Text 32 of 32 from volume: głęboko i na wierzchu
Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2016-09-17 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1932 |
Ale ja jestem głupi, że (też, nawet jeśli bez wyjątku) całe moje życie, to jeden strach i obawa. Tak to więc we mnie panowały i panują bez mała same słabości i niedoskonałości. Jakby wszyscy inni byli idealni, a akurat ja musiałem być tym najgorszym. I byłem, bo w sobie widziałem i pieściłem tylko to, co najgorsze/najsłabsze. Jakby to jeszcze kogoś, a nie wyłącznie mnie samego obchodziło to, co, skąd, jakie diabelstwo/dziadostwo w kimś, w tobie, we mnie się wzięło i bierze. A tu nie było i nie ma usprawiedliwiania dla tchórzostwa, co najwyżej jest akt łaski. Inaczej mówiąc, żadne przyczyny, żadne powody nikogo z niczego nie rozgrzeszają, nie usprawiedliwiają.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Żremy się jak psy o kości
Nawet w Dniu Niepodległości!
Wszystko jest na sprzedaż,
Byle był popyt i bieda!
Na ulicach rządzi cieć
I zawsze nie być, a mieć!
Mieć, Jasiu Fasolo, mieć!
Nie myśleć, a jedynie chcieć!
Nic wiedzieć, nic rozumieć
W medialnym wrzasków szumie!
Żyć jak łakomy makak,
Na sznurku pana skakać!
Ile jest jeden
I jeden, kumie?
Zawsze to zero
W twoim rozumie!
...nie ma usprawiedliwienia dla /tytułowej naszej/ głupoty, co najwyżej jest akt skrajnego pobłażania...
(patrz kolejne końcowe frazy)
ratings: very good / very good