Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2018-07-10 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1560 |
Pogańska chuć, szał – przestań!
Zwierzęca myśl uparcie mówi „Chodź!”.
Wiruje serce, ciało, szum świata milknie, wiem
KAT `Masz mnie, wampirze`
słucham starego metalu
rdza sypie się z głośników lapka
wszechatrofia, nawet nuty sprzed lat
są zżerane przez czas
ślepego głodomora
ciągle myślę o opuszczonych budynkach
zjadanych przez pleśń, ten swoisty
ogień. zielone płomienie toczą
centymetr po centymetrze
każdy kalendarz
ciągle wierzę, mój czarnowłosy bóg
jeszcze pozwala się do siebie modlić
że nie zamieni się, na chwilę przed rozpadem
w dewota, polityka czy szklankę zimnej wody
wiem - egzaltuje mi się ostro
ale jak lepiej, dosadniej
wyrazić strach
przed nadejściem ekipy rozbiórkowej?
rzucam kość
stwór, potworek o dwóch tysiącach
osiemnastu głowach
(w większości - wypisane długopisy
żywica i płatki śniegu)
ciągle warczy
obstawcie: zerwie się z łańcucha
odgryzie mi głowę
czy nie?
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Żyjemy w katastrofalnych czasach. Nie ma co prawda ni wojny, ni komuny, ni głodu, skończył się powszechny analfabetyzm, epidemie typu AIDS czy powszechne pijaństwo/narkotyki/hazard/seksoholizm/pracoholizm itd., itd. zamiecione pod dywan - mamy nad Wisłą cud gospodarczy, sojusze z NATO i samym tym Samem - BIG BROTHEREM zza oceanu, jest wielkie prosperity i nic tylko z ukulele tańczyć, a tu jak obuchem w łeb taki komunikat: Polskatastrofa!!
Monsieur floriankonrad! Les chapeaux bas!
zerwie się z łańcucha
i odgryzie głowę
czy nie?
(patrz finalne wersy - cytuję z pamięci)