Author | |
Genre | fairy tales |
Form | prose |
Date added | 2018-01-22 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1304 |
Wtuliłem się mocniej w ciało mamy i ziewnąłem głośno. Wszyscy wokół gdzieś biegali i nie rozumiałem, co się dzieje. W dodatku chciało mi się spać.
Mama biegła tak już bardzo długo. Serce biło jej równie mocno i oddech miała także przyspieszony.
- Tam są! – usłyszeliśmy za sobą głośny krzyk.
- Mamusiu, co się dzieje?!
Mama położyła mi palec na ustach. Następnie schowała mnie w krzakach.
- Pod żadnym pozorem nie wracaj do wioski!
- Co się dzieje? – powtórzyłem już szeptem. Nie chciałem jej puścić.
- Atakują nas! Ukryj się i nie wychylaj pod żadnym pozorem przez całą noc – mówiąc to, pocałowała mnie w czoło. – Żegnaj, synku.
Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale ona pobiegła przed siebie. Skuliłem się i usiadłem pod drzewem.
- Jest bezpieczny? – Usłyszałem głos taty. Od dawna go nie widziałem!
- Bezpieczny.
Nagle przed miejscem w którym się chowałem rozległa się huk. Zobaczyłem z daleka ogień, który powoli się rozprzestrzeniał. Chciałem wyjrzeć, ale to było bardzo niebezpieczne. Słyszałem krzyki. Nie umiałem odróżnić czy to był krzyk mamy i taty czy innych. „Mam nadzieję, że rodzice przeżyli…” – pomyślałem sobie.
W pewnym momencie wszystko ucichło. Poczekałem jeszcze chwilę aż postanowiłem opuścić wreszcie swoją kryjówkę. Zobaczyłem jedynie zgliszcza z tego, co pozostało: drzewa, które dogasały i krew, ale nikogo tam nie było. Znalazłem także kawałek materiału z ubrania taty. Właśnie w tym momencie poczułem, jak ktoś chwyta mnie mocno za ramiona.
Spadłem z łóżka razem z kołdrą i uderzyłam głową o podłogę. W tym momencie mama otworzyła drzwi.
- Wy to macie dziwne metody wstawania z łóżka – rzuciła mi stertę ubrań w twarz. – Tylko nie spal, jak będziesz niósł do łazienki.
Zaniosłem wszystko do łazienki i wrzuciłem do kosza na pranie. Następnie zszedłem na dół do kuchni. Tata siedział przy stole z kubkiem kawy, lub herbaty i przeglądał Internet w laptopie.
- Mama! – zawołałem, pokazując palcem na monitor komputera.
- Rozpoznajesz się? – zdziwił się tata.
- Pewnie! – Uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. – Rozpoznaję po złotym futrze! Gdy lis kończy 100 lat to jego futro staje się złote i wyrasta dziewiąty ogon!
- To ile ty masz lat? – zapytał.
- A kogo to obchodzi?! Potwór to potwór! – mama nadal była zła.
- 112 – odpowiedziałem. – Dzieciak ze mnie i zawsze chcę nim być!
Opowiedziałem tacie swój sen, który na nowo rozbudził we mnie tęsknotę za tym miejscem. Ponownie zachciałem do domu…