Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2017-08-22 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2084 |
Człek niewiedzący niczego konkretnego o cywilizacyjnych ruchach, np. o przyczynach rozwoju i regresach w literaturze, historii, obyczajowości, nie może być uważany za wyrocznię w tych kwestiach; należy mu rzec dobitnie i asertywnie: POSZEDŁ PRECZ lub WON!
Żeby z barbarusa zrobić człowieka, należy go wyposażyć w ludzkie cechy. Wyedukować od podstaw i to opierając się na własnym przykładzie. Pokazać, co w życiu jest ważne, a co jest nadprogramowe, niekonieczne i marginalne; np. mężczyzna potrafiący operować kilofem, nie powinien zabierać się za mędrkowanie o transplantacjach serca, bo tak postępuje arogant.
Tu wyjaśnienie: w żadnym wypadku nie utożsamiam buca z człowiekiem o samoukowym wykształceniu. Mark Twain nie pobierał nauk zwieńczonych pokwitowaniem. Podobnie Bernard Shaw: doszedł do rozumu bez urzędowej metki Magistra Inteligencji.
Jak się okazuje, można być człowiekiem mądrym pomimo braku zaświadczenia. Tak sobie myślę, że gdyby ludzie pokroju Marka Twaina weszli w skład naszych politycznych elit, złego słowa bym nie powiedział na ich temat. Lecz kiedy widzę prostaka bez jakiejkolwiek wiedzy wynikającej z życiowego doświadczenia, gdy mam nieprzyjemność widzieć szemranego typa o subtelności kafara i uświadamiam sobie, że taki prymityw decyduje o jakości mojego życia, steruje moimi zainteresowaniami, bawi się w reżyserowanie mojego życia i orzeka, co jest mi potrzebne do szczęścia, gdzie mam chodzić, co czytać, czego nie oglądać, to „wychodzę z nerw” i kucam ze złości. Lecz kiedy czytam, że „Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz jest znana z ciętego języka oraz ostrych wypowiedzi...„, zaczynam rozumieć, dlaczego nie rozumiem dzisiejszego świata.
Stwierdzam więc, że tego rodzaju wiadomości przeznaczone są dla ludzi mało rozgarniętych, bo nie wiedzących, co to „cięty język”., Bo nie potrafiących odróżnić celnej riposty od zwykłego chamstwa. Czujnie, w punkt, na temat i błyskotliwie reagującym osobnikiem o parametrach zbliżonych do subtelności, był niejaki Antoni Słonimski, postać ze wszech miar kolidująca z dzisiejszymi arbitrami smaku.
Człowieka szanuję, a obskuranta ni w ząb; zwierzę w porównaniu z nim ma więcej człowieczeństwa. Można je przyuczyć do subordynacji, natomiast jego nie bardzo, gdyż jest odporny na rozsądek i, jak pisze Asnyk: „daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia”.
Zasmuca mnie to zjawisko. Nazwałbym je umasowieniem degrengolady. A zaczęło się ono od wyrażenia pogardy wobec wszystkiego, co wystaje ponad przeciętność. Od niszczenia, poddawania w wątpliwość każdego pojęcia, które nie należy do masowo uznawanych za słuszne. Człowiek umysłowo nieszczególny pokrzepia się deprecjonowaniem lepszych od siebie. O elitach i inteligencji mówi: ELYTY i ENTELYGENCJA. O autorytecie powie z przekąsem i wyższością głupka: AŁTORYTET. I od razu wiadomo, że takie cechowanie określeń poprawia mu humor. Zwiększa imaginacyjne IQ.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Niedawno słyszałem ciekawy komentarz, jak tacy "prymitywi decydujący teraz o jakości mojego życia" kończą. Skondensowałem je w formie powiedzenia: "Upadek z wysokości własnego ego na poziom IQ jest bardzo bolesny".
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Daremne krzyki - próżny znój,
Jałowe przemówienia!
Hucpiarskich ustaw żaden chuj
Nie zmusi do wdrożenia.
Kraj nie rozkwitnie, idąc wstecz,
Groteską dzikich tańców -
Nie zdoła spętać, woli zgnieść
Wataha pomazańców.
Pora porzucić wszelki mit,
Podnosząc w górę głowy...
A nie w urojeń gruby sznyt
Przetykać świat surowy.
Nie zatrzymacie Ziemi już!
Nie zacznie krążyć Słońce -
A po was ślad pokryje kurz...
Wraz z tej epoki końcem.