Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2018-02-17 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1474 |
Zmyłam z twarzy max factora, zaczesałam włosy grzebieniem marki made in China (dostałam go swojego chłopaka) i zdjęłam z siebie bieliznę Etam, którą sama sobie kupiłam.
– Kochanie podrap mnie walentynkowo po plecach. – Nie lubi tego , a ja tak.
Traktuję już jego członka jak członka rodziny, więc położyliśmy się nago, żeby móc świętować bez skrępowania. Kiedy nie mieliśmy już na sobie żadnej marki, rozmawialiśmy o rzeczach przyziemnych. Udekorowaliśmy sobie talerzyk stojący przy łóżku pralinkami, whiskaczem i moczyliśmy dzioby raz tu, raz tam.
– Napisałam dla ciebie wiersz kochanie – wypaliłam w pewnym momencie. Lubię pisać, on nie.
– Wolałbym harleya i moczenie pióra w czymś innym – krople potu wystąpiły mu na czole. Wstydził się mojego pisania.
Wiersz kończył się słowami „Wolę już samą różę, którą możesz uciąć z krzewu przed domem, ale będziesz się wstydził sekatora w ręku”.
– Trochę pogięty ten wiersz – odsunął się ode mnie.
– Masz na myśli kartkę?
– Mam na myśli twoje gangliony na nadgarstku, które od tego pisania tworzą ci się na łapach, a to przeszkadza w drapaniu. Czuję na sobie te bulwy w trakcie smyrania.
Nie mogłam powstrzymać kołatania tego cholernego serca.
– Ofiarowałem ci zakupy z max factora i różę zerwałem z krzewu blisko marketu. Czego ty jeszcze chcesz? – wstał , drapnął whiskacza i praliny, przesiadając się na fotel.
– Kochanie, usiadłeś dupą na czekoladkach.
– Zjemy, nie ma bólu. Wyglądasz z tej odległości jak porno-gwiazdka.
Ponieważ zbieram materiały do swoich wierszy, dlatego nagrałam ten wieczór na kamerę. Chciałam uchwycić te wszystkie słowa, pieszczoty. Zapewniam was, że nie było w tym głębi. Była w tym tylko elastyczność. Grzmocił mnie za ten wiersz pasem z piórkami, krzycząc – Spalę te twoje wiersze!
– Mam duplikat – pokornie odpowiadałam, przywiązana do łóżka, przypominając sobie wszystkie pięćdziesiąt twarzy, które tego wieczoru pokazał mój ukochany.
Następnego dnia nienawidziłam siebie i jego . Chciałam go wypchnąć przez okno albo napisać o tym wiersz, ale moja inspiracja stawała się coraz bardziej odrażająca. Stworzyliśmy jeszcze pięćdziesiąt takich filmów przez kolejne pięćdziesiąt wieczorów, ale wpadły w niepowołane ręce. Powiadają na mieście, że zżarł je Internet. Inni twierdzą, że hollywoodzki producent. Jeszcze inni, że powstał już z tego film.
Wiem,
że ta prośba stanie się przyczyną kłopotów
bo jest wyrazem mojej próżności
nie kupuj mi niczego więcej
bo wszystko od ciebie już mam
nie będę kłamać; nie do końca
będę się cieszyć tylko z jednej róży
Powstaną jednak kolejne odcinki scenariuszy erotycznych na podstawie moich wierszy. Chociaż tej sceny z różą reżyser nie ogarnął.
ratings: good / very good
Niesamowicie podoba mi się słowo grzmocił.
Jest soczysta i nie przypomina niewolnicy Izaury.
Lubi grzmoty i łiskacza, a także ślady czekoladek na policzkach bioder.
50 grzmotów może zwiastować przynajmniej dwie ciąże, jak u Greya. Czy Enamorada jakoś się zabezpiecza?
Antykoncepcja osłabia nie tylko włosy i jajniki, ale
wprowadza niezdrowy chaos gospodarki hormonalnej, a tego twórcza wena nie lubi. I na znak protestu nie zachodzi… wierszem, tworząc odrażające gangliony ( co to u diabła jest!). Przypomina mi to zwyrodnienia nadgarstków, po uporczywych masturbacjach podstarzałych satyrów.
Ech, Enamorada uwikłała się w beznadziejną miłość.
Nie ma dla niej ratunku? To pytanie do autorki.
ratings: perfect / excellent
- a z tym właśnie mamy tutaj do czynienia -
to bez autoironii i dystansu do relacjonowanych stosunków /także międzyludzkich/ nie dałoby się tego w ogóle czytać.
A tu się daje - i to jak!