Author | |
Genre | textbook |
Form | article / essay |
Date added | 2017-04-04 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2645 |
Ujawnię techniki dla dokonania przewrotu w grupie społecznej, aby przejąć władzę i sprawować ją „z tylniego siedzenia”. Po co to robię? Ktoś powie, że im mniej ludzi posiada taką wiedzę, tym lepiej. Otóż kij ma dwa końce. Pozytywny jest taki, że im więcej ludzi zda sobie z tego sprawę, tym trudniej będzie dokonać przewrotu. Takie rzeczy podają pisarze, lecz w rozbudowanych i wielowątkowych fabułach, przez co umyka istota. Ludzie nie mają czasu na czytanie książek. Chłoną z sieci informacje, natomiast nie analizują treści. Zanim to się wszystko poukłada, mijają lata. A ja podam na talerzu ogólnie techniki.
Powszechnie znana jest metoda „na charyzmę”. Obdarzona magnetyzmem osoba pojawia się w określonym środowisku, wywierając przemożny wpływ na społeczność poprzez ściągnięcie na siebie uwagi i głoszenie rewolucyjnych, lecz prostych i logicznych treści. Charyzma to przede wszystkim kontrola własnego ciała. Można się tego nauczyć przez żmudne ćwiczenia. Najlepiej zacząć od tzw. „postawy prezydenckiej” (swobodna – ręce zwisają swobodnie wzdłuż tułowia, zamknięta – dłonie splecione palcami przed sobą, przyjacielska – dłonie złożone przed sobą w uścisku, wieżyczka – stykają się tyko opuszki palców na wysokości klatki piersiowej, otwarta – dłonie wyciągnięte jak do powitania przyjaciela) Styl trzeba szlifować przed lustrem. Do tego postawy siedzące, gesty charyzmatyczne, sposób poruszania i mimika. Trzeba wykonywać dziesiątki tysięcy powtórzeń. Tak jak sportowcy. Na koniec osiąga się doskonałość, a wówczas otwiera się brama. Szczegóły są dostępne w internecie. Charyzmat od samego początku konfrontuje się z władzą, która podświadomie wyczuwa w nim zagrożenie, nawet jeśli nie stoi on w otwartym sporze. Tutaj przewrót będzie dla wszystkich czytelny w zasadzie od początku. Zajmę się inną metodą, do której wystarczy sama inteligencja i jest ona najlepsza dla tych, którzy chcą rządzić, ale nie przepadają za świecznikiem.
Nie ma żadnego znaczenia, czy dana grupa jest podzielona, czy nie, natomiast w każdej grupie są liderzy. To jedyni przeciwnicy i to ich trzeba wyeliminować, aby przejąć kontrolę nad grupą. Załóżmy więc, że wchodzimy do określonej grupy. Dopóki nie zbierzemy wystarczających informacji najlepiej pozostać nikim. Po prostu się rozpłynąć i słuchać co mówią inni. Wykazywać swoje zainteresowanie, aprobatę dla innych. Jak ognia unikać wszelkich konfliktów. Istotą są osie podziałów i to właśnie je należy na wstępie uchwycić i prawidłowo zdefiniować. Jeśli tutaj popełnimy błędy, wówczas przewrót skazany będzie na porażkę. Jeśli zaś w grupie nie ma podziałów, należy je wywołać, poprzez podrzucanie kontrowersyjnych tematów, a następnie podsycanie dotyczących ich rozmów. Przy czym samemu nie należy określać swojego stanowiska. Jeśli wtrącą się zirytowani liderzy, i trzeba zająć stanowisko, najlepiej stanąć po ich stronie, ale tego żaru, który się tli nie gasić, przeciwnie. Oś podziału można zaprojektować, definiując na podstawie wstępnych diagnoz jej rdzeń, a następnie poboczne zagadnienia, które można z niego wywieść. Potem stopniowo podrzucać kolejne tematy, tym samym utrwalając i umacniając główną oś podziału. Kiedy zacznie wrzeć - czas na budowanie stronnictwa. W tym celu należy skupiać i jednoczyć tę część społeczności, w której drzemie największy potencjał. Nie zawsze chodzi o liczebność, ale to najprostszy kierunek. Tam należy szukać przyjaciół, jednocześnie unikając wchodzenia w spory z przeciwnikami opcji, na którą postawiliśmy. Teraz trzeba wyszukać w wyodrębnionej grupie jednostki o silnej ekspresji i impulsywne, brutalizując – tzw. krzykaczy. Wybrać jednego, dwóch takich, którzy nie mają w sobie lęku, stworzyć im iluzję potęgi i rozbudzić poczucie niesprawiedliwości. Trzeba takiego obserwować i trzymać pod kontrolą. Pokazać mu alternatywne i sprawiedliwe rozwiązania, na przeszkodzie których stoi jedynie gnuśna władza. Trzeba dać mu przemawiać w w gronie, które obraliśmy za cel, aby zawiązał się spisek, na którego czele stanie nasz obiekt.
