Text 17 of 21 from volume: Na Boga
Author | |
Genre | humor / grotesque |
Form | epigram / limerick |
Date added | 2018-03-18 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1742 |
Bez Boga
Bez Boga, jak bez dachu.
I do piachu...
Z Bogiem ostateczność,
to wieczność.
Wybieraj, brachu...
w słonecznych miastach ukwieconych
Reszta jest pyłem pustynnym
lub ciemną ulicą
ratings: perfect / excellent
Pozdrawiam
ratings: perfect / excellent
Nie zadał mi pytania, czy Bóg istnieje, tylko czy chcę...
Sedno tego arcyważnego problemu (we mnie Bóg zaistnieje, jeśli tylko zechcę),występującego i tu w utworze, tak sobie błądzę, myślę i twierdzę tkwi w przede wszystkim wolnym wyborze. Sami wybieramy towary w naszym "życiowym markecie", bez kwestii; kto dostarczył towar. Sedno tkwi i w tym, o czym zapominamy z różnych nawet bluźnierczych powodów, że to my bardziej potrzebujemy Boga, niż On nas, mając na myśli naszą pokręconą "ziemskość" i zaproszenie na "boską imprezkę po wylince". Szkoda tylko, że do tego wszystkiego trzeba głupiej i parszywej śmierci.
Nie wiadomo, może to właśnie, strach i okoliczności, powoduje w nas odrzucenie Jego istnienia?
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
W świecie tak trudnym, gdzie w tamtych czasach cudem było dożycie 30. wiosny i gdzie zima i noc polarna po dziś dzień trwają nawet pół roku i dookoła masz tylko niegościnne góry, dzikie lasy, fiordy i rozszalały ocean - zabieganie o wieczność nie mieściło się wtedy w żadnej przytomnej głowie.
To mentalność dużo bardziej sytego bezpiecznego Południa każe nam pożądać nieśmiertelności
Nie uczmy Boga, na miły Bóg!
Czy masz na myśli przykazania (ograniczmy się do Dekalogu) z Katechizmu (jaki poznają dzieci na religii; może i Ty je znasz) czy z Biblii? (wbrew pozorom to nie to samo)
---
Piszesz: "Żadne z nich nie nakazuje nam, byśmy zabiegali o swoje życie wieczne".
Nie podam Ci przykazania z Dekalogu (być może to miałaś na myśli), ale co myślisz o tym?:
"Trwajcie w Bożej miłości. Polegajcie na miłosierdziu naszego Pana, Jezusa Chrystusa, bo ono prowadzi do życia wiecznego".
List Judy 1,21
Czy to brzmi jak przykazanie?...
---
Piszesz: "Nie uczmy Boga, na miły Bóg!"
A po cóż to wzywanie (myślę, że nadaremno) Boga?! (tu akurat trafiasz w Dekalog, który zabrania takich pustych wezwań Bożego imienia, więc hamuj z tym...).
Nie wiem jak kto, ale ja na pewno nie aspiruję do roli "nauczyciela" samego Boga! To On mnie uczy, a nie odwrotnie - a z tej Jego nauki wynoszę to, że mamy o życie wieczne zabiegać (żywą, trwałą wiarą w Chrystusa).
Czego i Tobie na ten rozpoczęty Rok życzę :)
Pozdrawiam
"Polegajcie na miłosierdziu naszego Pana, Jezusa Chrystusa, gdyż ono prowadzi do życia wiecznego"
jest właśnie zapewnieniem, że NICZEGO NIE MUSIMY ROBIĆ, nie musimy o nic zabiegać, o nic się starać, ponieważ życie wieczne dostajemy w pakiecie razem z Boskim miłosierdziem wszyscy bez wyjątku.
Fenomen tego miłosierdzia jest dla nas glejtem, że każdy z nas dostąpi łaski zbawienia.
I inaczej tego zapisu nie da się zinterpretować.
Bóg jako figura stylistyczna już od -nastu tysiącleci jest na mur/beton wpisany w nasz język ulicy - i dlatego musimy Go przywoływać przy lada okazji. To są archetypy, nad którymi nikt nie sprawuje kontroli
A czy wierzyć, ale tak dogłębnie (a nie za zasadzie: "taaak, taaak, wierzę, że Bóg jest a Jezus umarł..." - ale zupełnie nie interesuje mnie wnikanie w treść takiej "wiary") - trzeba, aby mieć życie wieczne, czy Twoje stwierdzenie tu zacytowane, obejmuje też wiarę, czyli, że i wierzyć nie trzeba? (ale tak prawdziwie, głęboko, ze zrozumieniem, z miłością, ze świadomością...).
Jak to pojmujesz?
Bo ja mógłbym Cię tu wręcz zarzucić cytatami z Biblii, które łączą wieczne życie nie z nic nie robieniem, ale z wierzeniem, np:
Jan 3:16
"Tak bardzo bowiem Bóg umiłował świat, że dał swojego jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego WIERZY, nie zginął, lecz miał życie wieczne".
---
A werset, jaki zacytowałem, a Ty go też podałaś, wcale nie mówi i nic nie robieniu, ale ukazuje on źródło życia wiecznego - jest nim Boże miłosierdzie, na którym
mamy (cytuję) POLEGAĆ. A czy można polegać bez wiary?!
---
Jedno dopowiedzenie: Gdy piszę o robieniu czegoś, to nie mam na myśli zdobywaniu zasług u Boga i liczeniu na ich dostateczną ilość, aby móc sobie zasłużyć na zbawienie... NIE, to tak nie działa!! (ale to na pewno rozumiesz, a jak nie, to chętnie temat rozwinę...).
Miłego dnia :)
W dobie powszechnej dostępności Słowa Bożego kolejni pośrednicy-nauczyciele-bibliści-zatroskani pasterze nikomu już nie są potrzebni. Każdy z nas - nawet ociemniali - ma przed sobą swoje własne święte "Pismo Święte".
To taaakie proste.
Ps. "Nie troszczcie się zbytnio o jutro" /Mt., 24-34/
Co to praktycznie znaczy?
Czy ja (Ty, i inni) mam wierzyć (ale rozumiesz, co mam na myśli, pisząc to słowo) czy nie jest to potrzebne/konieczne do zbawienia/życia wiecznego?
A też określ "obiekt" wiary, jeśli uznajesz ja za potrzebną (jeśli nie jest potrzebna, to oczywiście niczego nie określaj).
Odpuśćcie sobie balast zbędnych całkiem zmartwień!
Pan z nami i z duchem twoim :)
Panie Zbyszku kochany, spocznij!
[i nie wyrywaj z kontekstu słów Jezusa o nietroszczeniu się, bo one nie dotyczą WIARY, o którą Cię wciąż pytam, a w Ty wciąż uciekasz od tematu...]
Baczność! - nie daj się zwieść myśleniem, że jak jeden werset z Biblii weźmiesz, to już do wszystkiego go przykleisz i się będzie trzymać...
Nie będzie!
:)