Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2020-03-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1245 |
Z pytania o dumę z Polski można wyciągnąć wniosek babci wróżącej na dwoje: w zależności od przekonań adresata, jesteśmy, lub nie.
Jednym przeszkadza obecna władza, są za uczestnictwem w UE, widzą w nim korzyść i szansę na dobrobyt, inni (a tych jest hałaśliwa mniejszość) nie są zainteresowani przyszłością, natomiast opowiadają się za nostalgicznym rozdrapywaniem ran i kultem narodowych klęsk.
Perspektywa wkroczenia w przyszłość jest zagrożeniem dla bezpiecznego stosowania bezprawia; kontrolna obecność UE patrzącej im na ręce, to ich przegrana w boju o zachowanie anonimowości. Porażka, ponieważ, jako partia mentalnościowych Dulskich i krewnych Kalego, nie lubią świadków swoich szwindli.
Nie mają na żadnego pomysłu na własną uczciwość. Jako profesjonalni obłudnicy wyznają odwieczną zasadę, że swoje brudy należy prać we własnym domu.
Dlatego unijne ingerencje w krajowe sprawy traktowane są przez nich jako bezpodstawne wtrącanie się w poczynania suwerennego państwa. Natomiast denerwują ich skargi pochodzące od polskiej opozycji; w polskim sejmie tłumione w zarodku lub pomijane milczeniem, wyciągane na europejskie forum, są przez nich oceniane jako denuncjacje. Sprytnie jednak zapominają, że od wielu lat naszym domem jest Europa.
*
Nie dysponują programem wykraczającym poza swoją prowincjonalność, sobkostwo i zadufanie. Brak swobody poruszania się po innych krajach nie stanowi problemu; wystarczają im podróże do Częstochowy, gdyż po cholerę mają jeździć po zagranicach, zwiedzać obcą ziemię i być ciekawym nieznanych krain, obcych zwyczajów, innej kultury, poznawać, jak gdzie indziej funkcjonuje DEMORACJA i porównywać ją z naszą, nieopierzoną jeszcze, by, zamiast szukania nieistniejących wrogów, zająć się rzeczywistą naprawą. Np. sądownictwa, np., rozdętą i sobiepańską biurokracją, nie mówiąc o korupcji, własnym uczestnictwie w aferach i tym, co podkreślają bez przerwy, a mianowicie, co istotnie przeszkadza rozwojowi państwa. W to miejsce wprowadza PiS gospodarczy zamęt i niszczenie tego, co już zdało egzamin, lecz co wprowadzili jego znienawidzeni poprzednicy.
Potrafią tylko doprowadzać do coraz większego podjudzania jednych obywateli na drugich. Do przeciwstawiania ich, obrzucania błotem i orzekania, kto zasługuje na miano patrioty, a kogo potraktować błotem nazywając sprzedawczykami, zdrajcami czy też bandą konfidentów.
Oficjalnie walczą z wadami. Grzmią i ochoczo pomstują na nie. Lecz po cichu tolerują te, co są im wygodne. Na przykład popierają łyse zgraje polskich faszystów nazywane przez nich patriotami.
Zaakcentować trzeba, że do patriotów o chrześcijańsko-rasistowskim zabarwieniu, oraz do wszelkich psychiatrycznych odpadów, mają stosunek bałwochwalczy. Wręcz nabożny; jeżeli patriotyzm polegać ma na podlizywaniu się hołocie, to ja, statystycznie przeciętny zjadacz chleba, nie chcę mieć nic wspólnego z podobnymi aniołami! Wypisuję się z tak rozumianego patriotyzmu. Zresztą patriotyzm w czasach pokoju nazywa się społeczeństwo obywatelskie: miłość Ojczyzny polegająca na pracy dla niej.
*
Z pytania o to, z czego jesteśmy dumni, bierze się następne: o możliwość narodzenia się w naszym kraju społeczeństwa obywatelskiego, które rozprawiłoby się ze wszystkimi szkodnikami. Z przerostem biurokracji i wynikającymi z niego opóźnieniami w załatwianiu czegokolwiek. Z przekonaniem o słuszności przedłużających się, a chybionych procedur.
Trudno pokusić się o zaprezentowanie recepty zwalczającej obecny prymitywizm. Sądzę, że wyjściem z obecnie zalewającej nas fali kiepszczyzny jest szansa bycia w UE. Szansa polegająca na podpatrywaniu sprawiedliwych rozwiązań skuteczniejszych i stosowanych z powodzeniem w krajach lepszych aniżeli nasz. Rozwojowo stojących wyżej. Na czerpaniu wiedzy o państwach mających wielowiekową, a nie kilkunastoletnią tradycję demokratycznego rządzenia.
