Na wszystkich polskich drogach trwa w najlepsze istna rzeź niewiniątek - w chrześcijańskim od tysiąclecia z kawałem kraju! - porównywalna (z przybliżonego wyliczenia 6.000.000/5,5 x 365 = 3.000 zabitych dziennie) z tą z czasów wojny z okupantem hitlerowskim.

Czy ktoś tym ofiarom postawił/postawi kiedyś jakiś - czczony okrągłorocznie i dzień po dniu - wymowny tragiczny pomnik??

Sorki: na polskich drogach, oczywiście, 3.000 zabitych ROCZNIE :(

Czyli - wraz z innymi zabójstwami - mamy 6.000 trupów, i krzywa tych statystyk rośnie.

W mojej ocenie KAŻDY wypadek śmiertelny, spowodowany przez kierowcę, powinien skutkować karą dożywotniego płacenia na rzecz rodziny zabitego należytego odszkodowania plus PLUS utrata prawa jazdy do samej mogiły.

Po drogach polskich nie jedziemy dla zabawy.

Dla zabawy mamy jazdę na gokartach