Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2020-01-30 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1271 |
Mówiąc, że teraz nie jest zamężna, Galina Pietrowna powiedziała zarazem i prawdę, i nieprawdę. Mieszkała z Witieńką osobno, ponieważ nie prosił, by się wprowadziła do niego, do jego wielkiego ojcowskiego mieszkania, a ona nie domagała się tego, bojąc się rozstać ze swoim długim jak rękaw, podobnym do trumny, ponurym pokojem przy ulicy Bronnej niedaleko teatru. Jednak ich związek trwał już długo, i wokół mówiono o tym jak o czymś pośrednim między romansem a małżeństwem.
Ona sama w ostatnim czasie coraz mniej o tym wszystkim myślała: zawsze bardziej podporządkowywała się uczuciom Witieńki, niż sama czuła coś do niego, żyjąc z nim nie dlatego, że go kochała, a ponieważ nie kochała nikogo innego. Poza tym dobrze pamiętała, że jest od niej o całe 5 lat młodszy. I że życie z kimś takim jak on nie obiecuje jej nic dobrego.
Na początku wojny mocno ją zmroziło to, jak jej kochanek otwarcie się cieszył, gdy - dzięki szerokim plecom ojca - w ostatniej chwili skierowanie na front zamiast niego dostał inny aktor. Powiedziano jej nawet nazwisko tego człowieka, i było to dla niej czymś jak policzek - niegodnym i wstrętnym.
Niestety, także i tym razem nie starczyło jej charakteru, by ostatecznie zerwać z Witieńką, i choć pożegnali się chłodno, to przecież nikt inny, a właśnie on odprowadzał ją w sierpniu na dworzec, kiedy jej teatralna brygada wyjeżdżała na front na północ.
Połynin spodobał się jej od razu już pierwszego wieczoru, kiedy tylko go zobaczyła. W czasie koncertu natychmiast zauważyła siedzącego wprost przed nią i na oko bardzo młodego pułkownika z dwoma orderami Czerwonego Sztandaru, odznaką Lenina i jeszcze innymi nieznanymi odznaczeniami, podobnymi do gwiazd. Lotnik miał szerokie ramiona, błękitne oczy i urodziwą szczupłą opaloną twarz z dwiema niewielkimi szramami. Jedna z nich na ukos przecinała czoło i zaczynające przerzedzać się jasne włosy, druga biegła przez lewe ucho, jakby ktoś odciął nożycami jego płatek. Blizny te jednak nie szpeciły jego wyglądu, przeciwnie, bez nich wyglądałby aż nadto jak ten piękniś. W przerwie między występami zapytała młodziutkiego porucznika, odkomenderowanego do ich brygady z okazji koncertu, kim jest ten pułkownik z pierwszego rzędu.
- Komendant oddziału Połynin, - odpowiedział ten tak oburzonym głosem, że niby jak tak można? nie znać ich dowódcy?
- Ma aż tyle orderów, - odparła na to, - nawet takie, jakich w życiu nie widziałam!
Porucznik wyjaśnił, że są to odznaczenia za wykonanie szczególnych zadań, że był w Hiszpanii, w Mongolii i ludzie mówią, że nawet w Chinach. Połynin w Chinach nie był, ale młody pilot koniecznie chciał, żeby jego pułkownik walczył wszędzie. Mówił o swoim dowódcy z dumą, i kiedy wyszła potem na scenę, żeby czytać wiersze o Czkałowie*), cały czas patrzyła na Połynina. Deklamowała z drżeniem serca, patrząc w oczy siedzącemu przed nią człowiekowi, o którym porucznik powiedział jej, że w ciągu wojny strącił już 19 samolotów.
............................................
*) Walierij Czkałow - radziecki lotnik, jeden z najsłynniejszych pilotów na świecie; jako pierwszy w 1936 r. dokonał przelotu nad Oceanem Lodowatym i biegunem północnym na trasie z Moskwy do Vancouver w USA
ratings: perfect / excellent