Go to commentsWywiad Uli Janiszyn z Elżbietą Walczak
Text 1 of 2 from volume: Wywiady
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2017-05-21
Linguistic correctness
Text quality
Views1818

Witam serdecznie:)


1.Elżbieta Walczak - aktorka, piosenkarka, producent spektakli, pisarka, czyli człowiek wielu talentów artystycznych. Proszę zdradzić naszym czytelnikom, do której z tych dziedzin kultury jest Pani najbliżej:)?

Ukończyłam dawno temu Studio Wokalno – Teatralne w Łodzi. Nie dostałam się za pierwszym podejściem do Łódzkiej Szkoły Teatralnej, ale w tym samym czasie powstała właśnie taka możliwość. Zajęcia odbywały z tymi samymi wykładowcami, co w Szkole Teatralnej i rozkład zajęć był podobny. Niestety podsunięto mi wtedy do podpisania umowę, w której miałam „obiecać”, że nie będę w kolejnym roku zdawać na studia aktorskie. Dałam się podejść. Mówię o tym dlatego, że przez wiele lat aktorów z  dyplomem eksterna uznawano za niszowych. Na szczęście nigdy nie miałam z tym problemu. Czyli od zawsze jestem śpiewającą aktorką. Pierwszy mój poważny tekst powstał w tym właśnie czasie. Napisałam wiersze, które zaśpiewałam na Spotkaniach Zamkowych „Śpiewajmy Poezję” w Olsztynie i zdobyłam III miejsce, to był mój pierwszy sukces pisarski. Przez kolejne lata bardzo dużo jeździłam ze spektaklami również poza Polskę i  śpiewałam za granicą ( chyba od zawsze ciągnęło mnie w świat).

2.Pani Elżbieto, proszę powiedzieć kiedy i skąd w życiu aktorki pojawił się pomysł na pisanie:)?

Nigdy nie odkryłam w sobie prawdziwego powodu, dla którego zawsze chciałam być niezależna.  Pisałam od zawsze, głównie scenariusze dla siebie, które grałam. Potem byłam przez jakiś czas związana z radiem i prowadziłam swoje programy, oparte zawsze na jakimś własnym schemacie i scenariuszu.  Myślę, że to są umiejętności, które mam w sobie, ale momentem zwrotnym był mój pobyt w Hiszpanii kilka lat temu. To był czas, w którym w jakiś dziwny sposób zaczęły mi się otwierać różne klapki myślowe, a to sprawiło, że weszłam na zupełnie inne tory w życiu. Parłam do przodu z pisaniem, tworzeniem trudnych projektów autorskich i nie zauważyłam, kiedy pochłonęło mnie to bez reszty. Zaczęłam odkrywać na nowo poezję, a to z kolei sprawiło, że piszę teksty piosenek. Nie wszystko jednak było do zrealizowania takie proste, jak myślałam. W końcu dwa lata temu zatrzymałam się na chwilę, żeby zapytać siebie co jest ważne, albo ważniejsze. Nie zwolniłam tempa, ale dokonałam wyboru. Zaczęłam wydawać sama swoje e-booki, stworzyłam projekt „Enamorada”, w skład którego wchodzi również recital o tym samym tytule i książka.

3.Jak dotąd ma Pani na swoim koncie sześć wydanych książek. Proszę pokrótce przybliżyć naszym czytelnikom charakter i klimat gatunkowy tychże pozycji:)?

