Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2020-03-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1356 |
Kiedy tak na terenie swojej sławnej na cały świat Opery nasz rozbiegany Paweł Miesiąc właśnie dzielnie próbuje jakoś okiełznać istną nawałę całkiem dla siebie nowych, nieposilnych nawet dla ostrzelanego epidemiologa zadań, w tym samym czasie w gasnącej na peryferiach naszej kwitnącej Zielonej Wyspy pipidówce G. po miastowemu ubrana w ekstra ciuchy z samego lumpeksu Cinderella siedzi sobie wraz z kilkuletnią rezolutną córeczką na przystanku, popala kolejnego eleganckiego cienkiego papieroska i, nie krępując się obecnością siedzącej z wielką chińską torbą na drugim końcu ławki młodej Ukrainki, wiszącej chyba od zawsze na swoim smartfonie, sama ze sobą, konsultując się z całym Wszechświatem chyba, akurat nawija:
- Cholery można dostać! Człowiek haruje latami jak jakiś osioł, i żeby go nie było stać na własne gówniane cztery kółka? Jak długo tu jeszcze będziemy siedzieć? Autobus powinien być już kwadrans temu!
- Co to kwadrans, mamo?
- Już ci to wiele razy tłumaczyłam: 15 minut. Jak nie przyjedzie, to jak wykupimy leki? Dzwoniłam od wczoraj do przychodni, ale tam nikt poza sekretarką nie odpowiada. Raz po polsku, raz po angielsku facetka gada, gada, gada - i się za Chiny nie dodzwonisz do nikogo! A ja się już od pięciu lat leczę na... - patrzy na dziecko uważniej i kończy nie na temat: - Co się tak ciągle drapiesz? Nie drap się!
- Ale to mnie swędzi.
- Nie drap się! Ile razy mam ci to powtarzać? - Cinderella zaciąga się swoim papieroskiem i wydmuchuje jak jakiś smok wawelski kłąb dymu wprost na dziewczynkę. Ta w proteście macha wszystkimi rękoma i nogami, ale mama niczym niezrażona wyrzeka dalej: - Chłop sobie wyparował, a ty teraz ani do roboty nie pójdziesz, ani na dzisiaj co na obiad ugotujesz, ani do lekarza sama przecież nie pojedziesz! Boże, co to za czasy? Dawniej to były czasy! Dzisiaj czasów już nie ma!*)
- A kiedy do szkoły wrócimy, mamo?
- Po świętach... może. - chuda jak bambus kobieta spogląda na córeczkę, gasi obcasem peta, po czym ostrymi jak u krogulca tipsami wyjmuje z paczki następnego eleganckiego papieroska, zapala go i wzrusza niepewnie ramionami. - Dobrze, że to dopiero pierwsza klasa, i jako tako jeszcze można swojemu dziecku w tych lekcjach choć jakoś.. chociaż coś pomóc... - zaciąga się całą piersią i kontynuuje: - Wymyślili e-recepty, ale nikomu nie powiedzieli, jak z tego korzystać, kiedy nie masz wcale ani takiego telefonu, ani zasięgu dookoła żadnego, ani co. Lekarz nie przyjmuje, bo się do niego nie dodzwonisz, a ja już piąty rok choruję na...
- Mamo, jedzie!
- Boże, nareszcie!
W autobusie panuje dziki tłok jak na Marszałkowskiej. Cinderella łapie dziewczynkę za rękę i obie wsiadają, a za nimi ta z końca ławki wciąż wisząca na swoim telefonie Ukrainka ze swoją chińską monstrualną torbą.
...........................................................................
*) Dawniej to były czasy! - znana reklama w tv
ratings: perfect / excellent
Ostra jak brzytwa ta twoja Cinderella. Umieścisz ją na kwarantannie z Pawłem?
Pozdrawiam.
To jest świetne Emilio :) Pozdrawiam cieplutko :)
W zamyśle ma to przecież być TA WŁAŚNIE powieść-patchwork, utkana wieloma wątkami przez wiele rąk - i głów...
czy może jednak coś nie tak zrozumiałam... ??
ratings: very good / very good
W błądzeniu jest tyle polskiego romantyzmu, i tyleż radości co wierzby w kraterze, na tym egzemplarzu co uwisa u ołtarza nieba. Księżyc.
ratings: perfect / excellent
Krótka, ale wiele mówiąca opowieść.
ratings: perfect / excellent