Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2020-01-24 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1321 |
- Nie wiem, - pomilczawszy chwilę, w końcu odparł Gricko, wiedząc, jak ważna dla przyjaciela jest teraz jego odpowiedź. - Chociaż, którą z tych babek byś sobie nie wybrał, żadna mi nie będzie pasowała; wolę ciebie, jak jesteś kawalerem. Śpiewa, oczywiście, pięknie. Ale czy to dla ciebie są piosenki, nie mam pojęcia.
Zatrzeszczał telefon. Major swoją długą ręką dosięgnął słuchawki i, wysłuchawszy, co mu mówiono, przykazał: *Przepuśćcie*.
- O kim mówisz?
- Dzwoni dyżurny z wartowni KPP. Piechota przyszła w gości. - żartując, Gricko uśmiechnął się, lecz znaczenia tego uśmieszku Połynin jeszcze nie zrozumiał. - Ile razy do ciebie w szpitalu przychodziła?
- Nie rachowałem, - odgryzł się pułkownik, chociaż skrupulatnie policzył, że tych jej wizyt było siedem.
- A to zapalmy, skoro tak, - powiedział przyjaciel i otworzył paczkę *kazbeków* *)
Usłyszeli, jak przed ich ziemianką zahamował samochód.
- Pójdę zobaczyć, kto to. - Gricko wyszedł, nisko pochylając się w wejściu.
Przez moment za zamkniętymi drzwiami rozlegała się rozmowa, potem ktoś zastukał, i weszła Galina Pietrowna, w walonkach**), półkożuszku i z walizeczką w ręku.
- Przyprowadziłem ci gościa, - w ślad za nią wchodząc, powiedział Gricko.
Połynin wstał, witając stojącą pośrodku ziemianki kobietę, i, o nic nie pytając, odebrał z jej zimnych dłoni bagaż.
- Jakiż to cud - ta defilada, prawda? jakie szczęście dla nas! - mówiła Galina Pietrowna, kiedy pułkownik pomagał jej zdjąć okrycie. - Rano nawet nie myślałam do was przyjeżdżać, ale później, po koncercie, postanowiłam, że powinnam pana zobaczyć. Nie gniewa to pana?
- Gniewa. Zaraz mnie opieprzy, że wpuściłem panią na lotnisko. - powiedział major, otrzepując ze śniegu uszankę***) gościa, i spojrzał na Połynina, który miał tak zadowoloną minę, że go to aż śmieszyło.
- W ciągu dnia byłam w szpitalu, i siostra powiedziała, że pan o mnie pytał... - Galina Pietrowna zatchnęła się. Pułkownik pomyślał, że zaraz powie o liście, lecz tak się nie stało. - A potem okazało się, że nasz koncert odbędzie się blisko was, i nasz politruk****) zgodził się zawieźć mnie tutaj na minutkę, a później już dalej do Murmańska, ale towarzysz Gricko mówił mi przed chwilą, że sami dacie mi samochód do teatru, więc zostałam. Da mi pan auto?
Czuła się dosyć niezręcznie, i, zdaje się, sama nie wiedziała, co powiedzieć.
.....................................................
*) *kazbeki* - rosyjska marka papierosów;
**) walonki - rosyjskie ciepłe futrzane, wysokie do połowy łydki buty;
***) uszanka - znana futrzana czapka, zakrywająca także uszy;
****) politruk - oficer polityczny
ratings: perfect / excellent