Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2018-08-05 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1244 |
Myślałam pada, jesienny wiersz napiszę.
Zastukały klawisze,
z klekotem wychodziły małe dziwne bełkociki,
Oczy wytrzeszczałam, takie mądre były.
Do lustra się wdzięczyły, czekały.
Lustereczko widzisz, plotły bez końca.
Ciekawy, ładny, ma klimat i miły.
Ustawiły się w wersy i poszły.
Szeptały poezja.
Bladym świtem na debiut padł pierwszy kamień.
Drugi i trzeci między stygnącą kawą.
To był dopiero początek.
Kamień i wskazujący palec.
Nie mogłam uwierzyć.
Siedem razy głaskałam ogon syrenki
trzymałam też palec cytrynowej staruszki z Hamburga,
prosząc o chwilę chwały.
Rozklejałam się patrząc na posiniaczone.
Policzki już hodowały mi buraka.
I wtedy mój wskazujący palec
podłubał w nosie i wystukał - klamka zapadła
Odtąd podmiot - lubiany czy nie lubiany,
nie przejdzie obojętnie obok żadnej kartki.
W twardych czasach nie można mięknąć.
Tak powstała grafomania.
ratings: perfect / excellent
modny może być poeta"
I to rymowanych tak dobrze.
Z takim wyczuciem rytmu.
Niemniej mogłem gdzieś przeoczyć.
ratings: perfect / excellent
NIGDY!
Czytelnik - na amen w nią wpisany - naplułby jej w twarz!
a takich na naszym pięknym świecie są całe armie,
to Bóg z nimi.
Popyt na malowane krasnale, disco polo, ckliwe romanse czy inne jelenie na rykowisku jest tak stary jak nasza Pramatka Ewa,
i nie ma żadnego zmiłuj :(
(vide ostatnia strofa - i cała reszta)
Człowiek tyle widzi - ile widzą jego okulary, więc choćbyś mu kładł do głowy łopatą, siebie /nie mówiąc już o przeskakiwaniu kogokolwiek/ nie przeskoczy!