Mam na swoim koncie w tej chwili trzy powieści obyczajowe. „Enamorada”, która powstała na absolutnym spontanie i takiej wewnętrznej radości i parciu, żeby napisać zwariowaną powieść komediową, opartą na obserwacji brazylijskich seriali, i przeniesieniu takiej głupawki J na polskich bohaterów. Myślałam, że ” Zakochana brzmi jak enamorada” będzie równie zwariowana, ale mój pierwszy recenzent z Ebookman.pl stwierdził, że bardzo poszłam do przodu ze swoim pisaniem, i stworzyłam coś dojrzałego i zupełnie innego, choć równie dowcipnego. Trzecia powieść „Karmiczny dług” – finalistka konkursu Debiut Literacki Roku 2015, przeplata się z wątkiem kryminalnym. Opowiada o kobiecie, której wydaje się, że żyje w kolejnym wcieleniu, i że jej misją jest pomszczenie śmierci dziecka, które kiedyś zostało brutalnie zamordowane przez jej męża, który w tym wcieleniu jest modelem, a ona pomaga mu dziś w karierze. Tomiki poetyckie, których wydałam pięć, powstają chyba z potrzeby serca, takie mam wrażenie. Oczyszczają mój umysł, i pisanie ich sprawia mi olbrzymią przyjemność. Poza tym, to też jest rozwój. Staram się pisać codziennie, wykorzystując wiedzę, którą  już mam, poszukuję pomysłów. Dążę do tego, żeby tworzyły jakąś całość, podobnie jak powieść.

4.Szczególne miejsce w Pani dorobku pisarskim zajmuje pozycja pt. `Enamorada`, będąca dla mnie przede wszystkim opowieścią o wielkiej życiowej zmianie na lepsze... Czym dla Pani jest ta opowieść i co chciała Pani w niej przekazać swoim czytelnikom:)?

„Enamorada” będzie zawsze najważniejsza, choć to pierwsza książka w moim życiu i wiadomo, że dziś wiele rzeczy bym w niej zmieniła, ale czytam ją z wielką przyjemnością, bo jest fajna i dowcipna. Bardzo lubię te czasy, bo w nich wiele się dzieje. Jest mnóstwo możliwości, których nie potrafimy wykorzystać, bo ich nie zauważamy. O tym jest ta książka. Główna bohaterka traci pracę w wieku czterdziestu lat, bo jakaś młoda dziennikarka przespała  się z redaktorem  naczelnym, który ją zaangażował , wyrzucając na bruk doświadczoną  Elę, która stworzyła ten program telewizyjny, emitowany z jej udziałem przez piętnaście lat. W życiu sfrustrowanej Eli zaczyna się prawdziwa „brazyliada”. Ogląda namiętnie seriale, czyta motywacyjne książki, głównie po to, żeby dowiedzieć się kogo obarczyć winą, za ten zwrot w jej życiu. Zatrudnia służącą, którą nazywa Carmen i jej męża, który z kolei jest wróżbitą. Oczywiście wszystko się układa po jakimś czasie, dokładnie tak, jak w życiu. Kiedy się nie poddajemy, tylko szukamy rozwiązań, bez względu na konsekwencje, chwilowe porażki, to jesteśmy w stanie zmienić się na tyle, żeby stać się zupełnie kimś innym. Sama w to wierzę, dlatego o tym piszę.

5.Nie mogę nie zapytać również o to, ile w owej książkowej postaci Eli jest z Elżbiety - autorki tej opowieści...:)?

Imię Ela jest przypadkowe. Pierwsza wersja była taka, że główna bohaterka miała na imię Ella, to hiszpańskie słowo, które znaczy „ona”, ale tylko ja rozumiałam cel, więc postanowiłam uprościć sytuację. Podobieństwo jest chyba tylko takie, że sama dwadzieścia lat temu byłam w podobnej sytuacji życiowej i łapałam się wszystkiego, co dotyczyło rozwoju duchowego, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o sobie. Szukałam wtedy ukojenia po ciężkich przeżyciach, ale ten rozwój poszedł w taką stronę, że zaczęłam czuć się szczęśliwą i ważną dla siebie osobą.

6.Bardzo ważną stronę tej książki tworzy niepowtarzalny klimat i urok gorącej Hiszpanii. To miłość na całe życie czy tylko zauroczenia tym pięknym krajem i jego niepowtarzalną kulturą:)?

