Author | |
Genre | romance |
Form | prose |
Date added | 2018-05-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1482 |
Po kilku tygodniach pomieszkiwania u moich przyjaciól udało się mi znaleźć jakiś kąt i przenieść swoje nieliczne rzeczy. Pokój nie był duży, ale ja nigdy nie potrzebowałam wiele. Szafa i materac na teraz wystarczy. Właścicielka a zarazem moja nowa współlokatorka chciała mi doposażyć pomieszczenie i dostarczyć takie luksusy jak łóżko i biurko, ale ku jej zaskoczeniu podziękowałam.
-Na pewno nie chcesz nic więcej? To żadne problem, pisałam w ogłoszeniu, że pokój będzie można urządzic zgodnie z potrzebami lokatora.- pytała po raz setny mijając mnie w ogromnym korytarzu.
-Nie, serio, jest ok jak jest.
-Gdybyś jednak zmieniła zdanie, daj znać.
-Jasne- odpowiedziałam i już chciałam ruszać w swoją stronę, gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
- To pewnie pani Natalia- powiedziała nie zagłebijąc się w temat i ruszyła ku drzwiom.
Gdy otworzyła do środka weszła elegancka kobieta, w marynarce, z ray banami lekko zsuniętymi z nosa, szpilkami w jednym ręku i walizką w drugim.
-Dzięki Kari- powiedziała lekko zasapana.
-Ależ żaden problem pani Natalio. Mogę zabrać walizke?- zapytała i już nieśmiało wyciągała rękę w kierunku uchwytu, gdy pani Natalia zgromiła ją wzrokiem i powiedziała jedynie-Zrób mi drinka- po czym przeniosła wzrok na mnie. Zmierzyła mnie od stóp do głów, bardzo powoli.- Witam. żapewne jesteś nową lokatorką- bardziej stwierdziła niż zapytała. Wyciągnęła dłoń- jestem Natalia, miło mi cię poznać.
-Cześć- odparłam dziwnie speszona spojrzeniem jej brązowych oczu, które wwiercały się we mnie- jestem Ida- odwzajemniłam uścisk dłoni. Trochę nazbyt długi, ale całkiem przyjemny, mocny i pewny.- Proszę wybaczyć, ale nie bardzo rozumiem co się dzieje- wydusiłam z siebie gdy uwolniła moją dłoń.
-Rozumiem, że Kari jeszcze ci wszystkiego nie wyjaśniła- rzuciła buty ,chwyciła walizkę i ruszyła w stronę kuchni.- Zapraszam na drinka i rozmowe, jeśli masz czas i ochotę oczywiście.
- Czemu nie.- odpowiedziałam po chilowym zastonowieniu i ruszyłam za nią.
- Co pijesz?
- Może być to samo.
-Kari nalej jeszcze jednego i siadaj- rzuciła szorstko.
Usiadłam po drugiej stronie stołu. Po głowie chodziło mi jedynie `what the fuck`. Jakaś babka wpada na chate i rządzi się jak u siebie, do tego traktuje moją niby właścicielke jak swoją służacą. Coś tu ewidentnie nie grało. Z rozmyslań wyrwał mnie dźwięk szklanki stawianej tuz przed moim nosem. Nie zdążyłam nawet gęby otworzyć, żeby podziękować, bo Natalia od razu podjęła temat.
-Jesteś tu Ida dopiero 2 dzień, prawda?- Natalia wpatrywała się we mnie, miałam wrażenie,że ta kobieta nie mruga co oczywiście było idiotyzmem, ale ten świdrujacy wzrok wyprowadzał mnie z równowagi.
-Tak, wcześniej podrzuciłam trochę rzeczy, ale dopiero wczoraj tu nocowałam.
-Dobrze- Natalia wziłęła łyk swojego drinka. Za jej przykładem zrobiłam to samo. I mózg mi stanął, bo toż to kurwa żaden drink tylko sama wódka zakropiona odrobiną limonki i kilkoma kostaki lodu.- Sytuacja wygląda tak, że wynajmujesz pokój w moim domu. Kari też tu mieszka, opiekuje się nim podczasas mojej nieobecności a także kiedy wracam. Ona załatwia wszelkie formalności związne z wynajmem oraz mieszkaniem, więc jak coś leży ci na sercu to zwracasz się z tym do niej nie do mnie. Póki tu mieszka oczywiście. Mniemam, że umowa została już podpisana i wyjaśniła ci zasady panujące w tym domu
-Tak- procenty na pusty żołądek nie sprzyjały myśleniu, więc doszłam do wniosku, że aby utrzymać fason należy odpowiadać krótko i zwięźle, w tym przypadku tak lub nie zdawały się być wystarczające. Kusiło mnie oczywiście, by zapytać o ich dziwną relacje, ale po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw postanowiłam nie drążyć tematu. W końcu to nie moja sprawa.
