Author | |
Genre | popular science |
Form | prose |
Date added | 2019-07-13 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2201 |
Nie jesteście tutaj pierwsi
U progu roku 2004 czekała na mnie jedna z najbardziej wzruszających chwil w zawodowym życiu uniwersyteckiego wykładowcy. Obdarowany przez poetę i animatora kulturalnego Jana Stanisława Jeża maszynopisem Wrocławskich spotkań, dowiedziałem się ze wstępu, że mam swój udział w powstaniu tego tomiku, a ściślej że bezpośrednią inspiracją stała się moja gawęda o twórcy powojennej polonistyki wrocławskiej profesorze Tadeuszu Mikulskim (1909-1958), a zwłaszcza o jego książce Spotkania wrocławskie. Czyż może człowieka pracującego w słowie spotkać większa radość, gdy to słowo przez niego wypowiedziane przynosi, mówiąc językiem biblijnym, plon stokrotny?
W wypadku oddawanego właśnie w ręce czytelników zbioru wierszy mogę mówić z pełną odpowiedzialnością, że stanowią one poetycki plon stokrotny. Pisane gorącym polskim sercem i uczuciem, dalekie są od łzawości i taniego sentymentalizmu, co najważniejsze zaś od patriotyczno-propagandowego patosu. Cechuje je nowoczesna, choć pełna klasycznego dostojeństwa, forma przekazu poetyckiego i bogactwo języka elitarnego w najlepszym tego słowa znaczeniu. Podyktowała zaś te strofy autorowi, synowi ziemi mazowieckiej, serdeczna miłość do śląskiej stolicy Wrocławia, z którym związał swe zawodowe losy w roku 1977. Przyjechał do nadodrzańskiego grodu i w przeciwieństwie do bohaterów niniejszego tomiku już w nim pozostał. Teraz tak jak oni spaceruje po jego ulicach, placach i zaułkach. świadom historycznej i etnicznej wielokulturowości największego miasta Śląska, tak jak Wincenty Pol czy Józef Ignacy Kraszewski dostrzega w nim jednak najwyraźniej polskie ślady.
Chciałoby się dlatego odnieść do jego tekstów słowa profesora Bogdana Zakrzewskiego (ur. w r. 1916), bezpośredniego następcy Tadeusza Mikulskiego na polonistycznym gospodarstwie, autora Przechadzek po dziewiętnastowiecznym Wrocławiu: Wydaje się, że materiały te tak specyficznie przez nas wiązane, organizowane i komentowane, posiadające różnorakich narratorów, którzy prezentują indywidualne poglądy oraz style literackie, publicystyczne, uzyskują w takim ujęciu nową, atrakcyjną, wielogłosową dokumentarność prawdy, że byliśmy tu, jesteśmy, a więc pozostaniemy na zawsze.
Jeżowe Wrocławskie spotkania takim poetyckim dokumentem pozostaną. Dokumentem odczuć kolejnych powojennych pokoleń wrocławian przybyłych z różnych stron Polski i tutaj już urodzonych, wrastających w to miasto i w nie wrośniętych, dokumentem odczuć wrażliwych ludzi, którzy w zabieganiu dnia codziennego nagle zaczynają sobie uświadamiać, że ich drogami chodzili w tym grodzie Wybicki, Kołłątaj, Staszic, Niemcewicz, Skarbek, Słowacki, Lenartowicz, Ujejski, Asnyk, Kasprowicz czy Dąbrowska. Pamiętajcie, że nie jesteście tutaj pierwsi – powiedział swym studentom profesor Mikulski na inauguracyjnym wykładzie w roku 1945. Świadomość polskich śladów na ziemi wielu kultur pomaga nam wszystkim żyć.
Dzięki poetyckiemu pomysłowi Jana Stanisława Jeża świadomość ta została wzbogacona pejzażem lirycznym. Pejzażem wysokiego literackiego lotu - dopowiem na koniec z satysfakcją.
Jan Miodek
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Na Pawłowicach mieszka moja córka.
Co do treści tekstu zrobiła to Emilia.
pozdrawiam.
A skoro obydwaj użytkownicy są tak błyskotliwymi obserwatorami rzeczywistości i śledzą (a przynajmniej jeden z nich) innych użytkowników, to dziwnym trafem nie dostrzegli, lub też nie chcieli dostrzec, że przy moim tekście "Trzej muszkieterowie" z 3.02.2016 roku są trzy fotografie z XXV Targów Dobrej Książki, które odbywały się w Hali Stulecia we Wrocławiu. Otóż na pierwszej fotografii jestem z prof. Janem Miodkiem i prof. Andrzejem Markowskim (do niedawna przewodniczący Rady Języka Polskiego - mam w indeksie jego zaliczenie z kultury języka polskiego), na drugim z prof. Janem Miodkiem, na trzecim z Hardym, który na tychże targach prezentował swoją książkę. To też mój chory wymysł, jak zgodnie sugerowali członkowie unikalnego duetu.
Przedostatni raz widziałem się z prof. Miodkiem 9 maja bieżącego roku, kiedy prowadziłem spotkanie Profesora z inwalidami wojennymi, ostatni raz 14 czerwca w jego miejscu pracy podczas koleżeńskiej pogawędki.
ratings: perfect / excellent
Ja natomiast zwróciłem uwagę na autokomentarz w tekście sąsiadującym. Jak zwykle, to nie ja, to ktoś inny. Tym razem to nie ja, to trotsiga. Już zapomniał,że podważał prawdziwość wypowiedzi prof. Miodka dotyczącej istnienia zdań w wierszach, motywując to tym, że to niemożliwe, bym ja, absolwent liceum pedagogicznego, znał się z uznanym językoznawcą.
Ale kłamstwo ma krótkie, kacze nóżki.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
PS. Co zaś do bliskiej znajomości profesora Miodka i Janko (jeżeli już Autor o mnie wspomniał, to mogę napisać) - tak, byłem świadkiem ich serdecznej rozmowy w grudniu 2016 we Wrocławiu, kiedy byłem na Targach Książki.