Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2017-02-11 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2655 |
Największą tajemnicą dla człowieka, jest tajemnica życia i śmierci. Jak długo możemy żyć i kiedy rzeczywiście musimy umrzeć? Mechanizm, według którego przychodzimy na świat nie jest dla nikogo tajemnicą. Dlaczego musimy umrzeć? Czy nie możemy żyć 150 lat, lub po prostu zmęczeni nieśmiertelnym życiem, sami na własne życzenie gasić swoją lampkę istnienia?. Często mówimy o przeznaczeniu. Czy jest to zbiór niezależnych od nas składników życia, dzięki którym żyjemy tyle lat ile powinniśmy? Czy może długość naszego życia zapisana jest w gwiazdach, jak często mówimy z przekorą? Czy nieuniknioność przeznaczenia to maszyna, którą wkrótce opanują genetycy i przy pomocy nauki wystrychną śmierć na dudka?
Naukowcy gorączkowo poszukują odpowiedzi na te pytania, koncentrując się na poszukiwaniach genu, który bezpośrednio odpowiedzialny jest za naturalną śmierć komórek. Zaawansowanie badań i analiza dotychczasowych ustaleń brzmi dla zwykłych śmiertelników jak bajka z pogranicza 1001 nocy. Naukowcy są zdania, że już niezbyt odległy jest czas do praktycznego wprowadzenia rezultatów badań, pozwalających człowiekowi dożywać bez większych problemów do 150 lat a może i więcej.
Zacznijmy od podstawowego pytania jacy jesteśmy naprawdę starzy? Używane samochody osiągają wyższe ceny, ponieważ sprzedający inwestują w nie, wymieniając wiele zużytych części i podzespołów. Jak jest z człowiekiem, którego oczywiście nie można do samochodu w jakikolwiek sposób porównać.
Okazuje się, że człowiek nie jest taki stary, jak można sądzić po dacie urodzenia. Jeżeli kogoś pytamy o wiek, najczęściej pytający(szczególnie kobiety) odpowiadają: dziękuję, poproszę o następne pytanie.
Możemy głęboko odetchnąć i nie obawiać się na przyszłość takich pytań. Nie jest istotne, czy mamy 20, 40, czy 60 lat. Nasze organy i wszystko z czego składa się człowiek, ustalają nasz wiek (średnio) na nie więcej, niż 15,5 lat.
To niesamowite! Do samej śmierci jesteśmy młodzi i umieramy również młodo. O co więc w tym wszystkim chodzi? Dlaczego starość spędza nam sen z powiek i stresuje swoją nieuchronnością, skoro nasze kości nie są starsze niż 10 lat, muskulatura żeber 15 lat, dwunastnica ma 12 lat, krew 120 dni a wierzchnia warstwa skóry zaledwie 2 tygodnie? Mimo tego, że wewnątrz nie jesteśmy jeszcze pełnoletni - musimy niestety umierać i to jest najsmutniejsze. Niestety, komórki naszego mózgu żyją tyle lat, ile mamy faktycznie.
Miejsca mózgu, odpowiedzialne za zmysł wzroku są również w naszym wieku rzeczywistym.
W kręgu zainteresowania naukowców znalazł się organ, który starzeje się razem z nami aż do śmierci, ponieważ nie posiada żadnych zdolności regeneracyjnych. To kora mózgowa. Czyżby tu tkwiła przyczyna procesów starzenia?
Neurolodzy dobierają się systematycznie do zasobów mózgu. To najmniej poznany organ naszego ciała, z którego korzystamy w 10% jego faktycznych możliwości.
Znane są w świecie badania nawiedzonego genetyka, szukającego klucza do nieśmiertelności, kalifornijskiego profesora - Michaela Rose, który osobiście ma przekonanie, że starzenie się można przechwycić spod boskiej kontroli i naukowymi sposobami doprowadzić do likwidacji piekła i nieba. A szatana i św. Piotra, wysłać w kosmos na długotrwałe bezrobocie. Ironia, prawda, czy szaleństwo opętanego naukowca?
Otóż prof. Rose prowadzi latami badania z muszkami o bardzo interesujących rezultatach. Zbiera jaja muszek od starszych samic i prowadzi jedyną w swoim rodzaju wylęgarnie much. Z każdej nowej generacji zbiera jaja starszych samic i hoduje aż do następnej populacji. Po czasie, w którym przyszło na świat 15 generacji okazało się że muchy żyją do 20% czasu więcej niż te, regenerujące się w normalnym procesie rozmnażania.
