Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2017-05-13 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2035 |
Wreszcie na trawie
Trzynastego i piątek. Na podwórzu
Tomka i Doroty, a tu pech nie, chociaż
kto to wie? Ale już można, więc
jem na podwórzu u Tomka i Doroty
wymarzone śniadanie.Bo na
trawie. Bo w towarzystwie. Towarzysz
nazywa się Liber, ale nie jest z enerdowa. To biały piesek, tak
śliczny, jak wełniana maskotka. Ulubieniec wszystkich...
Tamto śniadanie dawno minęło, bo się chyba przejadło.
A tu jest przecież Zapadłe. Ale jaki przytulny
przysiółek, między Przewłoką, a Orzechowem.
Ustka niech się chowa. To tak żartem, bo Ustka jast piękna i Kolorowa. To na marginesie, dla pewnej Princessy, co woli Ustkę, bo urocze miasto. I Ona ma rację. Pani z miasta,
nie może bez miasta. Chłop z wiochy robi w mieście fochy,
więc przysiółka przytułek wybiera. Każdy tam się poniewiera, gdzie mu
lepiej to wychodzi. Gdzie ani go nie przy, ani nie chłodzi.
A podwórko - Poemat. Bo Dorota piękno kocha i pięknu się poświęca.
Więc Dorota od rana wciąż - to chodzi, to biega, to klęczy, to kosi, to grabi, to kopie, to sadzi, i wszędzie zostawia swoje kolorowe, radosne, piętno - wszędzie tylko piękno i piękno. Nawe gdy trawę wczoraj skosiła,
to całą masę stokrotek zostawiła, a dzisiaj na zielonej trawie, całe gwiazdozbiory złotego mleczu, już od rana wyskoczyły. A na podwórku, moc kolorowych rabatek, a na nich, takie ilości kwiatków, że wszystkich nie wymienię. Czerwone, zółte, białe i nakrapiane wielobarwne tulipany, bratki granatowe, błękitne i żółte, niezapominajki błękitne, szafirki, a z każdym dniem przypływającego słońca i ciepła, będą wykwitać nowe i nowe, do jesieni...Domki dwa białe, jeden większy, drugi mniejszy, jak bliżniaki w kratę ciemnobrązową przybrane, stylizowane na budowę dawną szachulcową, nad całością pieczę mają.
A naprzeciwko kolorowego podwórka, za drogą, pod wielkim lasem, który kończy się dopiero nad morskim urwiskiem, wielkie pole z drewnianymi wiatami czeka z pełnymi stertami drewna przez leśników przygotowanymi, czeka na letników, lubiących nastrojowe ognisko...
A to nie wszystko, ale nie chcę nadużywać cierpliwości czytelnika, więc na razie
znikam, pozdrawiając znad Bałtyku, majowo
Alf
ratings: perfect / excellent
Co z tego, że Dorota dwoi się i troi, kiedy tuż za jej opłotkami dzikie wysypiska, gdzie nie spojrzeć??