Na początku myślałam, że to zauroczenie. Ale jestem związana z Hiszpanią w różny sposób od dawna, i tak naprawdę czuję się tam, jak ryba w wodzie. Nie wiem na ile takie marzenia są realne, ale tworząc recital „Enamorada”, czy monodram muzyczny „Jedna kobieta w projekcie miłość” z hiszpańskojęzycznymi piosenkami, myślałam również o tym, żeby przenieść te projekty na grunt właśnie hiszpański. Zaczynam od września próbę realizacji tych marzeń. Ale tak  jak mówię, to nie jest łatwe. Zobaczymy.

7.Czy może zdradzić Pani naszym czytelnikom najbliższe plany wydawnicze:)?

30 kwietnia został wydany e-book „Zakochana brzmi jak enamorada”. W czerwcu ukaże się tomik poetycki „Życiorysy” i  w  listopadzie  zbiór opowiadań  „Nienasycenie”.

8.Czym jest dla Pani pisanie i jak wielką rolę odgrywa ono w Pani życiu:)?

Pisanie wkomponowało się w moje życie w taki sposób, że z pewnością będę to robić zawsze. W ciągu trzech lat wydałam siedem swoich pozycji literackich. Piszę również scenariusze teatralne, bo uwielbiam teatr, zwłaszcza komediowe formy. Udało mi się napisać scenariusz sztuki na podstawie filmu Joe Black, który jeszcze nie ujrzał światła dziennego, ale wykonałam przy nim olbrzymią pracę, żeby nauczyć się poprawnie pisać według przyjętych standardów. Tego uczą się ludzie w szkołach przez pięć lat. Moim skrytym jeszcze marzeniem jest napisanie musicalu, ale nie wiem czy nie za dużo chcę. W każdym razie zakochałam się w pisaniu. Mam nadzieję, że z wzajemnością.

9.Proszę zdradzić, skąd czerpie Pani inspirację i pomysły dla swoich książek?

Pomysł, to inspiracja. Bardzo długo szukałam własnej drogi, analizowałam cudze sukcesy i porażki, ale najważniejszą postacią dla mnie na ten moment w świecie literatury jest Umberto Eco. W jego książce „Imię róży” w przypisie od autora znalazłam wszystkie odpowiedzi dla siebie. Przytoczę tylko jedną, która jest dla mnie mottem i motorem do pracy : “Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie. Opowiedzieć, jak się pisało, nie jest tym samym, co dowieść, że się pisało dobrze. Napisałem powieść / Imię róży/, ponieważ właśnie na to miałem chęć. Sadzę, że to wystarczający powód, żeby przystąpić do opowiadania”.

10.Jak wygląda Pani proces twórczy, kto jest Pani pierwszym czytelnikiem i krytykiem?

W trakcie poszukiwań odkryłam, że warto wiedzieć o czym chce się pisać. „Enamorada” powstała spontanicznie, ale już kolejne powieści były zaplanowane. Wiedziałam wszystko o każdej postaci, którą stworzyłam. Kim były, kim są teraz i do czego dążą. Robię to, po to, żeby w umyśle stworzył się najpierw jakiś kształt. Kiedy już wszystko wiem o postaciach piszę konspekt, wtedy wątki tworzą się same. Myślę, że to jest jednak technika pisania scenariuszy, ale bardzo przydatna również przy pisaniu książek. Moimi pierwszymi odbiorcami są zawsze portale społecznościowe, na których zamieszczam swoje teksty codziennie,  i bardzo cenię sobie opinie ludzi, którzy lubią moje pisanie. Biorę pod uwagę krytykę, ale  nie przejmuję się nią, tylko robię swoje. Oczywiście, że recenzuję swoją twórczość w inny sposób również, ale proszę o to, tylko tych recenzentów, którzy nie każą sobie płacić.

11.Pokaźną część Pani twórczości stanowi poezja. Proszę powiedzieć, czy Pani zdaniem dzisiejszy świat wciąż potrzebuje poetów...?

