Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | article / essay |
Date added | 2020-01-14 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1061 |
PROLOG
Ciemny las, cicha noc, której nie zakłócał nawet lekki szelest liścia. Księżyc spowił leśną ścieżkę, swoim blaskiem rozświetlił polanę.
Nagle niewidzialną ścianę ciszy przebił przeraźliwy, głośny skowyt. Nie było to wycie psa, lecz wilka...
Wybiegł na polanę, gdyż tam zaprowadził go bezmyślny bieg uciekiniera. Był skończony. Doskonale wiedział, że ta polana będzie ostatnim pięknym miejscem jaki mógł jeszcze ujrzeć. Nie bał się śmierci. Jedyne o co się martwił, to życie żony i córki. Poprzez głupie zasady jego wilczej sfory został wygnany i skazany na śmierć. Próbował się ratować, lecz na próżno. Cieszyło go, że ukrył swoją rodzinę w jego zdaniem bezpiecznym miejscu. Nie ważne co się z nim stanie. Ważne jest to, że nic im nie grozi.
Złowrogi tupot łap zatrzymał się tuż za nim. Odwrócił się i ujrzał czterech sędziwych wilków, którzy tak jak i on po chwili przeistoczyli się w ludzkie postacie. Dobrze ich znał, byli to jego kuzynowie: Daniel. - Postawny brunet o piwnych oczach; John. - Krępy i niski w życiu budowlaniec. Pomógł mu kiedyś zbudować dom, - Ogarnęła go złość. - który niestety wraz z rodziną musiał opuścić; Bryan. - Pupilek i wykonawca egzekucji. Oraz jego rodzony brat Thomas, który wywołał w sforze zamęt. To ON oskarżył go o zdradę. Ich klan pod żadnym pozorem nie mógł spoufalać się kimkolwiek z klanu wampirów. Wilkołaki i wampiry od pokoleń walczyli o ziemię którą chcieli przewodzić i mnożyć swoje potomstwo. Każdy z tych klanów chciał pokazać jak wielką mają pozycję i przewagę nad drugim. Oba klany dzieliła granica u podnóża gór. Jeżeli którekolwiek przekroczyłoby ją, nastąpiłaby wojna niszcząca nie tylko swoje zastępy ale i ludzkie. Niektórzy z ich populacji byli zwyczajnymi kruchymi ludźmi. Jahred wiele razy błagał Thomasa, by ich oszczędził, ponieważ kochał Elizabeth całym sercem. Był gotów poświęcić cały świat, lecz jego przegraną ujrzał w oczach rodziny. Przez całą ciążę ukrywali jej pochodzenie, ale pewnego dnia ktoś posłyszawszy ich rozmowę i doniósł bratu. Obraz jaki miał w tej chwili to moment w którym żegnał się z żoną. Zostawił ją w drzwiach kryjówki z niemowlęciem na ręku. Z oczu pełnych tęsknoty i smutku popłynęły łzy. Nie miał siły już uciekać. Nie miał zresztą dokąd. John i Daniel uchwycili jego pod ramiona, trzymali silnie, by im się nie wyrwał. Z tym, że głupcy nawet nie zauważyli, że on już się poddał. Inaczej tych dwoje nie mieli by z nim szans na wygraną. Rozszarpał by ich na strzępy. Wykończony spojrzał w oczy brata, który zbliżył się do niego i zdzielił po twarzy.
Ty zdrajco! Miałeś czelność ukrywać tą krwiopijkę i czarciego bękarta?!
Jahred spojrzał buńczucznie na niego.
Prosiłem cię, abyś mi pomógł w tej trudnej sprawie, ale ty odwróciłeś się ode mnie! - warknął. - Zamiast pomóc swojemu rodzonemu bratu wolałeś go skazać na wygnanie i śmierć! To ty jesteś zdrajcą! Powodem twego zachowania jest chciwość! Jestem starszy od ciebie, dlatego to mnie wszystko się należało, ale znalazłeś powód by mnie zniszczyć i objąć watahę. Chcesz być królem! To było w twoim umyśle. Powiem ci jedno. Być królem to nie tylko tytuł. Trzeba umieć zarządzać sforą i majątkiem. Być w zgodzie ze sobą i innymi. Przede wszystkim mieć uczucia: silny charakter, wrażliwość oraz empatię. Ty tego nie posiadasz. Jesteś zimnym skurwysynem. Nigdy ze mną nie współpracowałeś. Czekałeś tylko na moment, gdy ojciec umrze. Teraz zacząłeś swoje durne poczynania.
Zamknij pysk! Ojciec zawsze tylko ciebie faworyzował, a mnie gnoił za wszystko. Byłem odsunięty i poniżany, ale masz rację teraz wszystko się zmieni. Obejmę sforę i rozpocznę rządy na moich zasadach. Pierwszym moim rozkazem będzie zabicie ciebie, a następnie twojej wampirki i bękarta! Bryan? - Zwrócił się do swego egzekutora. - Wiecie co macie robić.
Mężczyzna skinął głową. Po chwili cała trójka na powrót przemieniła się w wilków i rzuciła do gardzieli skazanego.
Jahred po chwili już nie czuł bólu, odpłynął myślami do żony i dziecka.
Thomas oglądał spektakl śmierci, który miał przed sobą z wyraźnie zadowoloną miną. Uwielbiał wyznaczać kary i ich wykonaniu przyglądać się. - Nareszcie stało się. Jahred nie żyje. Czas wracać do sfory i pokazać na co go stać...