Świetny wiersz :)

Bywają takie kozy... ;)

Adelko, Adku, dziękuję :) :)

Bywają, oj bywają ;-)

Tak, bywają takie kozy, ale osły bywają również. Wystarczy się rozejrzeć.

Dziękuję, Janko :)

... a nawet owsiki :P ;-)

Od szóstego wersu kuleje rytm.
I sens się czasem gubi.


Raz stara koza i po licznych przejściach,
znów chciała kozła jakiegoś za męża.
A kozioł dorodny, lecz już zaślubiony,
więc zapragnął starej, a nie nowej żony.
Powąchał tak tylko i prychnął trzy razy,
po czym zwiał szybciutko do ślubnej zarazy.
Bo stara koza, choć mocarna w gębie,
klasy nie miała, tylko kiełbie we łbie.

Skoro puszczyk zarzucił gubiący się rytm, proponuję takie zmiany, by powstał dziesięciozgłoskowiec. Trzy ostatnie wersy bez zmiany:

Raz koza stara, po licznych przejściach,
znów chciała kozła za swego męża.
Kozioł dorodny, lecz zaślubiony,
więc pragnął swojej, nie starej kozy.
Powąchał tylko, prychnął trzy razy,

Puszczyku, dziękuję za korektę. Wyrównałeś rytm, ale całkiem zmieniłeś sens. W moim wierszyku żona-koza jest damą, a nie zarazą. Kozioł zwiał, ale zniesmaczony zalotami (zarazy) głupiej starej-kozy :):)

Janko, akceptuję Twoją korektę, dziękuję :)

Bo tak mi się w temacie pobekiwało :)

Powiedzmy, że tłumaczy Cię późna pora :) O godz. 03:41, to raczej nie jest jasno ;-)

Wszystkie babki wolą młodego

Stara koza nic nie miała -
nawet 8. klasy??
Tylko stała i beczała,
Że jest Piotr Beczała,
Biedna, tak myślała??