Po dwudziestu latach badań, muchy profesora podwoiły długość swojego życia i stały się super-muchami, gdyż znacznie lepiej znoszą, głód, pragnienie i stres. Samce mają się zupełnie dobrze i od 8 do 10 razy dziennie, (!) każdy paruje się z samicą. Cudowny świat prokreacji i korzystania z muszego życia.
Do jakich wniosków doszedł pan Rose? Otóż stwierdził że my - ludzie, starzejemy się, ponieważ geny w naturalnej selekcji genów nie tępią się nawzajem i dopiero w procesie rozmnażanie i aktywowania genów dostrzegane są geny z niekorzystnym zapisem poprzednich generacji, umieszczając w naszych organach niekorzystne cechy przeznaczenia.
Czyżby nadchodziły powoli czasy selektywnej i wybiórczej hodowli człowieka? Selekcja genetyczna z określonego materiału rozrodczego, pochodziła w przypadku muszek, ze starszych samic.
Współpracownik prof.Rose, neurolog, pani Ana Martin-Villalba twierdzi, że droga jest jeszcze odległa.
To, z czego składa się człowiek, to komórki. Mamy ich około 10 bilionów. Niszczących się i odnawianych ponownie. Dzień po dniu, miliard komórek (8 gram) na własne życzenie uśmierca się w procesie samobójczym, ponieważ komórki, poprzez gen śmierci, którego tak intensywnie szukają naukowcy, mają wbudowany fenomenalny system zagłady. Nawet u ludzkiego płodu, który we wczesnym stadium rozwoju ma zrośnięte palce u nóg i rąk, gen śmierci doprowadza do zagłady między-palcowe błony pławne. Rodzimy się już z syndromem śmierci, która tkwi w nas po ostatnie dni naszego życia. Można śmiało stwierdzić, że życie jest śmiercią na raty. Umieramy powoli już za życia.
Genetyk, Martin Holzenberger wyselekcjonował dwie kopie genu u myszy (IGF-1R), który przedłuża życie myszy o 25% w stosunku do normalnego czasu jego trwania. IGF odpowiedzialny jest za przemianę materii
i proces wzrostu i jest on spokrewniony z genem glisty i insektów(Daf-2) mającym podobne przeznaczenie.
Na skutek manipulacji tym genem z wiekową muchą, jako dawczynią jaja, przedłużono szczęśliwej muszce życie z dwóch tygodni jej normalnej, naturalnej egzystencji, do 4 miesięcy.
Naukowiec, Almut Nebel, z Kiel, twierdzi, że gen Daf-2 może mieć podobne funkcje u człowieka. Czyżby cała tajemnica kryła się w badaniach Kliniki Biologii Molekularnej w Kiel, w Niemczech?
Już teraz wiadomo, że gdyby dało się tylko obniżyć stałą temperaturę ciała człowieka (36,6) o 1 stopień, (35,6), dożywalibyśmy spokojnie do 120 lat, doprowadzając firmy ubezpieczeń społecznych jak np. ZUS - do kompletnej ruiny finansowej z powodu niemożności wywiązania się z obowiązków świadczeń emerytalnych.
Biologia molekularna i genetyka, to przyszłość naszego przeznaczenia, którym będziemy mogli dowolnie manipulować. Wzrost, kolor oczu, (już na życzenie w Japonii) włosów czy długość życia, będziemy już niedługo zamawiać przy urodzeniu, jak dzisiaj kolor lakieru, czy materiał tapicerki w naszym nowym samochodzie. Cel naukowców jest jasny. Najpierw trzeba ograniczyć umieralność ludzi na skutek chorób nowotworowych i dziedzicznych. Uzyskanie z chorej tkanki nowotworowej genu śmierci, a potem `zaprzęgnięcie` go do uśmiercenia własnej komórki rakowej...?
...a potem, może... Eldorado ludzkiej egzystencji, życie bez chorób, bez starzenia się. Długoletnia aktywność seksualna i fizyczna?
Czy to się nam rzeczywiście spodoba? Czy naturalna śmierć zaprogramowana w każdym z nas nie jest
naturalnym porządkiem ewolucji? Może lepiej zostawić to tak jak jest...
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Napisała niemiecka Noblistka-Żydówka Nelly Sachs (1891-1970)w wierszu "IN DER BLAUEN FERNE", że "tańczący kamień swój pył w muzykę przemienia..."
