Author | |
Genre | prose poetry |
Form | drama |
Date added | 2017-01-18 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2095 |
Pojawia się Maurycy,kiedyś kochanek Magnolii.
-Jestem,padam do stóp twoich o pani.
-Jesteś,ach jestes,podnóżkiem u stopy mojej?
-Jestem.Jak zechcesz-śmiech Maurycego.
-Dlaczego masz minę nietegą?Mówię do ciebie!
-Wydaje się,że jestem w niebie,a jednak na ziemi.
-A ty duch?
Maurycy potwierdza.
-Jam duch
-Dlaczego tak długo cię nie było?
-Bo odbywałem podróż w niebiosa,podróż wszechczasów!
-A co widziałeś,opowiadaj mi proszę.
-Pośród mętnych chmur,widziałem i ciebie.
-A gdzie tam,jestem tu czas cały.
-Wiem,i dlatego schodzę na łez padoły.-Maurycy podnosi podnożek przesuwa dłonią po rajstopach swojej ukochanej.
-Co robisz,zaiste,to boli-ukochana się wzdryga.
-Dlaczego?Mój dotyk?Na Boga.
-Boli,bo czuję cię,a nie dotykiem twojej ręki,jedynie czuję udręki twej duszy.
-Jam duch,wspomnij.
-Wspominam,kiedy mnie kochaleś.
-Kocham nadal.Ale nic nie czuję tak daleko.Tak blisko.Dopiero sercem twym wołaniem przybywam.
Maurycy odsuwa podnóżek.Ukochana Magnolia patrzy lekko zdziwiona,jak podnóżek wędruje po pokoju samodzielnie.
-Muszę natychmiast opuścić ten pokój,wzywają mnie.
Magnolia płacze i śmieje się przez łzy.Nie wie,co robić.
Ale ogólnie, nieźle.Masz niezłe zacięcie!
ratings: very good / excellent