Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2018-09-30 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1133 |
Miałem w młodości okazję posiadać rodzeństwo.
Starszy brat pomagał naprawić każde ustrojstwo.
Znałem też dość dobrze kilku jego znajomych.
Pracowali już – pełnili funkcję przewoźnych.
Poznałem ich na wiejskiej parafiadzie.
Do końca życia zapamiętam to spotkanie.
Antek, kumpel brata, obchodził urodziny
I pomimo tego, że dzień był dosyć zimny
Zaprosił nas do lasu obchodzić swe święto.
W miejscu, gdzie niedawno jelenia zarżnięto
Rozsiedli my się i wyjęli różne fanty –
- Browar nie browar, szlugi nie szlugi i blanty!
Gorzołka miała jednak największy kaliber.
Dziadek Antka pędził najlepszy we wsi bimber.
Poza winem nie piłem jeszcze alkoholu.
Kilka lat temu siedziałem jeszcze w przedszkolu!
Z grzeczności wypiłem zdrowie solenizanta.
Na pół z moim bratem zapaliłem też blanta.
Późno się zrobiło, poczułem się zmęczony.
Przestałem być na ich pogawędkach skupiony.
Zamykały mi się oczy. Chciało mi się spać.
„Chluśniem, bo uśniem! Nie śpij! Do gardła czas coś wlać!”
Zaczęli mi polewać coraz więcej wódki.
Nie przypuszczałem jakie będą tego skutki.
Po krótkim śnie nagle znalazłem się w pokoju.
Czułem się jakbym wyczyścił stodołę z gnoju.
Nigdy jeszcze tak strasznie nie chciało mi się pić.
Głowa bolała jakbym miał przestać zaraz żyć.
Pomyślałem o mojego stanu powodach
I zorientowałem się, że leżę w odchodach!
Uświadomiłem sobie, co się ze mną stało,
Choć żadne zdarzenie mi się nie przypomniało.
Co na to wszystko powiedzą moi rodzice?!
Oby tylko nie czekało mnie za to bicie…
Bałem się wstać z łóżka, ale w końcu musiałem.
Bardzo powolnym krokiem do drzwi się zbliżałem.
Nacisnąłem na klamkę, coś na niej wisiało.
Właśnie to, czego się bałem, się potwierdziło.
Po drugiej stronie klamki wisiał pas skórzany,
Którym bardzo dawno temu mój brat był lany.
Zawołano mnie wnet do dużego pokoju.
Teraz przez najbliższe dni nie zaznam spokoju…
Kiedy wszedłem ogarnęło mnie przerażenie.
Coś takiego widziałem chyba kiedyś w kinie…
Na środku stał taboret, wokół akcesoria.
Nie czekała mnie jednak radosna euforia.
Największe zdziwienie wzbudziła jednak flaszka.
Nie przypuszczałem, że powstanie z tego fraszka.
Rozebrano mnie do naga i położono,
A następnie, boleśnie tyłek oćwiczono.
W tym czasie matka siłą wlewała mi wódkę.
Prawie że bym obrzygał tę przyszłą rozwódkę.
Po dzień dzisiejszy alkoholu już nie tknąłem,
Acz to nie ja największą karę otrzymałem.
Mój brat za kradzież bimbru został wychłostany
W czasie, gdy ja do łóżka srałem najebany.
Na zdrowie wyszła nam ta lekcja zaściankowa.
Nie zastała nas choroba alkoholowa.
Dzieci nasze wiedzą co zawiśnie na klamce,
Jeśli zakrapiane będą ich nocne harce…