Text 165 of 203 from volume: poezja
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2019-01-09 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1309 |
***
Nie wyglądasz jak owoc MANGO.
Ale mój język pragnie cię degustować.
Tylko proszę żebyś ugasił ten pożar.
Nie wymawiaj przy tym tamtego imienia.
Bo przebyłam do ciebie daleką drogę.
Zdejmę ją z twojej skóry. Wszyscy odchodzą.
Żeby twoje ciało nie drżało z zimna otulę cię sobą.
Zamknę drzwi za sobą żeby nie wróciła.
Przecież nie możesz być w dwóch sercach jednocześnie.
Nie przypomina banana, ani niestartego chrzanu. Brzydki, jak imbir w bio wydaniu, ale cholernie skuteczny.
Obiera go z JEJ skóry, a mimo to apetyczny, jak turecka chałwa z PiStacjami.
Nie może się na nim skupić, chociaż smakuje go językiem, jak mrówkojad termitierę i ciągle patrzy na klamkę, czy ONA nie nadchodzi.
Jak w takich okolicznościach chodzić po tęczy... spełnienia.
Nienawidzi klamek, drzwi i cichego pukania.
Otuliła go sobą, jak kokon królewskiego pazia motyla.
Kiedyś znowu wyfrunie. Z jej zapachem i śladami po szmince i będzie czekać, aż ONA puści go znowu w lęgowe tereny... motylandii.
ratings: perfect / excellent