Go to commentsDoliniarze z górnej półki
Text 37 of 89 from volume: ŻYCIE W NIEBYCIE
Author
Genrenonfiction
Formprose
Date added2017-05-09
Linguistic correctness
Text quality
Views2396

Pozwólcie, że skoncentruję się na plądrowaniu. Towarzyszy nam od zarania dziejów. Tak długo, że nie wiedzieć kiedy, obrosło w zwyczaj. A nawet stało się dozwolonym prawem. Nieomal tradycją. Czymś, tak pospolitym, że już nikogo nie zdumiewa.

Nie dziwi, zważywszy na powszechność tego procederu. O wstydzie i dyshonorze nie mówiąc. Nie mówiąc też o poczuciu wyrządzanej krzywdy, czy o wypryskach na sumieniu. Lub choćby o usiłowaniu naprawy strat. Jak też o biciu się w piersi oraz namiętnej chęci oddania gwizdniętych fantów.

Skruchy, pokuty za wyrodne czyny, są to pojęcia śmietnikowe. Abstrakcje obwożone po jarmarkach z jajogłowymi  ideami. I jakkolwiek mocują się z nimi najtężsi moraliści, chociaż na ów oślizgły  temat wypowiada się niejeden areopag mędrców, etyków i filozofów obeznanych z prawidłami logiki, skutek ich perorowania jest żaden: ten tylko, że ni cholery  nie mogą przekonać szabrownika na uczciwość.*

Początkowo traktowano złodziejstwo jako wojenny przywilej zwycięzców; łupy stanowiły bowiem zastępczą formę żołdu. Poniekąd usprawiedliwienie haniebnego procederu. Armia zdobywała oblężone miasto i na zachętę, by wzmóc w rębajłach zapał do  wycinki łyków, jej dowodzący motywował grabież gardłując mniej więcej w ten deseń: co wyfasujeta, to wasze.

W trakcie najazdu Szwedów na Polskę, zwędzono wiele naszych narodowych skarbów. Ze smutkiem stwierdzam, że nadal wzbogacają szwedzkie muzea. Urządzane są wystawy co cenniejszych eksponatów… Ponoć nie wywieziono do Szwecji Kolumny Zygmunta tylko dlatego, że nie mieściła się w ładowniach ich największej krypy.

Za Napoleona też nie obeszło się bez łupieży: Luwr do teraz szczyci się teleportacją egipskiego dorobku. Na szczęście nie dało rady przywlec piramid do Europy… Dlatego w centrum Paryża stoi buńczuczny substytut jednej z nich: symbol niezrealizowanych marzeń.

W brytyjskich galeriach roi się od zawłaszczonych, indyjskich obiektów. Druga Wojna Światowa zezwoliła Niemcom na wyczyszczenie naszego kraju z najcenniejszych obrazów i cymeliów. Wyzwolicielska Armia Czerwona ogoliła nas również; po tamtejszych Ermitażach wala się wiele dóbr polskiej kultury. Współczesna rżniętka w Iraku lub podboje afganistańskich ziem dostarczyły pogromcom - cudzej spuścizny; tak oto w imię pokoju szerzy się usankcjonowany bandytyzm.

Minęły lata i zjawisko legalnej łupieży zaczęło ewoluować: z teatru wojen przeniosło się do teatru rozrywki: opanowało sprzedajnych polityków. Zwykli rabusie – żołnierze, znaleźli się w doborowym towarzystwie: nie kradną już sami. Dołączyli do nich (w majestacie prawa) decydenci, ludzie z immunitetami, najemnicy patriotycznego obowiązku, którym wydaje się, że skoro zostali wybrani do pełnienia władzy, to mogą postępować bez skrupułów, jak na swoim i jak u siebie.

*

Z lat, gdy zaczytywałem się Trylogią Henryka Sienkiewicza, pozostały mi w pamięci słowa z Potopu: były o Polsce, która, kiedy kona, trzeba jej wyszarpnąć poduszkę spod głowy, iżby się nie męczyła. Wymówione (w napadzie szczerości) przez księcia Bogusława Radziwiłła, samozwańczego pretendenta do korony, są do teraz najlepszą definicją prywaty; chwytania nadarzającej się okazji do rabunku.

