Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2019-10-20 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1288 |
AUTOPROMOCJA
Tak, kiedy się spotykamy, to czasem obgadujemy kolegów, którzy są w takiej chwili nieobecni z nami. I jeden z takich nieobecnych akurat założył sobie konto na facebooku. Oczywiście krytycznie oceniliśmy jego krytyczną ocenę ćwierćwiecza jego życia ( bo on się po czterdziestce zmienia „pozytywnie” – nowy, lepszy znajomy subkulturnik), ale zdarzyło mu się przekroczyć granice śmieszności. Dotąd był po prostu fryzjerem – z tego się głównie utrzymywał. Od kiedy jednak założył sobie konto na facebooku, przedstawia się jako hair dresser. Jasna kurwa! Od razu pomyślałem o sobie – o sytuacji, czysto hipotetycznej, gdy ja sobie takie konto zakładam. Jako kto bym wystąpił?
Poprosiłem o pomoc znajomych. Nie dali rady. Obecnie w angażu mam: betoniarz zbrojarz – jak by to było po obcemu? Wcześniej byłem operatorem urządzeń kotłowych. ( Pracodawcy potrafią tworzyć takie kalambury słowne – badania wstępne i pytanie lekarki: co to jest i jaki ma być zakres tych badań?.) Jeszcze wcześniej byłem oczyszczaczem mechanicznym. A jeszcze wcześniej byłem palaczem c.o./ suwnicowym – ale to akurat powinno być proste do przełożenia na ładnie brzmiące anglojęzyczne terminy.
Nikt, no może prawie, z nas nie patrzy w prawo, a wszyscy patrzą w lewo, a tam angielski króluje. Nie grzebię w facebooku i nie wiem jakie mody tam królują. Ale skoro już nie po polsku, to czy nie ciekawiej by takie nazwy brzmiały po rosyjsku? Po kazachsku? Po mongolsku? No i nie wiem czy tak się robi, ale ( bo moja córka interesuje się K – popem) czy ktoś podaje tego rodzaju informacje w koreańskim alfabecie? Żeby było ciekawiej, bardziej egzotycznie, trudniej do zrozumienia? Gdyby nauczyciel czy informatyk albo mechanik samochodowy przedstawiali się w takim koncie w jakimś obcym nam języku, o ileż atrakcyjniejsi by byli, bardziej egzotyczni?
ratings: perfect / excellent
Większość z nas, flancując sobie na głowie treskę/powiększając usta = dorabiając nieistniejące także duchowe walory, nie ma zielonego pojęcia, że na plecach nosi przez siebie własnoręcznie przyszpiloną karteczkę z napisem "......".