuje się, że nie tylko medale mają swoje kontrastowe oblicza. Polityka również posiada dwie twarze: sprawiedliwą, opartą o logiczne podstawy i przejściowo słuszną, opartą o brak logiki.
Tak się ostatnio porobiło, że co mądre, godziwe, a nawet konieczne, jest na razie passe; nie ma dziedziny, która byłaby niezainfekowana dzisiejszym politycznym obskurantyzmem. Polityka wtrąca się w każdą szparę życia. Wszędzie wtyka zatabaczony nos. Dobiera się do historii, próbuje kiereszować lekarzami, podpowiadać artystom, co mają tworzyć, oświeca ich, na czym polega kultura, demokracja, patriotyzm; a głosi to z pasją, zaciekle, po furiacku. Ze swadą zezowatego snajpera gardłuje o prawidłowym stosunku do czegokolwiek, co dotychczas tchnęło normalnością, a tak naprawdę jest do remontu.
Za pośrednictwem swoich przedstawicieli zabiera się za gmeranie w cudzych życiorysach. Osądzając je, wycenia partyjną użyteczność ludzi. Osób podzielonych na rozmaite kategorie, zakwalifikowanych do jednostek wybitnych, gdyż posłusznych i jednostek bublowatych, bo krnąbrnych.
Fachowcy od psucia wizerunku robią, co mogą, by zohydzić dorobek swojego pokolenia. Tym samym podważają własną wiarogodność. Uczeni w demagogicznym odwracaniu kota ogonem poświęcają wiele czasu i energii, by dostosować rzeczywistość do fikcji. Dwoją się i troją by udowodnić, że białe, to czarne, uczciwe, to podejrzane, wredne, z gruntu złe; generalnie – fuj.
Orwell przewraca się w grobie ze śmiechu, bo tak się zakałapućkali w rozważaniach, która z ich twarzy jest prawdziwa, a która naciągana, że nie dziwota, iż muszą co chwilę dementować, tłumaczyć, rewidować swoje arbitralne wypowiedzi.
Albowiem skoro urodzili się za ponurych lat PRL, to są nim przesiąknięci, jak cała reszta narodu. Albowiem wywodzą się z jedynego istniejącego pnia. Albowiem innego nie było.
Zachowują się tak, jakby nie żyli w tamtych warunkach, nie byli od nich zależni, uwikłani w nie, i pochodzili z niewidocznej strony Księżyca.
ratings: very good / excellent
PS. W kilku miejscach poprawiłbym interpunkcję, akurat w ważnych, gdyż zmienia trochę kontekst. ale od tego specem jest Janko.
*"Próbuje kiereszować lekarzami" - czy miało być "próbuje kiereszować lekarzy", czy "próbuje kierować lekarzami" czy też jeszcze inaczej? A może ja nie zrozumiałem?
ratings: very good / excellent
A skoro to święta, to specjalistom od gmerania (grzebania) w cudzych życiorysach radzę przyjrzeć się rodzinie Świątkowskich z Grenówki k. Odessy. Jest sporo ciekawych rzeczy.
A donoszenie na znajomych i czasem rodzinę w PRL nie było koniecznością, ale obrzydliwością.
ratings: perfect / excellent
Od całej reszty mamy społeczeństwo obywatelskie