Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2017-01-07 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1999 |
Wybiła osiemnasta
Spojrzałam na zegar. Nic mnie nie przeraża tak bardzo, jak upływ czasu.
- Kolacja o dziewiętnastej! – krzyknęłam do domowników.
- Dobrze mamo. Teraz jesteśmy z tatą zajęci, nie przeszkadzaj!
- Oczywiście – burknęłam do siebie.
Zadzwonił telefon. Producent jednak odwołał jutrzejsze zdjęcia do serialu, tłumacząc to chorobą gwiazdy, która miała gościnnie wystąpić. Powody nigdy nie są prawdziwe w tej branży, więc przyjęłam informację z ulgą. Spędzę jutrzejszy dzień chętnie w domu. W końcu się wyśpię. Zadzwoniła również moja matka i wprosiła się na kolację. I znowu zapowiada się wieczór pełen wrażeń. Tatuś, który będzie się bronił przed zjedzeniem kiełbasy i sałatki warzywnej ze śledziem mojej roboty, tłumacząc to przechodzeniem na weganizm. Mamusia, która z pewnością będzie popijać pokrzywę, w ilości litr albo dwa, sącząc niby po ociupince z wystawionym małym paluszkiem. Nie znam zwyczajów „Andaluzyjczyków”, no Rysia i Marii, więc postanowiłam szybko zajrzeć do książki kucharskiej. Ponieważ kuchnia kubańska, którą uwielbiają moi rodzice jest pod silnym wpływem kuchni hiszpańskiej, więc szybciutko podjęłam decyzję: zupa czosnkowa i jakaś potrawa ludów pasterskich, czyli andaluzyjska.
- Mięsa z byka nie mam – zajrzałam do zamrażalki – Jest za to filet z kurczaka. No dobra, zrobimy coś w sosie sharry. Dodajmy tapas – ziemniaczki. I niech pierdzą.
- Z kim rozmawiasz? – spytał Alozo – Nie mów, zgadnę, z mądrym człowiekiem, lub z kulinarnym specem. Pomóc ci?
- Nie, dzięki. Sprawdź czy mamy jakieś wino, będą rodzice. Nie wiem jak Rysiu? Ale pamiętam kilka imprez z młodości, jedno nie wystarczy.
Niezależnie od pochodzenia uwielbiamy jeść i imprezować. O dziewiętnastej siedzieliśmy wszyscy przy stole.
- To co, zdrowie gospodarzy! – pierwszy o dziwo wzniósł toast mój tato – Pyszna kolacja, córeczko. Jakbyś przeczuwała, że będziemy dzisiaj.- Mama zerknęła ukradkiem na pijącego duszkiem padre, z pewnością kopnęła go pod stołem, dając mu w ten sposób znak, że obserwuje ilość. – Tak, pyszna córeńko. Dawno nie jadłam zupki kubańskiej – Nie czekała na odpowiedź, wypiła wino, odsuwając od siebie napój z pokrzywy.
Spojrzałam na Rysia i Marię, stuknęli się kieliszkami krzycząc – Za spotkanie, w tym niesamowitym gronie. Salud!
- Dziękujemy. – Wsparł mnie mój Alonzo – To z pewnością będzie niezapomniany wieczór – Zerknął na skrzynkę wina, którą dowiózł z marketu. – Salud!
Wieczorek z piątku na wtorek
- No, i na co się tak gapisz? – Zapytał Alonzo złote rybki – Chin Yu! – stuknął kieliszkiem w akwarium, po czym postawił go na stole i zdjął koszulę.
U moich rodziców w domu jest pełno symboli feng shui. U mnie tylko jeden - dziewięć złotych rybek w czerwonym kolorze, w tym jedna czarna. Mają przyjmować na siebie złą energię.
- Zapraszam Marysię do tańca flamenco! – Alonzo chwycił Marię za dłoń i przyciągnął do siebie. – No już, nie daj się prosić.
- Yo bebo y bebo, para olvidarte! – zaśpiewała Maria techniką flamenco, co znaczy „piję i piję, żeby zapomnieć”, dołączając żywą opowieść rękoma. Tatuś pukał się w szyję. Malwinka waliła w stół rękoma, a mamusia w łyżki imitujące kastaniety. Rysiu wstał od stołu, ubrany w ciemne spodnie, białą koszulę i kamizelkę. Miał na sobie buty z obcasami, więc przygrzmocił rytm na parkiecie.
- Ole! – wyraziłam swój zachwyt.- Tomatina!.- Rany boskie, skąd mi to przyszło do głowy, to w Hiszpanii rytuał obrzucania się pomidorami. Alozo nie czekał, nawet się nie zastanowił. Wziął ze stołu pomidora i walnął mnie nim w głowę, dorzucając – Ole! Tomatina! Dawaj Malwina!
Fragment książki, która powstaje `Zakochana brzmi jak enamorada` Eli Walczak. Premiera i wydanie pierwsze, przewidziane jest na kwiecień:)
"Alonzo" czy "Alozo"? Na coś trzeba się zdecydować, bowiem "Alozo" może być ewentualnie zdrobnieniem?
:)