Author | |
Genre | adventure |
Form | prose |
Date added | 2019-09-08 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1294 |
MAŁA AGENTKA
Poszedłem z 4 –letnią córką do banku zapłacić podatek za mieszkanie. Miasto Kielce miało wówczas podpisany kontrakt na obsługę tego rodzaju płatności z BGŻ.
Gdyby na drzwiach wejściowych była informacja w rodzaju: zakaz wstępu z dziećmi albo coś w tym guście, pewnie bym tego nie zrobił. A tak, przy okazji, w trakcie spaceru z dzieckiem postanowiłem załatwić pewną ważną sprawę. W środku kolejka, która nieomal się nie przesuwa. Dzieci nie rozumieją, dzieci się w takiej sytuacji po prostu nudzą – ja zresztą też, ale ja jestem w stanie sobie to ustawić w głowie jako konieczność. Córka jednak nie nudziła się długo, bo przed nami stała pani z synkiem w podobnym wieku. Nie wiem jak te dzieci to robią, ale już po krótkiej chwili bawili się w najlepsze ganiając się wokoło kolejki, śmiejąc się i pokrzykując. Robiąc hałas. I obsługa banku zareagowała, ale nie tak jak należałoby się spodziewać.
Nie otworzono kolejnych kas, by rozładować kolejkę. Nie pojawił się trener personalny, który zorganizował dzieciom czas. W hallu pojawił się ponury ochroniarz i skrzyczał mamę chłopca. Ta stuliła po sobie uszka, skrzyczała swego syna karząc mu być cicho. Bo hałas przeszkadza w pracy. Ja nie miałem zamiaru zwracać uwagi córce – to nie jej wina, że jej się nudzi w długiej kolejce. To wina banku. Chłopczyk okazał się być posłusznym dzieckiem, kolejka wciąż tkwiła w miejscu i moja córka znów się nudziła i nie było już towarzysza do zabawy. Co z tego, że przynoszę do banku pieniądze, na których bank zarabia? Bank i tak ma mnie w dupie.
Nudzi jej się? No to masz telefon, pograj sobie w jakąś gierkę. No i córka usiadła w fotelu wpatrzona w ekran telefonu, a ja wciąż tkwiłem w tym samym miejscu. Po chwili zorientowałem się, że córka nie gra, ale filmuje wnętrze banku. Powiedziała mi potem, że gra jej nie szła. Ochroniarz był nie tylko ponury, ale i tępy: właśnie w takiej sytuacji powinien był reagować, a nie gdy jakieś dziecko w kolejce się nudzi. Nie, on stał i tego akurat nie widział.
To już gruba sprawa takie filmowanie banku od środka. Za to, że moje dziecko nudzi się w sposób spektakularny mogli mnie cmoknąć, ale filmowanie mogło mieć dla mnie przykre konsekwencje. Więc odebrałem jej telefon – wstydząc się tego do czego się zniżam, ze strachu, bo bank powinien, ale ma to w nosie.
Tępy i ponury ochroniarz nie zorientował się co miało miejsce, ja w końcu zapłaciłem podatek i opuściliśmy to nieprzyjazne klientom miejsce.
Czy banki się czegoś uczą? W jednym z nich kilka lat później zobaczyłem stojący w kącie stoliczek z kredkami, kolorowankami i takimi tam. Da się? Bo do dziś na drzwiach żadnego z banków nie ma zakazu wstępu z dziećmi… Ani ostrzeżeń: uwaga, długie kolejki.