Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2016-07-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2254 |
URODZINY ROBERTA
87 rok. Wiosna, albo ciepła jeszcze jesień. Przed rozpoczęciem lekcji w „elektryku” Robert oznajmia nam, że właśnie ma urodziny i wypadałoby to uczcić. I że dostał od dziadka półtora dolara.
No więc co? Wypadałoby zrezygnować z uczestnictwa w lekcjach, by oddać się świętowaniu – i taką właśnie decyzję podejmujemy. Ale mamy te półtora dolara i tylko trochę złotówek. Mimo to ruszamy w stronę centrum Kielc. Mijamy szpital zakaźny, prosektorium i liceum pielęgniarskie. Dochodzimy do ul. IX Wieków Kielc, a przed nami jest kościół św. Wojciecha, obok kiosk. Robert wsuwa głowę w okienko kiosku i składa propozycję wymiany waluty obcej na krajową. Transakcja – nielegalna – zostaje dokonana. Nagle w puli imprezowej jest kupa krajowej waluty.
To trudny dla Polski czas. Jeżeli chcemy pić piwo, to trzeba - co trudne – znaleźć sklep, gdzie ono jest. I znajdujemy, na Barwinku, a potem idziemy pić do mnie, bo rodzice w pracy, a brat w szkole. Za te półtora dolca nabywamy prawie półtorej kratki piwa w granatach. Jest nas… - Robertów dwóch, Jacek, Czarek, Marek i może jeszcze ktoś – z sześciu? A potem za drobniaki i butelki zwrotne jeszcze z pół kratki piwa.
Impreza za półtora dolca. Dziś to niecałe 5 zyli – wtedy trudny (???) dla Polski czas. Te półtora dolca nieźle nami wtedy potarmosiło.
ratings: very good / excellent
ratings: perfect / excellent