Go to commentsMroczne tereny poza normalnością
Text 32 of 51 from volume: poważne historie
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2017-08-11
Linguistic correctness
Text quality
Views2060

MROCZNE TERENY POZA NORMALNOŚCIĄ

Od świtu wszyscy ciężko pracują, ale kiedy spotykamy się na przerwie w robotniczej szatni przychodzi czas na polityczny komentarz minionego dnia. Co kto widział i słyszał we wczorajszych serwisach informacyjnych i jaki ma do tego stosunek. Po tym jak TVP Info przez cały dzień lansowało nowy odcinek taśm z nagraniami polityków, jeden z kolegów powiedział, że wszystkich należałoby zamknąć w Morawicy ( to lokalny szpital psychiatryczny – do zeszłego roku w podkieleckiej wsi, dziś w miasteczku). Że to opinia na wyrost, radykalna? Czy aby na pewno? A jakie mamy podstawy, by zaoponować? Czy ktoś to badał? Wszyscy wiemy, że nie.


Kto jest dorosły, ten wie. O ile pracujemy legalnie, musimy mieć do tejże pracy dopuszczenie od lekarza. A jeśli taki pracownik obsługuje urządzenia o dosyć znacznym stopniu skomplikowania, zakres tych badań rośnie i obejmuje także tzw. badania psychologiczne. Takie badania potrzebne są do obsługi wózków widłowych, suwnic, broni i dla kierowców zawodowych. Tacy pracownicy będą bowiem podczas pracy będzie podejmował decyzje trudne i skomplikowane. Za błąd można stracić uprawnienia do wykonywania zawodu. Często również za takie błędy kary mogą być krzyżowe, skojarzone – tracąc jedne uprawnienia, traci się także i inne posiadane.

Pracownika, który stracił uprawnienia, pracodawca może swobodnie zwolnić. A bada się takich pracowników co roku, co dwa lata. Badania psychologiczne zaś ważne są w zależności od obsługiwanego sprzętu – ja na suwnicę robię je co 4 lata, zaś znajomy ochroniarz na broń robi je co 3 lata.

Jak często takie badania przechodzą posłowie albo ministrowie? Przecież żartuję – oni nie przechodzą ich wcale, mimo, że decyzje podejmowane przez nich  dotyczą nas wszystkich, a nie tylko tych, co są pod przewożonym przeze mnie ładunkiem. Co więcej, gdy takiego jak ja ktoś spotka i potwierdzi to, że jestem pod wpływem alkoholu, to kończy się to zwolnieniem dyscyplinarnym, a w niektórych przypadkach także i poważnymi karami finansowymi – rozsądek podpowiada, że jeśli już gościa wyrzucamy, to można mu zabrać tylko tyle, ile zapłacić mu trzeba za pracę od ostatniej wypłaty.

Tyle normalni, a reszta? I nie przychodzą mi tu akurat na myśl posłowie. Pracowałem przez jakiś czas w NSK Bearings Polska, także w czasie gdy rozpoczęli tam rządy Japończycy. Przybyli oni by objąć wiele kierowniczych stanowisk. Polityka koncernu była w tym aspekcie jasna: pracownicy zostali posortowani wedle ważności, a firma ochroniarska dostała jasny sygnał w postaci koloru przepustek. I mimo, że od Japończyka z rana waliło wódą, to kolor jego przepustki nie pozwalał go ochroniarzowi skontrolować tak, jak polskiego pracownika. Kolor przepustki oznaczał, że takiego gościa się nie kontroluje, mimo, że i on porusza się po terenie zakładu.

A pamiętacie posłów spotykanych w sejmie pod wpływem? Był taki jeden z PSL w poprzedniej kadencji, który pijany schował się przed dziennikarzami do samochodu, a kilka godzin później, w rozmowie telefonicznej, mówił, że właśnie dojeżdża do Buska. Głosował, podejmował trudne decyzje, często strategiczne dla kraju, już pal sześć tą jazdę do domu samochodem. W takim stanie? Tych głosowań się nie anuluje…

W Kielcach mieliśmy kilka lat temu awanturę z udziałem radnego PiS , p. Karysia. Firma, w której pracował, zlikwidowała jego dyrektorskie stanowisko i zaproponowała mu kierownicze, za takie same pieniądze, ale on z zawodu był dyrektorem i uniesiony  - „honorem”(?) – poszedł na chorobowe, co skończyło się zwolnieniem z pracy i sprawą w sądzie. W czasie choroby radny brał udział w sesjach Rady Miasta. Tajemnicą lekarską jest to, jakie lekarstwa wtedy przyjmował i czy nie zaburzały one jego toku myślenia, ale głosował, decyzje podejmował. Jak choroba na nie wpłynęła? Nie wiadomo.