-Świetnie- Natalia dopiła wódke i przeniosła wzrok na Kari. Ta jak zaczorawana wstała i zabrała szklankę.
-Nie będziemy zabierać ci więcej czasu, dziękuje za rozmowe i do zobaczenia- powiedziała Natalia wstając od stołu.
-Tak, dzięki- wzięłam swoją szklankę, wstałam i poszłam do siebie lekko chwiejnym krokiem, padłam na materac wyczerpana jak po maratonie i zapadłam w sen.
Budzik. Usiadłam i go wyłączyłam. Za oknem noc. Mam 40 minut do wyjścia. Kuchnia, kawa, paieros, łazienka, paieros. Mój poranny rytuał. Niezmienny od kilku lat. Wiecznie niewyspana, taki minus wstawania o 4 w nocy. Zasadniczo jednak lubiłam przemierzać takie uśpione miasto i oddychać tym specyficznym nocnym powietrzem, nie nasiąkniętym jeszcze spalinami, ludzkim potem i gwarem rozsadzającym czaszke. I co najważniejsze, w nocy miasto wyglądało jak dawniej.
O 4:44 byłam już na dole. Odpaliłam kolejnego papierosa i ruszyłam ulicą w strone kolejki. Na stacji było tylko kilka osób, za godzinę, dwie będą tu tłumy. I oczywiście Patrole. Teraz na szczęście ich nie było, bo pewnie przetrzepaliby wszystkich obecnych. Kiedyś utopijny świat Orwella wydawał się fantazyjny, odległy, ale teraz... Cóż, teraz jest aż nazbyt realny. A to dopiero 3 lata jak Ministerstwo objęło władzę, co będzie za kolejne trzy? Pewnie część z nas pozamykają albo będą się starali zindoktrynować, a może po prostu pozabijają, co w zasadzie nie wydawało się najgorszą opcją.
Stukot nadjeżdżającek kolejki wyrwał mnie z rozmyślań.Po 10 minutach dotarłam do Rzeźni. Tak wszyscy potocznie nazywali naszą firme kurierską po tym, jak ktoś nadał przesyłkę ważącą prawie 20 kilogramów, a która w temperaturze 30 stopni zalała magazyn z paczkami krwią. Po pierwszym szoku wezwano Patrol. Po otwarciu pakunku okazało się, że w środku są zwłoki psa. Ktoś wpakował biednemu psiakowi kulke w głowe a następnie zamroził, cholera wie jak i wysłał pod adres, który jak się później okazało nie istnieje. Ot taki makabryczny żart. Oczywiście śledztwa nie było, dziś bowiem państwo miało gdzieś takie epizody.
-Siema Id- z okienka wyskoczyła uśmiechnięta morda Saszy- masz tu rozpiske, trochę chujowa, ale do 18 powinnaś się wyrobić- dodał podając mi karte z trasami.
-Dzięki Sasza, naprawdę you make my day.
-Ach drobiazg, polecam się na przyszłość maleńka- rzucił na odchodne i puścił oko.
Poszłam do szatni, przebrałam się w mój gustowny sraczkowaty uniform z wielkim oczojebnym napisem `SIP` na plecach i ruszyłam do auta. Sprawdziłam wykaz tras. Oczywiście wszystkie poza miasto i każdy w innym kierunku. Nie wiem co za kretyn to rozplanowywał, ale odnosiłam wrażenie, że sprawia mu ogromną radość układanie tras na chybił trafił. Cóż, nie zmienia to faktu, że trzeba ruszać. Wklepałam pierwszy adres w nawigację i pojechałam.
20:20, kurwa kurwa, kurwa. Wypadek na obwodnicy, trzy Patrole i dopiero dotarłam do bazy. Mam płacone od dostarczonej paczki, więc nikogo nie obchodzi o której skończe robote. Po prostu cudowny dzień. Niech jeszcze mnie jakiś Patrol zatrzyma na stacji a będę po prostu wniebowzięta.
Chwilę po 21 udało się mi dotrzeć do domu, o dziwo bez żadnych niemiłych niespodzianek. Na wejściu usłyszałam muzykę dobiegającą zza zamkniętych drzwi pokoju mojej, a raczej moich współlokatorek. Nie mam pojęcia co to był za utwór, ale miał niepokojące brzmienie, aż miałam ciarki na karku. Zdjęłam buty i poczłapałam do siebie, rzuciłam torbę i ruszyłam do łazienki. Miałam szczęście, bo w domu były aż dwie i jedna należała tylko do mnie. Cudownie było rozłożyć się w wannie po tym ciulowatym dniu. Woda przyjemnie odprężała, uspokajała ciało i myśli.
