Text 5 of 5 from volume: Odłogi
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2020-04-15 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1070 |
Teraz w bolesnej godzinie
gdy robak drąży me ciało
powiem spłakanej dziecinie
jak mi jej mało wciąż mało
Teraz w orkanie udręki
gdy rozpacz spod powiek płynie
powiem zbolałej dziewczynie
jak mi brakuje brakuje jej ręki
Trzewia otworzę zgniłe do kości
i serce z nich wyrwę nieczułe
By dać nicości
Gnaty połamię pulsujące jadem
i wyssam z nich szpik pełen larw
By iść ich śladem
Pod nieba kopułę pośród życia barw
ratings: very good / bad
Lecz zatwardziała natura nie poddaje się. Więcej- skoro nie potrafi pan uczciwie rozpaczać, pozwolił pan sobie na eksperyment, który ma na celu wzbudzić tę rozpacz w czytelniku. Pewnie po to, by stanąć w tym wszystkim gdzieś `ponad` i dać upust swojej intelektualnej masturbacji.
We mnie wzbudził pan litość. Intelekt to jednak nie to samo, co inteligencja.
TURPISTOM
Jeśli wielu - turpizmem
Szczyci się bo nudno
Wolę wdepnąć w gówienko
Zamiast jeb...ć w gówno
Serdeczności
ratings: perfect / excellent
Jest nierówno;
Czasem wdepniesz
W koleinę,
Ktoś przywali
W łeb ci klinem,
Ktoś ograbi
W dzionek biały.
Tańcowały
Trzy Michały,
Tam, gdzie Bródno,
Bidno, głodno,
Ziąb - i brudno.
Trudno.