W USA, przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich mieliśmy spektakl: badania lekarskie kandydatów. Może to zanadto, to przesada, by po podjęciu decyzji o kandydowaniu do sejmu badać kandydatów. Ale nie jest chyba problemem sprawdzenie ich przed wejściem na salę plenarną, a najlepiej przy wejściu do sejmu.

Pamiętacie, co wyprawiał Gabriel Janowski? Albo co wygadywał – niby tylko po szczawiu i mirabelkach –Stefan Niesiołowski? Albo jak pobudzona  („to może to zrobimy na dwa baty?”)była Renata Beger? W tej chwili to oni przychodzą mi na myśl. Widzieliśmy posłów i posłanki na bani. A nawet senatora, który wciąga.

Dziwię się, że nikt ich nie bada przed głosowaniami. Że głosują na bani? – to możemy domniemywać z dużą dozą prawdopodobieństwa. Ale jakie procesy myślowe odbywają się u nich, gdy są  pod wpływem narkotyków i dopalaczy? Że nie są? Wolne żarty – a kto to badał i wykluczył? Wreszcie, skoro badań wstępnych nie przechodzą, a wielu z nich wykonuje wolne zawody i jest samo zatrudnionych, to skąd możemy wiedzieć ilu z nich kwalifikuje się do zamkniętego leczenia psychiatrycznego?  Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy…. Bo nie mamy żadnej pewności, a często nawet możemy taką możliwość wyeliminować, że głosują na trzeźwo.

Wymyślają nam regulacje, które my musimy respektować na trzeźwo. Ale czy proces wymyślania też przebiega  w pełnej  świadomości?


Mają tak słodkie życie – nie tylko oni zresztą – że taka drobnostka jak alkomat i test narkotykowy przed wejściem do sejmu nie powinny być dla nich jakimś dyskomfortem. Że nie tarzają się w sejmie po dopalaczach jak te nastolatki na ulicach? To proste, stać ich na droższe dopalacze, takie, które nie robią takiej sieczki z mózgu – to jest dla mnie racjonalne przypuszczenie. Bo ich zachowanie – jeśli to jest na trzeźwo – nie ma dla mnie racjonalnego, sensownego wytłumaczenia.

A swoją drogą ciekawe, co wzięli posłowie PO i Nowoczesnej w czasie grudniowej okupacji sali plenarnej? ( Oczywiście to mógł być jakiś wirus – na tą okoliczność też ich nikt nie badał – ale tak by samo przeszło bez leczenia? Mało prawdopodobne.) Czy są w Kielcach dilerzy, którzy tym handlują? Po efektach wyglądało to na niezły materiał. Do pracy bym, tak jak posłowie, po zażyciu nie poszedł i nie decydowałbym o waszym życiu i przyszłości, ale tak rekreacyjnie, w piątek wieczorem, przed wolną sobotą – czemu nie? Bo tak robią normalni. Wypić, zapalić, a w poniedziałek na trzeźwo do tyrki. Ale ci, którzy decydują, działają inaczej.



  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Gradacja "lepsi - gorsi" zawsze skutkuje tymi opłakanymi błędami oraz wypaczeniami. ZAWSZE!

Reprezentant nas-mas, jak tylko dorwie się do reprezentacji - natychmiast jest od nas we wszystkim lepszy. Ten fak fokus komosy z sak miast prosa :(
avatar
Miejmy nadzieję, że jakaś straż sejmowa oraz Opatrzność Boska czuwają nad nami-żuczkami biednymi :( Nawalony jak stodoła najarany nasz reprezentant - to jednak, jakby nie patrzeć, demokratycznie wybrany nasz reprezentant. Może wszelkie pożądane reformy należałoby zacząć od naszych nizinnych depresyjnych dołów?
avatar
Poseł czy senator
Kasę bierze za to,
Żeby Polska cała
Go pod lupą miała.

------------------

U W A G A

Poseł zarabia ok. 13 tysięcy zł /plus 4 tys. diety/ miesięcznie. Jakie są zarobki senatora? Jeśli jest przewodniczącym komisji, dostaje 19 tys.

Za taki pieniądz na Bazarze Różyckiego /bez żadnych badań psychiatrycznych/ można se kupić dowolne papiery
© 2010-2016 by Creative Media