Go to commentsLew Tołstoj - Filipek
Text 4 of 252 from volume: Tłumaczenia na nasze
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2017-05-20
Linguistic correctness
Text quality
Views2814

Był sobie raz mały chłopczyk imieniem Filip. Pewnego dnia wszystkie dzieci wybrały się do szkoły. Nasz Filip też nałożył czapkę i chciał iść, mama jednak powiedziała:


- A ty, Filipku, dokąd to?

- Do szkoły.

- Jeszcześ za mały, nie pójdziesz - i zatrzymała go w domu.


A dzieci poszły. Ojciec jeszcze z samego rana pojechał po drewno do lasu, mama pobiegła na pańskie pola. W izbie została tylko na piecu kości grzejąca babunia i Filipek. Zrobiło się nudno; babka zasnęła, i chłopczyk zaczął szukać swojej czapki, a że jej nie znalazł, wziął więc starą ojcowską - i poszedł do szkoły.


Szkoła była daleko, za wsią przy cerkwi. Dopóki Filip szedł po swojej okolicy, psy były spokojne i go nie ruszały, jednak kiedy tylko wyszedł na owalnicę, raptem wyskoczyła Żuczka, a za nią wypadł wielki Wilczek. Filipek rzucił się do ucieczki, a psy za nim. Krzyknął, potknął się i przewrócił. Z chałupy wyszedł jakiś chłop, odegnał Wilczka i Żuczkę i zapytał:


- I dokąd to, postrzeleńcu, sam tak biegniesz?


Filipek nic nie powiedział, podebrał poły swojej sukmanki i puścił się dalej pędem co tchu.


Przybiegł zasapany do szkoły; na ganku nikogo, ale w środku słychać gwar dziecięcych głosów. Zdjął go lęk: *A co jak nauczyciel wygoni?* I zaczął myśleć, co tu robić. Wracać z powrotem - znowu te psy opadną! do szkoły wejść - strach pana...


Mimo przechodziła jakaś baba z wiadrem i powiada:


- Wszyscy się uczą, a ty co tak stoisz?


Filipek więc wszedł na ganek. W sieni zdjął ojcową czapkę i otworzył drzwi do klasy. Było tam pełno dzieci. Jeden przekrzykiwał drugiego, a nauczyciel w czerwonym szalu przechadzał się pośrodku.


- Coś tu chciał? - zawołał do Filipka.


Malec uczepił się swojej czapki i stał, jakby go zamurowało.


- I któż ty jesteś?


Milczenie.


- Jesteś niemowa?


Chłopczyk tak się przeraził, że stracił oddech.


- To idź do domu, skoro nie chcesz nic mówić.


A Filipek nawet gdyby chciał coś powiedzieć, nie mógł - tak ze strachu zaschło mu w gardle. Spojrzał na nauczyciela i cicho zapłakał.


Wtedy ten użalił się nad nim, pogłaskał po lnianym łebku i spytał uczniów swoich, kim jest ich malutki gość.


- To Filipek, brat Kościuszki. Już dawno prosi, żeby go puścili do szkoły, ale mama nie pozwala, to on ukradkiem sam tutaj przyszedł.

- Ano, siadaj w ławce obok braciszka, a ja już waszą mamę poproszę, żeby puszczała ciebie też na lekcje.


I zaczął pokazywać Filipkowi litery, a ten je już znał i nawet umiał już trochę czytać.


- No, spróbuj przeliterować swoje imię.

- Hwie-i-hwi, lie-i-li, pie-ok-pok.


Wszyscy się roześmieli.


- Zuch, - powiedział nauczyciel. - Któż ciebie nauczył czytać?


Filipek ośmielił się i odparł:


- Kościuszko. Ja biedula zdolny, od razu wszystkom zrozumiał. Okropnie żem zręczny!


Nauczyciel parsknął śmiechem i rzekł:


- Nie tak hop-hop! z tym chwaleniem. Najpierw zabierz się do nauki.


I od tego dnia Filipek zaczął chodzić do szkoły.



  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Dzięki Emilio, za uroczą chwilę staropolskich, wiejskich klimatów...
avatar
"Filipek" jest krótką nowelką. W Moskwie ukazała się w 6-milionowym nakładzie w 1989 r.
avatar
Miła nowelka. Nie znam oryginału, ale czuję przez skórę, że dobrze przetłumaczona.
avatar
Bardzo mi się podobało, bo jest strasznie pocieszne. ;)

Ale zastanawiam się też, czy nie można by zauważyć: „Kiedyś z nudów dzieci szły do szkoły, dzisiaj zaś z nudów, ze szkoły uciekają.” :]

Boję się też czy spryciarz Tołstoj nie napisał tego opowiadania, tylko jako propagandy edukacji szkolnej… Choć z drugiej strony, ja sam, jako dziecko, wpierw bardzo chciałem iść na lekcje – miałem wrażenie, że wtedy prawdziwe, poważne, życie się przede mną rozpocznie. I bardzo lubiłem (i pragnąłem) się uczyć.

W każdym razie tekst z pewnością bardzo przyjemny i wart przeczytania, i przetłumaczenia. Dzięki.
Pozdrawiam
Ten Śmiertelny
avatar
Emilio z wielką przyjemnością i uśmiechem przeczytałam historie małego Filipka. Bardzo podoba mi się język Twojego tłumaczenia, ponieważ wielką sztuką jest zachować styl i odpowiedni klimat tłumaczonego utworu.Dzisiaj dzieci uciekają ze szkoły... i efekt jest taki, że włos sie na głowie jeży... Pozdrawiam serdecznie :)
© 2010-2016 by Creative Media