Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-05-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1049 |
Grupa naszych leningradzkich praktykantów przyjechała do Archangielska w połowie maja. Miasto przywitało nas przenikliwym, zimnym wiatrem. Dwiną wciąż jeszcze spływała rzadka kra, i po rzece wszędzie okropnie dymiły śmieszne małe stateczki *makarki*, po burty zapchane pasażerami i ich bagażem. Każdy z tych *makarków* z tyłu za kominem miał stosy schludnie złożonego drewna - paliwa dla swojej kotłowni. Przepłynąwszy na drugi brzeg Dwiny, gdzie leżał Archangielsk, wyszliśmy z walizkami na ulicę. Miasto nie spodobało mi się wcale. Jakieś takie parterowe, przyciśnięte do ziemi domy całe wymalowane żółtą farbą, drewniane z desek chodniki, wszędzie kurz, na środku placu brzydka odrapana główna cerkiew - prawosławny sobór. Miałeś wrażenie, że to jakiś jeden wielki klasztor. Po Prospekcie Winogradowa - głównej alei Archangielska - przeraźliwie dzwoniąc szynami z rzadka przejeżdżały staromodne, bardzo już sfatygowane tramwaje.
Wszyscy mieliśmy skierowanie do jakiegoś *UBK-Północ*, i właściwą do niego drogę wskazali nam przypadkowi dwaj przechodnie. Tutejsi mieszkańcy mówili jakimś dziwnym śpiewnym językiem z akcentem na ostatnią sylabę, co nas potem przez cały okres praktyki za każdym razem strasznie rozweselało. Wsiedliśmy do wskazanego przez nich tramwaju, który dowiózł nas do kolejnej rzeczki. Też prześmiesznie się nazywała: Kuzniecicha /Kowalska/. Przeszliśmy przez pływający drewniany na łodziach most i znaleźliśmy się na miejscu: zatrzymaliśmy się przed ogromnym ceglanym, podobnym do więzienia gmachem z napisem *UBK - Północ*. A więc to tutaj.
Długo staliśmy przed biurem przepustek. Dyżurni wciąż gdzieś telefonowali, pytali o nasze nazwiska, czytali każdemu z nas inne skierowanie, wystawione jeszcze w naszej szkole. W końcu przyszedł szturman z dwiema belkami na naszywkach, przeliczył nas, znowu poprosił o nazwiska i wreszcie wyprowadził za bramę. To tu było to terytorium *UBK - Północ* z jego składami, warsztatami i przystanią.
Szturman przedstawił się nam jako Nikołaj Nikołajewicz i powiedział, że na tych ich parowcach *UBK - Północ* są znakomite, doświadczone załogi, i że to na nich nauczą nas tam w końcu rozumu.
- Czy to duże statki? - zapytałem.
- Nie za bardzo. W sam raz jak na swoją robotę.
- A dokąd one pływają? Czy chodzą w rejsy zagraniczne?
Nikołaj Nikołajewicz uśmiechnął się pod wąsem.
- Nie. Tylko po Morzu Białym i Morzu Barentsa aż do Nowej Ziemi *) przez dzikie pustkowia i z powrotem. Wyposażamy w opał, żywność, butle z gazem wszystkie nasze latarnie morskie, stawiamy też znaki i zapory. Ciężkiej roboty będzie masa.
Wiedzieliśmy już tak naprawdę, co nas czeka, ale i tak byliśmy rozczarowani. Rejs wydawał się nam teraz strasznie nieciekawy.
......................................................
*) Morze Białe, Morze Barentsa - morza szelfowe na Oceanie Lodowatym. Nowa Ziemia - archipelag wysp podbiegunowych na wschód od Morza Barentsa
ratings: perfect / very good