Poezja, to trudny temat w tych czasach, zwłaszcza jej sprzedaż. Po przeczytaniu książki kultowego Charlesa Bukowskiego „O pisaniu”, w zasadzie nie powinno się wykonywać tego zawodu, ze strachu przed powielaniem tego, co spotykało go, jako twórcę ze strony wydawnictw, czy prasy.  Pisząc tomik „Tak ma na imię miłość”, w którym inspirowałam się powieścią „Imię róży” Umberto Eco i tomik „Słowa jak orgiami”, w którym z kolei inspiracją było Haiku, czy samo orgiami, które tworzy mój znajomy z Madrytu, uznałam to za kolejne wyzwanie. Ale nie takie było pytanie. Nie wiem, czy świat potrzebuje poetów, ale ja potrzebuję  poezji.

12.Co Pani zdaniem jest łatwiejsze - tworzenie poezji czy prozy i czy w ogóle można porównywać w jakikolwiek sposób pracę w realiach tych dwóch jakże różnych literackich światów...?

Nie da się tego porównać. Piszę poezję, bo mam taką potrzebę, ale tworzenie powieści, to już technika pisania, której się nauczyłam.

13.Nie mogę nie zapytać również o książki i autorów, którzy odegrali największa rolę w Pani życiu:)?

Czytam bardzo dużo, dlatego uwielbiam e-booki, bo mogę czytać niezliczone ilości książek, kiedy chcę, w różnych sytuacjach otwieram telefon i już. Bardzo lubię współczesnych pisarzy. Ale jeśli się uczę, to z pewnością od Umberto Eco, Cabre czy Cunninghama, analizuję ich twórczość. Mówiąc szczerze codziennie odkrywam coś nowego i nowych autorów. Woody Allen - jego sztuki teatralne,  to z pewnością podstawa wiedzy w tworzeniu współczesnego teatru i scenariuszy. Myślę, że za jakiś czas będą mnie inspirować inni. Świat jest pełen ciekawych ludzi.

14.Literatura odgrywa w Pani życiu wielką rolę, ale nie mniejsza także i scena. Proszę zatem zdradzić, nad czym obecnie Pani pracuje i gdzie można Panią ujrzeć w najbliższym czasie:)?

Od jakiegoś czasu skupiam się bardzo na swoim recitalu. Jest ważny, bo wprowadziłam do niego piosenki, które sama napisałam, więc mam nadzieję, że będę grać więcej koncertów.  I szykuję się do pokazania swojego monodramu w Hiszpanii, nawiązałam kontakt z pewną fundacją, z którą będziemy wspólnie próbować dotrzeć od nowego sezonu do teatrów właśnie tam.

15.Proszę powiedzieć, jaką osobą prywatnie jest Elżbieta Walczak:)?

Uśmiechnęłam się do siebie, bo nie wiem jaką. Jestem kobietą przebudzoną po czterdziestce. Nauczyłam się kochać życie, ale musiałam zacząć od zmian w sobie. To był proces, który trwał całymi latami i trwa do tej pory. Jeśli w coś chciałabym w życiu uwierzyć, to w miłość, może dlatego piszę wiersze. Inspiruje mnie życie, dlatego  wstaję wcześnie, żeby czegoś nie stracić. Lubię się śmiać, bo robię to sercem i lubię siebie, za to kim się stałam.



Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam serdecznie - Ula Janiszyn.

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Wywiad pogrubioną kursywą, i wielka tylko szkoda, że nie rozstrzelonym drukiem. Naprawdę. Taki maleńki niedostatek, a jednak rzuca się w oko.

Ps. A ta jakaś Ula to niby kto? Ta Ula od tej Eli?? Też pogrubiona w tekście, ale... dlaczego? Nie wiem, jak Państwo, ale ja bym ją tutaj zapisała co najwyżej drobnym maczkiem i jedynie na marginesach marginesów.
© 2010-2016 by Creative Media