Kiedy sytuacja dojrzeje, czas na próbę sił. Krzykacz jest tutaj tylko sondą, która ma na celu ukazanie rozkładu sił w grupie, oraz zmusić władzę do ruchów, które ją odsłonią i ściągną niechęć. Ta próba z założenia skazana jest na porażkę, gdyby się jednak okazało, że władza jest słaba i ma problemy z zażegnaniem konfliktu, wówczas należy natychmiast przejąć kontrolę nad sytuacją, proponując negocjacje. Z pozycji negocjatora mamy pod kontrolą zarówno władzę, jak i buntowników. Już w tym momencie osiągnęliśmy sukces. Rozjemca, to pozycja z której można w każdym momencie zaatakować władzę używając jej przeciwników, a można też ułożyć się z władzą. W każdym razie opozycji należy zaproponować utworzenie komitetu, aby odsunąć krzykacza. Po jego zawiązaniu, poddawać grupie własne propozycje, po czym jeszcze przed podjęciem decyzji przez komitet ogłaszać je publicznie. Członkowie grupy uzyskają wówczas iluzję demokracji, podczas gdy władza będzie praktycznie ubezwłasnowolniona. Z tej pozycji można łatwo przejść do dyktatury, lub pozostać na tylnim siedzeniu i za pomocą komitetu z rotacyjnym członkostwem sprawować faktyczną władzę.
Kilka razy robiłem to w praktyce z powodzeniem, ale też kilka razy z powodu błędów technicznych bez powodzenia. W niedużej skali oczywiście. Zatem schemat jest praktyczny, a nie czysto teoretyczny. Przede wszystkim nie jest to zakazane prawem i nigdy nie będzie zakazane. Jest tylko niewygodne dla każdej władzy, a ja mam w sobie dużo z anarchisty. Udanej zabawy życzę!
Aby mieć wpływ na ludzi trzeba biegle posługiwać się kilkoma figurami retorycznymi, między innymi parafrazą. U mnie to już zboczenie, ale to lata praktyki. Trzeba umieć stosować kasowniki, wzmacniacze, zaprzeczenie.
Poza tym ludzie uwielbiają się spowiadać, kiedy tylko znajdą słuchacza. Człowieka zdobywa się zadając mu pytania i pozwalając na swobodę wypowiedzi. Trzeba słuchać aktywnie: okazując zainteresowanie. Najlepiej zapamiętać kilka drobiazgów z wcześniejszych wypowiedzi słuchacza i zadać później pytania z nimi związane. Słuchacz poczuje się wówczas bardzo ważny.
Nie wiem co tu jeszcze... Odpowiem na niektóre pytania.
ratings: very good / excellent
Dobrze, że w komentarzu zrobiłeś uzupełnienie merytoryczne.
