Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2016-12-11 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2061 |
„Umrzeć, tego się nie robi kotu” – napisała Wisława Szymborska, parafrazując ten cytat: „umrzeć, tego się nie robi bliskim”, a co jeśli się ich nie ma (przynajmniej w praktyce)? Jeśli jest się samotnym. Pojedyncza jednostka, której odejście nikogo by nie obeszło. To ten moment, kiedy człowiek czuje, że zmarnował większość swojego niedługiego jeszcze życia. Kiedy czuje się nic nie wart, kiedy wie, że niczego nie osiągnął i tak naprawdę nic nie ma. Kiedy każdy następny dzień pogłębia depresję. Kiedy wstajesz rano i wiesz, że musisz wstać, musisz coś zrobić i mimo że to coś jest jedyną rzeczą, jaka sprawia ci przyjemność, pozostaje fatalne samopoczucie. Kiedy wiesz, że wszystko, co robisz, nie ma większego znaczenia, kiedy [...] Nicość. Nicość i marność własnego istnienia.
Możliwe, że pogoda działa na nas depresyjnie, a jeśli do tego jesteśmy meteopatami mamy ciężkie dni. Dzień krótki, wieczory długie. Może to powód moich wynurzeń? Może po prostu padło mi na łeb?
Czy normalne jest, że człowiek samotny obserwując relacje rodzinne innych ludzi, czuje zazdrość? Nie taką chorobliwą zazdrość oczywiście mam na myśli; ale takie poczucie, że „fajnie mają, są razem, wspierają się”. A ty możesz tylko patrzeć i myśleć o tym, czego nie masz. Bo co z tego, że masz rodzinę, kiedy ta ma cię po prostu w dupie? Mógłbyś zdychać w rowie, a gdy już zdechniesz, oni może kiedyś by się o tym dowiedzieli, ale czy przejęli? Na pewno nie. Ot, jednego zbędnego balastu mniej. „Show must go on”! W końcu jesteś „wypadkiem przy pracy”, o czym byłeś swego czasu regularnie informowanym. Czy okres przedświąteczny i same święta muszą być udręką? Pasmem przykrości i niekończącej się depresji? Może rzeczywiście odejście z ziemskiego padołu jest najprostszym rozwiązaniem? W jednej chwili kończą się wszystkie problemy, wszystkie te przykre uczucia; a może wtedy będzie jeszcze gorzej? Może już nie będzie nic? Wieczna ciemność i zawieszenie w nic nieznaczącej nicości (masło maślane, ale co tam). Ilekroć o tym myślę, a może raczej przechodzi mi przez myśl (chyba nigdy, tak na serio o tym nie myślałem), dochodzę do wniosku, że nie jest to najlepszy sposób. Pomijając fakt, że człowiek (przeważnie) nie ma na tyle odwagi, a umówmy się, że żeby skoczyć np. pod pociąg trzeba mieć nie lada odwagę, a może wystarczy mieć stalowe nerwy i wtedy ten wyczyn nie jest aż tak straszny? Z drugiej jednak strony, jeśli nic nie trzyma cię na tym świecie, to co stoi na przeszkodzie, aby ten świat opuścić? A może upić się i na chwilę zapomnieć o tym wszystkim? Pomysł jak pomysł, ale następnego dnia powróci szara, dobijająca rzeczywistość.
Kończąc ten mocno chaotyczny wywód zdołowanego pseudo autora, któremu wychodzą tylko [...] (i żeby nie było, nie użalam się nad sobą!) Jakby to powiedziała moja Ś.P. znajoma „Pierdolnij tym swoim pustym łbem o ścianę albo przytrzaśnij sobie przyrodzenie (złagodzone) drzwiami to ci przejdzie.” Nie zamierzam robić żadnej z tych rzeczy. Zamierzam [...] Cóż... Najlepszego!
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Prędzej czy później niemal każdy zaczyna się zastanawiać nad sensem życia. Czyżby sprowadzał się on do ciężkiej pracy mającej na celu podwyższenie stopy życiowej i utrzymanie rodziny, by po jakichś 70-80 latach umrzeć i na zawsze pogrążyć się w niebycie? Tak właśnie myślał pewien młody człowiek, który oświadczył, że chodzi wyłącznie o to, by „żyć, wychować dzieci, zaznać szczęścia, a potem umrzeć”. Ale czy to prawda? I czy z chwilą śmierci rzeczywiście wszystko się kończy?
Wiele ludzi zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie sądzi, że celem życia jest zdobycie majątku. W ich przekonaniu może on zapewnić szczęście i nadać sens naszemu istnieniu. Ale co powiedzieć o tych, którzy już są bogaci? Kanadyjski pisarz Harry Bruce zauważył: „Zastanawiająco dużo ludzi zamożnych twierdzi, że nie są szczęśliwi”. Następnie dodał: „Sondaże wykazują, iż Ameryka Północna zaraziła się straszliwym pesymizmem (...) Czy ktokolwiek znalazł szczęście? Jeśli tak, niech zdradzi, jak to zrobił”.
Były prezydent USA Jimmy Carter oświadczył: „Odkryliśmy, że zdobywanie i użytkowanie różnych rzeczy nie zaspokaja naszej tęsknoty do posiadania jakiegoś celu. (...) Gromadzenie dóbr materialnych nie może wypełnić pustki w niepewnym i bezsensownym życiu”. A oto wypowiedź innego przywódcy politycznego: „Od wielu lat intensywnie poszukuję prawdy o sobie i swym życiu; mnóstwo osób, które znam, robi to samo. Coraz więcej ludzi pyta: Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?”
ratings: perfect / excellent
Cudownie, jak jest!
Bo kiedy jej ni ma,
Samotnyś jak pies.
/Jeremi Przybora, głęboki PRL/
Pseudofilozoficzne rozważania (patrz tytuł) nt. samotności w naszej tak chrześcijańskiej rodzinie, którą nic wcale nie obchodzisz i która na ciebie od zawsze nic tylko cznia, poświęcone są temu właśnie rodzajowi samotności: masz żonę, czworo dorosłych dzieci i 10 wnuków też dawno dorosłych - i żyjesz jak ów Mały Książę, gadający do Róży :(
To rzucić się pod to "pendolino" - czy nie rzucić??