Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2017-12-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1487 |
Woda w wannie zdążyła już wystygnąć, jednak Eliasz miał wrażenie, że nie ma to żadnego wypływu na temperaturę jego ciała, która sięgała w tej chwili, jak przypuszczał, blisko czterdziestu stopni. Mimo gęsiej skórki, dreszczy, które co jakiś czas nawiedzały jego ciało i marzeń o zanurzeniu się w świeżo wypranej pościeli i odpłynięciu ze szklanką ciepłej herbaty w ręce, nie miał zamiaru wynurzać się z wanny. W powietrzu nadal unosiła się woń płynu, który dodał do kąpieli, o ile się nie mylił o zapachu pieprzu i kardamonu, co było kolejnym argumentem za pozostaniem w lodowato zimnej wodzie. Eliasz odchylił głowę do tyłu, opierając ją o złożony ręcznik i zamknął oczy. Przy użyciu wyłącznie swojej wyobraźni, próbował odtworzyć miejsce zbrodni, która była przedmiotem jego obecnego dochodzenia. W myślach nakreślił prosty pokój, który zaczynał powoli zapełniać meblami- w rogu stała komoda, ledwie domykająca się od nadmiaru ubrań, na środku zaś mały stolik do kawy, a przy oknie biurko. Pokój urządzony był po spartańsku- rolę łóżka i krzeseł spełniały tutaj maty rozłożone na podłodze. Ofiarą był to młody, ok. 17-letni chłopaka o dość szczupłej budowie ciała. Był jedynie w bokserkach, a na nagiej klatce piersiowej można było dostrzec siniaki i drobne zadrapania. W prawej ręce zaciskał opakowanie tabletek o niezidentyfikowanym działaniu. Na jego twarzy rysował się delikatny uśmiech, przywodzący na myśl śpiące dzieci, odchodzące w błogostan jeszcze podczas oglądania z rodzicami telewizji. Eliasz, leżący w wannie również uniósł do góry prawy kącik ust.
Zadrżał, gdy przez jego ciało znów przeszła niespodziewana fala dreszczy, wywołanych gorączką. Ten krótkotrwały impuls na dobre wyrwał go ze skupienia. Powoli podniósł się z wanny, przeklinając samego siebie, że nie udało mu się w pełni odtworzyć wydarzeń, które miały miejsce niespełna siedem godzin temu, jak zwykł to robić w tego typu przypadkach.
Kiedy już osuszył swoje ciało ręcznikiem, szybko, niechcąc narażać swojej skóry na dłuższe działanie zimnego powietrza, wsunął na nogi wygodne dresy, a zamiast koszulki, którą przeważnie ubierał, wybrał wygodny sweter od jego św.pamięci babci, która podarowała mu go na dwunaste urodziny. Od tamtego czasu nie urósł ani trochę, co było jego wielkim kompleksem, jak i również obiektem kpin współpracowników.
Wyszedł z łazienki i powoli przemierzył odległość dzielą go od kanapy. Gdy leżał w wannie ,myślał o przyżadzeniu sobie ciepłej herbaty z dodatkiem rozgrzewającego imbiru, jednak teraz pragnął jak najszybciej znaleźć się pod ciepłym kocem.
Ułożył się na kanapie, oparł głowę na poduszce, wsłuchując się w muzykę płynącą z radia. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że zaraz w jego mieszkaniu pojawi się chłopach, którego wczoraj znaleźli w hotelowym pokoju 505. Zamykając oczy, wyobrażał sobie moment ponownego spotkania, który, według jego wyobrażeń miał nastąpić około 23 w nocy, przy dźwiękach muzyki, powoli sączącej się z głośników w salonie. Zwykle traktował wszystkie ofiary jako zwyczajne przedmioty, zajmujące określone miejsce w układance. Tym razem jednak, nie wiedząc czemu, Eliasz czuł dziwną więź z bezimiennym trupem spod numeru 505. Może to wina gorączki albo jego wybujałej wyobraźni, ale mógł przysiąc na swojego Boga, że między nimi można zauważyć uderzające podobieństwo.
Eliasz przekonał cicho, gdy gorączkowe dreszcze znów przeszyły jego ciało, mocniej otulił się kocem, w nadziei, że to coś pomoże. Zamknął oczy, odwrócił się plecami do pokoju i odpłynął...
ratings: very good / excellent
Ciekawa, urozmaicona składnia, wkradły się błędy w pisowni wyrazów "nie chcąc" piszemy osobno, "przyrządzać" dwukrotnie przez rz.
ratings: perfect / excellent
Krew na rękach Eliasza - to ten trop interpretacyjny, jakim wypadałoby podążać w odbiorze czytelniczym tego tekstu. Imiona bohaterów (nazwy miejscowości - i tytuły!) najczęściej nie są przypadkowe