Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2019-11-09 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1281 |
WYGIBAŃCI SPOD KATEDRY
Kiedy Wojtyłła mówił, że prawda nas wyzwoli, po prostu mijał się z prawdą. Wręcz nawet kłamał. Dla współczesnego kościoła byłoby chyba lepiej, gdyby pewnych rzeczy nie mówiono – obojętnie, czy mówią to ludzie postronni, funkcjonariusze tej instytucji czy zaniepokojeni wyznawcy. Kamyczek do ogródka dorzuciło też pewne wydawnictwo publikując esej Noama Chomsky’ego, opisujący sytuację geopolityczną w naszej części świata po 89 roku.
Wiek XX zaoferował kościołowi chyba najtrudniejsze wyzwania od tysiąca lat. Pojawienie się komunizmu, wściekle antykościelnego, a chwilę potem faszyzmów, też nieprzyjaznych, walczących ze sobą postawił kościół przed wyborem: czy wesprzeć diabła przeciw szatanowi, czy odwrotnie? Który z nich straszniejszy? Diabeł, fałszywie się do kościoła uśmiechający, okazał się łatwiejszy do strawienia, choć bliska z nim znajomość do dziś odbija się czkawką. Katolicko faszystowski słowacki rząd ks. Tiso, chorwacki rząd Ante Pavelica czy reżim gen. Franco cieszyły się poparciem kościoła – może i brzydko się ci panowie bawili, ale lepsze to niż to co działo się w ZSRR czy Meksyku, gdzie instytucję tę prześladowano. Wielkie przewartościowanie będące efektem II wojny światowej i te znajomości poskutkowały chyba poważnymi wyrzutami sumienia u części hierarchów, a następnie haniebnie spolegliwą postawą wobec środowisk żydowskich od lat ’60 . Nikt prawie nie wpadł na to, że można spróbować zabrać argumenty szatanowi i zrealizować to, co kościół deklarował od dawna – wszyscy równi wobec boga. Kiedy pojawiali się pomysłodawcy takich projektów, hierarchia wolała ich eliminować. Nie wiem, czy Wojtyłła spotykał się z księdzem Cardenalem, ministrem lewicowego rządu Nicaragui, ale na pewno od dostrzegania istnienia takiej postaci bolały go oczy.
Szatan kąsał i wpuszczał jad tam gdzie przejął tereny ze sprawnie działającym kościołem. Nie ma się co dziwić, że gdy szefem kościoła został Wojtyłła, stykający się z szatanem co dzień od 40 lat, to wiele energii skierował na jego zwalczanie. Dziś więc słusznie przypisuje mu się wiele zasług w zwalczaniu szatana i zniszczenia jego władzy. Diabeł zaś miał się nieźle i kościół wspierał jego działania, nic nie nauczywszy się na lekcjach z II wojny światowej. I oto wielu z wyznawców kościoła doświadczyłoe pozytywnych konsekwencji zaangażowania kościoła w walce o prawa człowieka ( to ci mieszkający w Polsce i okolicach), wielu jednak doświadczyło wsparcia kościoła dla terrorystów rządzących ich krajami, bo tu stosujący przemoc oficjalnie deklarowali przywiązanie do chrześcijaństwa.
Donosicielstwo jest naganne moralnie. A jeśli jeszcze wiąże się ze złamaniem tajemnicy spowiedzi jest obrzydliwością. Listy Macierewicza i Wildsteina ukazują okropność tego systemu. I, o ile kandydat na TW – cywilny – to rzecz niejednoznaczna, o tyle taki kandydat noszący sutannę to osoba, na którą SB miała wyraźne haki – lubi dzieci ( a to lubienie podtekst seksualny ma), ma kochankę albo robi dziwne interesy – i nawet bez podpisywania deklaracji i wyraźnego podjęcia współpracy, to był ich człowiek. To było rozwalanie kościoła od środka i Wojtyłła dobrze o tym wiedział. System, który to robi jest wrogi. I jeżeli można coś zrobić, by poluzować ten ciasny gorset, to Wojtyłła to robił, wspierał takie inicjatywy, albo im nie zapobiegał.
Sam pamiętam ile osób chodziło do przykościelnych instytucji po żarcie, leki, ubrania, wsparcie – a władze prylu właśnie takich chciały maksymalnie upodlić, łamać biedą, oficjalnie potępiając takie działania u innych. Wsparcie organizacji opozycyjnych – najbardziej malowniczym przykładem jest historia z Wrocławia opisana w filmie „80 milionów” - - to tylko jeden z przykładów włączenia się kościoła w bieżące wydarzenia. Ale tu, w tej części świata. Szatan, z którym Wojtyłła osobiście miał na pieńku, doznał od niego wielu porażek, by wreszcie utracić te tereny. Tu jednak nic nie jest wieczne i wiele może się zmienić.