Po kąpieli ubrana w bokserki i koszulke na ramiączkach udałam się do kuchni żeby zjeść wczorajsze leczo i walnąć mały kieliszek wina na lepszy sen. Gdy brałam pierwszy łyk czerwonego trunku w kuchni zmaterializowała się Natalia.
-Dobry wieczór-powiedziała taksując mnie wzrokiem od stóp do głów, kolejny raz.- Smacznego.- dodała uśmiechając się lekko.
- Dobry wieczór i dzięki- wydukałam nie dowierzając własnym oczom. Natalia stała przy lodówce, co nie było niczym niezwykłym. Jej strój, a raczej jego brak już był. Złapałam kolejny łyk wina, naiwnie wierząc, że pomoże mi to wyjść z szoku i przy okazji z zachwytu. Natalia miała piękne ciało, a przynajmniej tył z tego co do tej pory udało się mi zarejestrować.
-Słuchaj, nie poczęstowałbyś mnie kieliszkiem wina?
-Jasne-wstałam, wzięłam kieliszek i nalałam jej porządną porcje.
-Dziękuje- odparła podpierając się o kuchenny blat i patrząc mi prosto w oczy- chyba cie to nie krępuje?- zapytała od niechcenia, wzrokiem wskazując na swoje nagie ciało- wyglądasz na lekko zażenowaną.
-Nie, spoko, jest w porządku- bardziej wymamlałam niż odpowiedziałam, starając się patrzeć w jej oczy, choć wzrok jakby dostał nóg i uciekał, a najgorze jest to, że wcale nie na przysłowiowe boki. Kurwa, cholera, skup się- strofowałam się w myślach. Ta kobieta jest szalona, piękna i szalona.
-Na pewno?- podeszła bliżej, dużo bliżej – mogę coś na siebie zarzucić, jeśli chcesz- dodała z miną niewiniątka. Nie uwierzyłam w ani jedno jej słowo.
-Kari już śpi?- zapytałam by jak najszybciej zmienić temat, rozrzedzić tą dwuznaczną atmosfere, a może wyłącznie po to aby ukierunkować swoje własne myśli na cokolwiek innego niż Natalia.
-Kari odpoczywa .
-Po czym? – spytałam bezmyślnie, ale te słowa wypadły ze mnie same, zupełnie bez mojego udziału i dopiero gdy dotarł do mnie ich sens zrozumiałam jak idiotyczne to było. Przecież oczywiste było, że nie robiły w pokoju pompek. Naprawdę, trzeba być idiotką od początku do końca,. Ale już tak miałam i nigdy nie zdążyłam się ugryźć w j ęzyk zawczasu. A Natalia tylko się uśmiechnęła i złapała kolejny łyk wina.
- Cóż, sądze, że się domyślasz, a przynajmiej pewnej części – dodała filuternie.
-Tak, jakoś tak samo się mi powiedziało- odpowiedziałam rumieniąc się jak nastolatka i spuszczając wzrok.- Długo jesteście razem?
-Nie jesteśmy razem. Mamy pewną umowe, ale nie chce cie zanudzać. Pewnie jesteś zmęczona po pracy- Natalia już się odwracała by iść do pokoju.
-Jesteś jej panią?- znów się mi wypsnęło-cholera jasna.
-Owszem- odpowiedziała Natalia znów odwracjąc się do mnie przodem- widzę, że nie jesteś laikiem w tym temacie.
-Jeśli wiedza teoretyczna ma znaczenia, to nie- tym razem to ja się wyszczerzyłam.-Ale nigdy nie spotkałam nikogo, kto by to robił.
-Cóż, teraz już znasz. Wybacz, chętnie bym jeszcze porozmawiała, ale Kari może być nie wygodnie w obecnej pozycji, więc raz jeszcze dziękuje za wino i dobrej nocy.|
-Nie ma za co- podnisołam lekko kieliszek i szybko dodałam- wam również dobrej nocy.- Natalia odwróciła się jeszcze na chwilę i obdarowała mnie lekkim uśmiechem.
Nie ma co, toż to było spotkanie. Nie wiem, co pani Natalia chciała osiągnąć zjawiając się w kuchni w stroju Ewy, ale na pewno udało się jej mnie podniecić. Nie da się bowiem ukryć, że ciało miała nieziemskie i nikt o zdrowych zmysłach by jej z łóżka nie wygonił, co do tego nie mam wątpliwości. Wysportowana, jędrne piersi, które aż błagały by je wziąć w dłonie, takie w sam raz- nie za duże nie za małe, pośladki jak z okładki playboya, a nogi... Gdybym takie miała, to może też bym pokusiła się o jakąś kiecke. Wspomnienie tego spotkania nie pozostawało mi wyboru. Ręka sama powędrowała między uda. Orgazm przyszedł w przeciągu kilku minut, zwłaszcza kiedy wyobraźnia wyświetliła mi panią Natalie pieprzącą mnie od tyłu przy użyciu dildo. Nie żebym uprawiała taki seks, no może raz, wiele lat temu i z tego co pamiętam, to doświadczenie nie było zbyt przyjemne, ale teraz... Hmm... doszłam, tyle mi wystarczało.