Tu przylepia mi się do oka groteskowy obrazek z telewizyjnych wiadomości: nic nie znaczący kancelista z niezamożnym wykształceniem, natychmiast po wyborze do Sejmu RP, z upojną chwilą ogłoszenia wyników, staje się niezłomnym referentem woli CAŁEGO narodu i poczyna sobie jak ekonom; trudno osiągalny, z udręką w źrenicy, otoczony kordonem dworzan i specjalnie dobranych zauszników, cwałuje parlamentarnymi korytarzami.

Na oficjalne oblicze wjeżdża mu troska o kraj, oczy lśnią od miłości ojczyzny. Wolność, demokracja, walka z korupcją, od tego momentu są to słowa powtarzane przez niego bez przerwy, odmieniane na wszelkie  sposoby i nie schodzą mu z przymilnych warg. Co i rusz opędza się przed natręctwem niewygodnych pytań dziennikarzy, a bidne żurnalisty drobią za nim gulgocząc z alteracji, mając utopijną nadzieję na uzyskanie od niego sensownej odpowiedzi.

Ale po opadnięciu publicznej kurtyny, za zatrzaśniętymi drzwiami gabinetu, na mniej oficjalnej twarzy, pojawia mu się zawzięty grymas tępego uporu, a jego spojrzenie zieje transparentną nienawiścią do adwersarzy.


  Contents of volume
Comments (8)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Prosta logika:
żaden z nich by się nie dochrapał w innych okolicznościach podobnych funkcji i śmietany. Za wszystko odpowiedzialna jest locha z Żoliborza. To jej warchlaki - to całe towarzystwo.
avatar
Kiedyś próbowała porozumienia z centrum, ale coś nie zatrybiło to centrum, więc locha podreptała na lewo wmawiając wszystkim, że poszła na prawo i tam się oprosiła. Ludzie pogłupieli. Z tego wszystkiego rozumieją tylko, że locha chce dobrze, bo jest uczciwa i nic nie ma, prócz warchlaków. Konta nawet. Tyle, że locha nie karmi, tylko wypuściła warchlaki na wszystkie strony, żeby ludzie je chowali i utrzymywali z własnych składek.
avatar
Plądrowanie, ogałacanie, wywózki i grabieże, dokonywane przez najeźdźców, są od tysiącleci wojennym kanonem - co okupant, to to plądrowanie, ogałacanie etc., etc., i jakby jest nawet jakieś nasze milczące owiec przyzwolenie na takie "standardy" zachowań, skoro do dzisiaj Szwedzi w Uppsali trzymają nasze polskie skarby narodowe, a Francuzi w swoim Le Louvre nadal eksponują wywiezione przez Napoleona bogactwa faraonów ;(

Najstraszniejsze jest jednak, gdy w czas pokoju we własnej kolebce plądruje, łupi i defrauduje - swój!
avatar
To jest męka-dzisiejszy rząd.
avatar
Człowiek - choćby był we fraku prosto od Armaniego - jak ta żałosna bidna małpa - NICZEGO, oprócz b r a n i a, się jeszcze nie nauczył.

Kradł sam cesarz,
Kradł nasz piekarz,
Bierze Gienia,
Żołdak Waniuk...
I się kręci Ziemia.
Nic się w braniu
Zimnych draniów
Tu nie zmienia.
avatar
Łupy wojenne to nie tylko to, co złodziej bezkarnie wywozi DO SIEBIE. To cała zagarnięta przez armię, okupowana ziemia wraz z jej płodami rolnymi, wyzyskiwaną terroryzowaną ludnością, bogatymi miastami, kurortami, przejętymi fabrykami, kopalniami, pałacami, stoczniami, magazynami etc., etc.

Czym jest darmowy wytrych do skarbca Sezamu, do złotego runa, do zrabowanych (patrz cassus Wikingów) bogactw, do złota Inków

i innego El Dorado

??

Mentalność króla Midasa, ciężkiego głupca, który

przy uginającym się od wszelakiego jadła stole

umarł z głodu,

jest na wieki wieków amen wszechobecna
avatar
Zad. dom.:

CZYM SIĘ PARAJĄ DOLINIARZE?

(patrz tekst i wszystkie tytuły)
avatar
Doliniarz z górnej czy z dolnej półki - jak go zwał, tak zwał - na zawsze pozostanie tym, kim jest: zwykłym bandziorem i łupieżcą.
© 2010-2016 by Creative Media