Jeżeli chodzi o poprawność językową, to jestem pod wrażeniem. Już nawet myślałem, że nie dostrzegę żadnego potknięcia. Pod koniec pojawiło się kilka błędów interpunkcyjnych. Brakuje przecinków przed: nie gasić, z której, używając; zbędne przecinki przed: oraz zmusić, to pozycja, lub. Trzy na trzy, czyli w sumie bilans zerowy. Niestety, ale błędy się nie redukują, dlatego minimalnie obniżam ocenę za poprawność językową.
Jeśli ja nie napiszę nic o programowaniu neurolingwistycznym, to przecież nie znaczy, że taka gałąź wiedzy nie istnieje?
"Dobra, kurwa dwie godziny, kurwa, mamy! Dawajcie! A). musimy przykryć, z B). musimy się wymiksować! No już kurwa! Piotrek masz coś? Gdzie?, no kurwa! Ty po psychologii jesteś, czy po KULu, kurwa? Beatka? No! No i kurwa pięknie! Zapisz! Dalej kurwa! Dobra, na B teraz! No! Dobra, kurwa kawałek przerwy. Napijcie się kawy i zapierdalamy!"
W ogóle to ja nie mogę mieć szefa - każdy z moich byłych szefów jednocześnie pragnął mnie i nienawidził. Rozmawiają ze mną za pośrednictwem osób trzecich, a w mojej obecności wypowiadają jedno zdanie na godzinę. Reszta jest konstruktywnym milczeniem. I tak szefowie się zmieniają, a ja trwam jako ten łakomy kąsek, będący jednocześnie odbezpieczonym granatem, który może nieostrożnemu szefowi wypierdolić w łapskach. Dlatego, że ja nigdy nie proszę w swojej sprawie, a ulegam tylko wówczas, kiedy obiektywnie nie mam racji.
Dlatego nigdy nie pracowałem i nie będę pracował w administracji państwowej - mój kręgosłup jest ze stali i wygina się tylko wówczas, kiedy sam tak zechcę. Ludzie mówią, że wiele straciłem i tracę, ale ja zawsze idę pod wiatr. I nikt mnie nigdy nie zwalnia. Sam się zwalniam, a wtedy wysyłają do mnie emisariuszy i kombinują jak koń pod górę, żeby mnie zawrócić. Jeśliby pisowska administracja miała prawdziwą władzę, to wydano by na mnie wyrok śmierci, za sam fakt, że żyję. Albowiem ja żyję dla udręki karłów, oszołomów i fanatyków.
Musisz znaleźć róznice,aby wiedzieć czego ja np chcę a czego chcesz ty.
MUSI BYĆ PONAD 50 %,ABY D SIĘ WIODŁO DOBRZE WSZYSTKIM.
natomiast TO,ZE TY CHCESZ RZĄDZIĆ I JESTEŚ nieprzystosowany WYNIKA,ZE JESTEZ CHARYZMATYCZNY I MASZ osobowość człowieka samodzielnego-tym samym musisz udowodnić,że pracujesz na SWOJE i potrafisz wykonywać jakiś zawod z pokora.I znasz się na tym co robisz.
W ogóle to nie powinny istnieć żadne partie polityczne. Administracja państwowa, to stanowiska menadżerskie. Poglądy nie mają znaczenia, a liczy się znajomość matematyki, logiki, oraz umiejętności interpersonalne. Naprawdę to istotna jest wyłącznie gospodarka, reszta to muchy w nosie tępego ludu. Kołtuny, bo każdy ma jakieś kołtuny i pragnie by jego kołtuny się przekładały na całe otoczenie. A co najmniej dokąd jego wzrok sięga. Lud nie może pojąć, że każdy ma własny obyczaj i światopogląd, dlatego podąża za jego dawcą, lub dawcami. Z tych powodów nie może wola ludu stanowić rzeczywistości, w której żyją miliony osobników do mnie podobnych w sensie autonomii i odrębności. Z nikim się do końca nie definiujemy, a jedynie wspieramy niektóre myśli twórcze i kierunki.
papa,dobrego snu.Jesteś charyzmatyczny,ale niepoprawny i budzisz we mnie zwierzę!
ratings: perfect / excellent