Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | article / essay |
Date added | 2017-02-21 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2743 |
21.02.
Zabytkowy wielicki Ogród Żupny został założony przed 1564 rokiem celem zapobieżenia groźbie pożarów. Tę kościelną własność wykupiono po to, aby chronić przed ogniem Żupny Zamek.
Ogród przechodził najrozmaitsze koleje. Był sadem i warzywnikiem; skwerem oraz barokowo-angielskim parkiem, w ostatnich latach do tego stopnia „zadbanym”, iż – pod pozorem „rewitalizacji” usuwa się z niego wszystko to, po czym musi się sprzątać. Szczególnie zmiatać oraz grabić liście…
Niżej zamieszczone wiersze pochodzą zarówno z autorskich tomików b_d_c: „Rodzima Wieliczka” (2005), „Radość świętowania albo Ogrody Żupne” (2005), „Dom pod Rozśpiewanymi Aniołami czyli Muzyczna Wieliczka” (2007), „Rędziny. Katalog malarsko-poetycki…” (2007) , „Mistyczna Wieliczka” (2007), „Być Struną. Benefis dla Solnego Miasta” (2007), jak również z tych dotąd nieopublikowanych w formie książek.
Jest to oczywiście wybór, ponieważ moje rodzime Miasto nadal oraz wciąż mnie inspiruje i zapewne dotąd, dopóki tu będę żyć, będzie inspirować:
I. Było i przeminęło:
Widok na dawną warzelnię
Jeszcze wiosny nie ma –
Cienie kostropate
oksydowanego srebra
świerków serbskich
na niebieskawym lakmusie
różowawego przedwiośnia
warzywniki i zaniedbane sady
zagonik fiołków liliowy
niebieski kurdybanka fiolet
zgaszony zapach murawy
i słowika asceza rdzawa
rozśpiewanej urody -
kiedy kos rozżalony
tłumi płaczem deszcz
***
dzika i pachnąca
koronka-walansjena
pienistych baldachów
w czerni bzu
***
pierwocin sezon
popłoch wśród warzyw
kalarepy urwanie
głów ścinanie sałaty
i wczesnej kapusty
głąbów precz odrzucanie
Słonecznikowate
przed piejącym budzikiem świtu
Helianthus rozgrzany
kręci kółkiem zębatym -
słonecznym zegarem
Jak u Cezanne’a
Za zorzy witrażem płowym
to złotym to różowym niczym jakiś melanż.
W upalnych ramionach pachnącego czerwca -
drzewa pląsają na palcach niby na korzeniach…
Matiola bicornis
balsamiczny fiolet
szarówki -
i wonnej maciejki
Rhus coriaca
buzowanie wiatru
gałęzie przepalone
liśćmi sumaka
II. Jeszcze trwają pokaleczone
***
Zdało się – bezpowrotnie
zaginął pogórza krajobraz
imitacją miasta przegnany
Lecz nie dała się. Zieleń
wygryźć ani przesłonić – brzemienny
upałem (niezapominajkowy) firmament
Sauną poci się ziele i w biegu
dokwitają tawuły za drzew
parawanem (nie do końca) schowane
A czerwiec słodki jak zawsze – pachnie
leśnym storczykiem białym i czarnym
kwiatem paproci – wodą Chanel No 19
***
żylistków łupież pstry
łysieje lato
***
Zapachniało na krzewie
konfiturą botwinki koloru
pospolitego z róży aptekarskiej
i rodzinnym domem
ogaconym zimą
Przyrody „(od)wieczna kobiecość”
Nieprzemijające
Niezniszczalne zjawisko
o wielokształtnych oczach
szyi tętniącej zapachem
wyniosłej łodygi żonkila
kiedy jej włosy zwiane listowiem
brzóz. Czy witek wiotkich
wierzbowych twoje spojrzenie
łowią na lasso
zamkniętych ust
przypływem libido
z płomienia – z powietrza - - z wiatru - - -
III. Jest (a może być gorzej)
25 marca 2012 napisałam o parku zrewitalizowanym:
Korowód drzew
z podstrzyżonymi
czubami. Polonezem
szura. Pień za
pniem maszeruje
gałąź w gałąź
tanecznym korzeniem
na żółtozielonym jak
smocze oczy – gazonie
Wymordowano
czeremchy. Zdziczałe
bzy. Rozkrzewione
do cierni tarniny
sadząc dźgające
funeralnym smutkiem
z cyprysami cisy. I fontannę
posadowiono oplecioną
poszarzałą strugą
niczym dla desperata
szpagatowy
sznurek
ratings: perfect / excellent