Obudziły mnie dźwięki rozmów dobiegające zza drzwi. Przeciągnęłam się leniwie, spojrzałam na telefon. Dochodziła ósma. Zarzuciłam na tyłek dres i wyszłam w celu zrobienia sobie kawy. Gdy tylko wyszłam natknęłam się na nieznanego mi osobnika płci męskiej, tachającego wielki karton. Przywitał się i taszczył dalej swój pakunek w strone drzwi wyjściowych. Wtedy zjawiła się Kari wynosząca z pokoju torbe.
-Hej- przywitała się- mam nadzieje, że cię nie obudziliśmy?
-Nie, w porządku. I tak miałam wstawać za pół godziny- osiłek wrócił i zabrał torbe od Kari.- Co się dzieje?
-Wyprowadzam się- spokojnie poinformowała mnie Kari. Zrobiłam wielkie oczy nic nie rozumiejąc.
-Jak to? Wszystko w porządku? Nie rozumiem- nie dokończyłam zdania nie wiedząc nawet co dodać.
-Moja umowa z panią Natalią dobiegła końca i wracam do siebie- odpowiedziała moja jak się się okazuje- była współlokatorka.
-To znaczy, że zostaje tu sama?
-W zasadzie tak. Chociaż pewnie będzie się zdarzało, że pani Natalia będzie tu wpadać i nocować- odpowiedziała.- Ale nie martw się, warunki najmu pozostają bez zmian. Chodzi o to żeby mieszkanie nie stało puste i nie zarastało kurzem.I tak oto, po niespełna miesiącu zostałam w mieszkaniu sama.
Minęły dwa miesiące odkąd byłam panią na włościach. W zasadzie miałam szczęście, cała chata dla mnie, pomijając pokój Kari zamknięty na cztery spusty, a pieniądze za wynajem małe. Natalia jeszcze nie zaszczyciła mnie swoją obecnością, ale jak zdążyłam się dowiedzieć od Kari zanim zniknęła, to praca Natali polegała na podróżowaniu i bywa tu naprawdę rzadko. Cieszyłam się spokojem, moje życie miało swój stały, niezmienny rytm. Praca- dom- praca- jakieś spotkanie ze znajomymi. W mieście natomiast coraz częściej wybuchały protesty. Ministerstwo zaostrzało przepisy, wymyślali coraz to durniejsze rzeczy. Człowiek musiał się pilnować z każdym słowem, bo donosicielstwo nagle zaczęło być w modzie. Rzeczywistość się zmieniała. Wczoraj zwolniono chłopaka za głupi komentarz dotyczący przewodniczącego Ministerstwa. Tak po prostu. Ludzie mogli prostestować do woli, ale było ich za mało by cokolwiek zmienić. Patrole zawsze zgarniały tych najgłośniejszych i dla przykładu ich zamykano lub zwalniano z pracy pod byle pretekstem. Byłam na kilku marszach protestacyjnych, jednak widząc co się dzieje zrezygnowałam z publicznego wyrażania opini. Nie mogłam teraz sobie pozwolić na brak pracy. A może najzwyczajniej w świecie obleciał mnie strach.
ratings: very good / excellent
Takie jak zawsze
??
M o ż e s z w tym czasie schudnąć lub utyć, zestarzeć się a nawet odmłodnieć /jeśli masz kasę na chirurgię plastyczną/, możesz wyjść zamąż albo się rozwieść, stracić pracę i ją potem /gdzieś indziej/ odzyskać, nauczyć się chińskiego, wychować dzieci i wnuki, zwiedzić Malediwy czy inne jeszcze Seszele
- lecz w wymiarze szerszym,
czyli w życiu społecznym
JUTRO NIE ZMIENI NICZEGO.
Petardy na ulicach zbuntowanego Paryża, tłumy protestujących w Jerozolimie, wszelkie rewolucje na Placu Czerwonym, na placu Tian`anmen, na Majdanie, na Kapitolu -
to ta codzienna porcja krwawego pieprzu i soli,
bez którego ludzkość w tym dookoła raju na haju
jak ten pies na łańcuchu
zdechłaby z nudów
/z wystrzałowej bombowej rozrywki/
dnia wczorajszego
Czytać k a ż d e g o dnia.
Inaczej łykasz jak zadowolony struś wszystko jak leci, cegła to czy kamień
P o m y ś l m y