Go to commentsopowiadanie 'Posterunkowy po raz ostatni'
Text 2 of 44 from volume: Krew i ogień
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2010-11-05
Linguistic correctness
Text quality
Views4458

Posterunkowy  po raz ostatni


Wasyl z Majdanu, zgodnie z obiegową opinią, był  uznawany w okolicy za  mistrza w pędzeniu gorzałki z gryki. Toteż posterunkowy Szuprowicz często wpadał do jego gospodarstwa na niespodziewaną kontrolę. Przeszukiwał systematycznie, krok po kroku, z upływem lat z coraz większą determinacją, wszystkie kąty i zakamarki w obejściu, poszukując dowodów nielegalnej  produkcji. Za każdym razem jednak czekało go rozczarowanie, gdyż  zawsze znajdował tylko jedną butelkę trunku, a posiadanie jednej butelki nie było przestępstwem, ani nie stanowiło dowodu przestępstwa. Odchodził więc, jak to się potocznie mówi, zawsze z niczym. Ale, szczerze mówiąc, odchodził niezupełnie z niczym.

Wasyl, obserwując coraz bardziej zmęczonego i rozczarowanego funkcjonariusza, dochodził do wniosku, że tamten ma już dosyć wykonywania żmudnych czynności urzędowych. Korzystając z chwilowej przerwy, na jaką kontrolujący sobie raczył pozwolić, uważnie zaglądał mu w zmęczone oczy i uśmiechając się filuternie oraz zaciągając śpiewnie, pytał:

- Panie posterunkowy, czy oficjalne czynności kontrolne zostały już zakończone?

- Nie mam na was, Wasyl, już siły! Ja wiem i wszyscy wiedzą, że pędzicie! Ale nie mogę znaleźć na nic dowodu. Więc szczerze mówiąc, na dziś mam i tej kontroli i was już dosyć!

- Czy w takim razie pan władza zakończył kontrolę i teraz mamy chwilkę dla maleńkiej prywatności?

- Niech was szlag, ale niech tak będzie! Posterunkowy machał ręką z nieukrywanym rozczarowaniem i rezygnacją.

- W takim razie teraz zrobimy maleńką próbkę.

Wasyl po tych słowach brał do ręki flaszkę i nalewał dwie spore, szklane miarki. Patrząc sobie w oczy, pan władza i szary obywatel zgodnie wypijali ognistą zawartość szklanych czaszek.

- Jak wy to robicie, że ona taka dobra?

- Dobra, bo zakazana.

Posterunkowy Szuprowicz przychodził też czasem do dziadka Ado, nie tylko dlatego, że byli dalekimi krewnymi. Wiedząc, że Wasyl i dziadek są przyjaciółmi, próbował znaleźć u dziadka potwierdzenie na to, że Wasyl pędzi bimber. Kiedy w pewnej chwili zaczynał świdrować oczyma i zadawać dziadkowi podchwytliwe pytania,  dziadek nagle tracił swoją  wrodzoną delikatność i dowcip.

Obrzucał  przybysza zimnym spojrzeniem i twardym głosem odpowiadał:

- Ty mnie nie próbuj podchodzić, bo nic nie wskórasz. Mnie do sprawy Wasyla nie mieszaj, bo ja nic nie wiem, a plotkami się nie zajmuję. A nawet jakbym coś wiedział o tym bimbrze, nie pomogę ci. Zamiast tracić czas na zabawę z Wasylem w kotka i myszkę, spróbuj połapać prawdziwych, groźnych przestępców!

17 września posterunkowy przyszedł do domu Wasyla i powiedział, że chce podziękować i się pożegnać, gdyż czuje, że  przyszedł do niego już po raz ostatni.

- Wtedy widziałem posterunkowego Szuprowicza ostatni raz – mówił po trzech latach Wasyl do dziadka Ado, wspominając tamtą ostatnią kontrolę.

- A dzisiaj coś czuję, że  widzę ciebie Adolku po raz ostatni.

W ich oczach pokazały się łzy.

  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Bardzo ciekawa opowieść, tchnie duchem tamtych czasów. Na marginesie, ciekawe, gdzie chował ten bimber? :)
avatar
Dziękuję za przychylny komentarz i wysokie oceny. Już nie pamiętam, czy mówiono mi o tym, aby krążyła jakaś "wieść gminna" o tych kryjówkach. Akurat w tych okolicach, leżących na skraju Gór Krzemienieckich, było wiele uroczysk, a także jaskiń i jarów, starych drzew z dziuplami, strumieni, itp.Był to teren tak bardzo urozmaicony, że nie trudno było o różne kryjówki, nie licząc tego, że rolnik i w swoim gospodarstwie i w jego zabudowaniach mógł mieć wiele skrytek. Pozdrawiam
avatar
Bardzo łatwo się czyta, taka humorystyczna i prosta historyjka. Koniec jednak naprawdę zaskakuje i skłania do refleksji.

Mnie to krótkie opowiadanie wprawiło w nastrój sentymentalny. Mija rok za rokiem. Niektóre sprawy zostają już na wieki niedokończone i tajemnice nierozwiązane. Ludzie przychodzą i odchodzą. W naszych oczach pojawiają się łzy… Życie.

W jaki sposób wywołałeś taki efekt? To naprawdę znakomity utwór, jak może być tak lekki, a jednocześnie tak poruszać?

Bardzo mi się podoba. Serdecznie pozdrawiam.
Ten Śmiertelny
© 2010-2016 by Creative Media