Author | |
Genre | prose poetry |
Form | prose |
Date added | 2016-12-21 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2237 |
Słuchając muzyki Wagnera
Czasami, odzywa się jakby cichy tętent koni, pędzącego, ciemnego czasu.
Nagle, pojękujący pies. Jego głos pojawił się jak nóż, pomiędzy skorupami ostrygi snu. Wyważył szparę i mnie obudził. Pies, narzędzie szczucia, teraz sam, jakby szczuty. Wyjąc, błaga pomocy wyjąc, jakby z samego dna.
Czuje się stąpanie jakichś niewidzialnych zegarów. Bezszelestne, jak pełzanie ślimaków po aksamicie mułu nocy.
O ścianę omsknął się, ocierając się o cembrowinę jakiejś studni, zda się spadający, aż z gwiazd, liść. Nie ma za oknem drzew. Zda się, przed chwilą opadł opłatek wieczności…
Niewidzialni jacyś jeźdźcy, jadą i jadą dokądś przez całą noc, pokonując bezludny step, nad którym panuje swym milczącym blaskiem, księżyc w całej swej pełni.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Kto jest kim?!
Zagadka
Dla dzieciaczka
I dla dziadka!
wypachniony
na śmierć posłał
już miliony
starców
dzieci
żony