Wojtyłła był jednak kolejnym z papieży spolegliwych wobec żydowskich nagabywań. Pamiętacie ten konflikt? – usuwa z kościoła Bractwo Piusa X, potocznie nazywanych lefebrystami, reprezentujących ortodoksję i wrogich ustępstwom wobec pewnych narodów. W deklaracjach potępia gnębienie człowieka przez człowieka, ale zarazem jego wyraźnie ulubioną ekipą w Italii jest chadecja Gulia Andreottiego, będąca polityczną emanacją włoskiej mafii. Lata ’70, ’80 to najbardziej spektakularny okres, bo dobrze udokumentowany dziennikarsko, jak mafia włoska deprawowała polityków. Widać wtedy było to, że papież lubi chadecję. Co więcej, tu napotykamy drugiego bohatera tej opowieści, a trzeci już stoi w półmroku. Kiedy Jaruzelski wprowadza stan wojenny jako rozwiązanie konfliktu między władzą a robotnikami, to przy okazji ogranicza też wiele kościołowi, poza tym co okraja wszystkim. Biskupi nie dostają paszportów. Ale ludzie chronią się w kościołach i ZOMO tam raczej nie wchodzi.
W tym samym czasie okropności dzieją się także i w innych częściach świata. W Ameryce Południowej dogasa operacja „Kondor”. Katolicy opanowali sytuację, zabili tylu co trzeba, żeby zrobił się spokój. Tym wszystkim, którzy nie pluli jadem na tzw. teologię wyzwolenia ( czyli socjalizm plus wiara, albo odwrotnie), Wojtyłła dał wolność od decydowania. Bracia Cardenal byli niemiłą niespodzianką. Opowiedzieli się po stronie ludzi, a nie hierarchii. Tam też ludzie są niezadowoleni i też patrzą na kościół. Też powstają takie oddolne ruchy jak „Solidarność” u nas, choć nie tak masowe. Też fotografują się na tle matki boskiej. Kiedy Wojtyłła obejmuje rządy bardzo dynamiczna jest sytuacja w Argentynie. Generałowie i admirałowie, którzy przejmują rządy, tępią równo lewackich terrorystów, jak i przykościelnych wrażliwców społecznych. Wyliczenia jakie znalazłem: nieco ponad 4 tys. wyrzuconych ze śmigłowców do oceanu – wielu z nich do takich lotów wytypował poprzednik pana Franciszka obecnego. Panu Franciszkowi przypisywana jest zgoda na porwanie, wyrzucenie z kraju prawie 800 osób, ale wyrzucenie to powiązane było z odebraniem dzieci i i oddaniem ich do rodziny zastępczej, poddanie szybkiej adopcji. To Wojtyłła dał mu szefostwo argentyńskiego kościoła na początku 1982 roku, w trakcie trwającej wojny argentyńsko brytyjskiej. Generałowie i admirałowie jeszcze trochę ponarozrabiali.
Papież może i święty, ale brakuje mi tego, że takie rzeczy widział ( światowy przecież człowiek) i nie kłuły go one w oczy. Taki defekcik? W Chile też generał Pinochet jest głęboko wierzący, ale zarazem bardzo niemiły wobec wrażliwców społecznych. W Paragwaju generał Stroessner to też katolik, dość niesympatyczny dla, jak to się u nas nazywa, solidarności społecznej. Takich zjawiskowych postaci jest tam więcej. Szeregowi księża, ci funkcjonujący w swych parafiach, opowiadają biskupom o tych wszystkich okropnościach, jakie władze urządzają ich wiernym i wielu innym. Kościół, a Wojtyłła wyczyścił miejscową hierarchię z sympatyków teologii wyzwolenia, nie ma oficjalnie nic przeciw.
Pan Wojtyłła pana Berghoglio wypromował, on go wybrał z argentyńskiej pustkowi. Akurat w tym czasie.
Gdzieś w cieniu tych brutalności, tortur, morderstw mają miejsce te aktywności seksualne, zawsze kontrowersyjne, bo to głównie panowie szukający zaspokojenia z dziećmi. Mnóstwo tego wylazło i wciąż wyłazi. Pan papież Franciszek, taki czuły i ciepły wobec dzieci, broni i ukrywa polskiego arcybiskupa oddającego się takim aktywnościom w Dominikanie, nie oddaje go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Ukrywa go u siebie w Watykanie. Ponieważ parafie i biskupstwa tuszują te zabawy, dziś i one przez wiele sądów na świecie jest karanych wielomilionowymi odszkodowania dla ofiar. Do jakich rodzin, poza kwalifikacją, że są zaufani dla reżimu, trafiały dzieci z rodzin wyrzucanych w latach ’80 z Argentyny? Aż boję się pomyśleć, czy tych dzieci nie oddawano w ręce przyjaznych reżimowi pedofilów?
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Co nie takie oczywiste, Watykan - to jedynie dla dzisiejszych Polaków nic zaskakującego, bo /teraz!/ wystarczy wsiąść do samolotu byle jakiego, i po 2 godzinach już tam jesteś. My-starzy w latach 60-90 o Watykanie wiedzieliśmy tyle, co nic: że to tam urzęduje Ojciec Święty.
Ale
jako PRL mieliśmy także w Rzymie własną ambasadę - i swoich zatrudnionych tam przedstawicieli i ambasadorów. Polecam gorąco lekturę /wydanego w 1960 r./ niezwykłego prywatnego dziennika "Urząd" o. benedyktyna wielkiego Wielkiego Tadeusza Brezy. W tym samym roku ukazała się jego wcześniej napisana - również w tej tematyce - "Śpiżowa brama. Notatnik rzymski". To wysmakowana beletrystyka z najwyższej półki, a temat nadal fascynujący i jak kartofel gorący