:)))
ratings: perfect / excellent
ratings: good / excellent
Przykro mi, chociaż tego nie zauważyli poprzednicy, ale muszę zwrócić uwagę, że w opracowaniu jest bardzo dużo wszelakich błędów. Postaram się je wykazać, choć być może nie wszystkie wynotowałem. Rozpocznę od błędów ortograficznych. "Super-muchy" oraz "między-palcowe" to pojedyncze słowa, więc należy je pisać bez łączników. W jednym zdaniu użyto słów: geny, genów, genów, geny, a dodatkowo jeszcze jak na ironię pojawiła się "generacja", czyli podobnie brzmiące słowo. Jeżeli piszemy wagę w liczbie mnogiej, to powinno być 8 gramów, a nie 8 gram. Jest to dopełniacz liczby mnogiej. Za dużo przecinków, są one zbędne przed: jest, lub, sami, pozwalających, niż 15,5 lat, odpowiedzialne, szukającego, wysłać, regenerujące się, muchy, głód, ! każdy (ponadto nie łączymy przecinka z wykrzyknikiem gdyż tenże wykrzyknik zastępuje tenże przecinek, podobnie jak kropkę), pochodziła, ze starszych, miliard, poprzez, Martin, do 4 miesięcy, Almut, z Kiel, twierdzi, to przyszłość, będziemy, czy materiał; brakuje przecinków przed: nie jest, na własne, a może, jacy, z czego, a wierzchnia, okazało się, że, jak np. ZUS, jak jest.
Jeżeli robimy wtrącenie, to należy przed i po wtrąceniu wstawić takie same znaki interpunkcyjne , a nie "- ludzie,". Niepotrzebny myślnik przed: Michaela Rose. Nie piszemy kropki po pytajniku, gdyż sam pytajnik może skończyć zdanie, a zazwyczaj je kończy. Dwukrotnie brakowało spacji przed nawiasami otwierającymi i raz po kropce. I ostatnia uwaga. Nie piszemy "ma osobiste przekonanie", a wystarczy napisać "ma przekonanie", jest to bowiem tautologia.
Sądzę, że wystawienie oceny dobrej za poprawność językową nie będzie krzywdzące.
Jonko i Tobie dziękuję za trud adiustacji felietonu. Wyciągnąłem go z odległych zasobów felietonistycznych i przyznam, że wstawiłem, jaki był, co oczywiście nie jest jakimkolwiek alibi, bo powinien być napisany w miarę poprawnie po polsku... a nie był. Kropka po znaku zapytania jest niedopuszczalna i z pewnością zauważyłeś, że wiele zdań kończyło się znakiem zapytania i nie było kropki, bo to znane mi reguły, ale były też błędy nie do przyjęcia. Co do przedrostka super, to masz rację, chociaż zastanawiam się dlaczego piszemy super okazja - rozdzielnie? Chyba wyjątek.
Postaram się w przyszłości staranniej sprawdzać teksty. A co do ocen, to z pewnością zauważyłeś, jak i inni, że nie stawiam ocen, bo byłem kiedyś na takim portalu, że zbieranie gratyfikacji w postaci plusów, punktów lub innych wyróżników, podzieliło autorów na rozmaite TWA, których działalność nie miała nic wspólnego z pisaniem poezji i jej ocenianianiem. Zaczęły się wzajemne wymiany punktów, rewanże obligatoryjne i oczekiwanie na podobne zachowanie innych. Ten portal jest w agonii. Jeśli chodzi o mnie, to wolałbym nie posiadać wyróżników typu znakomity, czy bezbłędny, a raczej komentarze i opinie, bez względu na to, w jakiej formie. Komentarz jest dla mnie wystarczającą gratyfikacją. Rzeczowy i mery-
toryczny. Natomiast jeżli chodzi o wskazanie błędów, to jestem jak najbardziej za taką formą nauki poprawnego pisania. Dlatego dziękuję Ci za pochylenie się nad tekstem w sposób, jak najbardziej profesjonalny, jeśli chodzi o poprawność pisania, bo w końcu portal o charakterze literacko-poetyckim i co jak co, ale słowo jest tutaj głównym "bohaterem" wszelkich akcji. Nie używam celowo korekty Worda, żeby nie popaść w automatyzm, który nie uczy unikania błędów. Pozdr.
Nie będę ukrywał, że na moim biurku leży "Podręczny słownik interpunkcyjny" oraz "Słownik ortograficzny", by w razie wątpliwości bez podnoszenia się do nich zajrzeć, a na regale obok wszelkie możliwe słowniki. Nie jest to żadne skrzywienie zawodowe, bowiem nigdy zawodowo nie zajmowałem się korektą, chociaż redagowałem lub współredagowałem kilkadziesiąt książek, a korekt robiłem jeszcze więcej.
Nie znam obyczajów na innych portalach, bowiem na nie nie nawet zaglądam, a i na Publixo też się czuję wyeksploatowany. Pozdrawiam.