*
Co jakiś czas wypływają na powierzchnię naszego piekiełka tajne dokumenty, tworzone są afery przykrywające jeszcze większe hochsztaplerki. W miejsce chorobliwego szukania winnych, należałoby pomyśleć, czy nie da rady zająć się ponownym zjednoczeniem kraju. Ponownym, a więc uwolnionym od ksenofobicznych miazmatów.
Zmorą nie do zaakceptowania jest nasz kult zbędnych zaświadczeń. Np. dokumentów wymaganych przy rejestracji własnej firmy. Papierkologia. W placówkach służących (rzekomo) niepozornemu obywatelowi, panuje nieufność wobec intencji petenta, traktowanie go jako potencjalnego wydrwigrosza usiłującego naciągnąć państwo na niepotrzebne wydatki.
Włada nimi powątpiewająca rezerwa. Asekurancka ostrożność, z jaką jest obsługiwany, zakładanie z góry, że jego podaniem kieruje wyrachowanie, że stanowi próbę wyłudzenia materialnych, bądź finansowych KORZYŚCI. A te przypuszczenia wytwarzają irytującą atmosferę niepotrzebnej wali z obywatelem.
Mnożenie zastrzeżeń, obwarowanie się niejasnymi przepisami, przepisami podlegającymi wieloznacznym i dowolnym interpretacjom, to efekt mylnie pojętej ostrożności urzędów, a także pozostawienie ich w dobrym samopoczuciu: w izolacji od odpowiedzialności za nietrafne decyzje.
*
Wtedy, w pierwszej Solidarności byliśmy społeczeństwem zwartym, monolitycznym, wiedzącym, czego chce. Teraz nie pamiętamy, albo udajemy, że jesteśmy w dalszym ciągu zdolni do wielkich czynów. Są to wszelako pozory masowej i nie tak dawnej odwagi. Namiastki buntu. Znikome incydenty bez realnych następstw: jakichkolwiek odzewów ze strony władz.
W odróżnieniu od zgnębionych, przytłoczonych apatią ludzi, rząd bagatelizuje krótkotrwałe protesty i nadal brnie w swoim zaślepieniu za nic mając wszelakie bunty: puszcza je mimo uszu. Za nic mając konsultacje społeczne i referenda.
Powiedzieć można, że partie rządzące, czyli partie PiS-owskiego pochodzenia, są zafiksowane na czynieniu zła, na złośliwych powrotach do sielankowej przeszłości, kiedy całe nasze państwo tańczyło według radzieckich instrukcji.
Można tak powiedzieć, lecz co z tej minorowej konstatacji wynika na przyszłość? Na jutro powyborczych marzeń? Ano to tylko, że w odwrocie są zanikające oznaki niegdysiejszej odwagi społecznej. W stanie rozsypki, gdyż na trwałe odeszli do przeszłości dawni bohaterzy minionych lat.
Zmęczeni jałową walką, walką skazaną na brak rezultatów, zniechęceni młóceniem słomy, odłożyli miecze do lamusa z dziwactwami. Pogodzili się z narzuconą rzeczywistością i lecą na niebieskim obłoku po obiecaną gruszkę na wierzbie.
ratings: perfect / excellent
Gdybyśmy dzisiaj, w tych mobilnych czasach globalnej wioski, tyle nie podróżowali i tyle się nie przeprowadzali, może w sposób całkowicie naturalny kochalibyśmy tę swoją rodzimą Itakę tak samo gorącą miłością co Odys.
Niestety, zmieniając co i rusz swoje adresy jak codzienne skarpetki, przestajemy wiązać się z lokalnym jakimś miejscem, a zaczynamy utożsamiać się z czymś tak oderwanym jak język, religia, kultura.
Polacy - jeśli w takim tempie będziemy jako naród UNIFIKOWANI - już w następnym pokoleniu będą mentalnymi Anglikami/Amerykanami. Nie ma od tego odwrotu
Polska - jak tak dalej pójdzie - zostanie skansenem starców
ratings: very good / excellent
W zapisie szwankuje interpunkcja. Wielokrotnie zbędnie stawiane są przecinki przed czasownikami. Nie stawiamy też przecinka przed spójnikiem "bądź", który równoważy spójniki: lub, albo.
Nihil novi.