Go to commentsZAMEK WULZBURG 5
Text 70 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-06-12
Linguistic correctness
Text quality
Views1204

Kończyłbyś już, stary dziadu... Nie jesteś wcale oryginalny; wszystko to już słyszeliśmy setki razy i dobrze wiemy, że niczego nowego nam nie powiesz... Zadzierasz tak tego swojego nosa, bo ten twój furher wytaszczył ciebie z zasuszonych archiwów starej kaiserowskiej armii i poruczył ważne *zadanie*, i to dlatego tak się teraz puszysz i starasz, ze skóry wprost wyłazisz, by zasłużyć na kolejny awans. Wiemy to doskonale. Lepiej byś zrobił, gdybyś nas stąd wypuścił i to jak najszybciej... Boże, jak zmarzły nam stopy! Mam uczucie, że od tego jego kretyńskiego ględzenia zamarza nawet serce. Zaczyna się nasze więzienne życie, a być może powolna nasza agonia?


- ... kto nie zechce spełniać naszych oczekiwań, będzie powieszony. Doskonale wiemy, że wy, marynarze - to jedna wielka banda szpiegów i agentów. Szkoda bardzo, żeście internowani, a nie jeńcy wojenni! Nie można was natychmiast zlikwidować, ale my... O, my wszystko świetnie wiemy! Wiemy, żeście wszystkich nas-Niemców chcieli zagnać na Sybir, lecz geniusz naszego Wielkiego Wodza uratował nasz niemiecki naród w porę... Rozejść się!


Do diabła, jak zmarzły nam nogi! Jak strasznie chce się jeść! Z pewnością do jutra nic nam nie dadzą. Zdaje się, że w tych ciemnościach ta stara małpa już sobie poszła... Wracamy na górę do naszej celi i próbujemy się jakoś rozgrzać. W milczeniu kładziemy się na swoje prycze. Głód i chłód nikomu nie pozwalają zasnąć.


- Wiecie co? - rozlega się w ciemnościach czyjś głos. - Tutaj przed nami byli jacyś internowani Anglicy! Wywieziono ich wczoraj do innego obozu. Znalazłem na drzwiczkach mojej szafki ich zapiskę. A na 1. piętrze pod nami trzymają jakichś 20 Holendrów... Jutro ich chyba zobaczymy na apelu, i może będzie można czegoś się od nich dowiedzieć, co tu się wyprawia...

- Może uda się od nich skombinować papierosy?

- Fajnie by było...


Ludzie milkną. Nieskończonym ciągiem do głowy pchają się wciąż nowe i stare, zawsze te same myśli... O czym? O domu, o naszym przeklętym losie, o tych futrzarzach z żonami i dziećmi, o Armii Czerwonej, która gdzieś teraz walczy w tej jesiennej szarudze i straszliwym błocie, o tych Anglikach i Holendrach, o tym, że może teraz lepiej nas tutaj będą żywić, o tych nowych naszych aniołach stróżach i dobroczyńcach... Długo jeszcze słychać ciężkie westchnienia, przewracanie się z boku na bok i skrzypienie prycz. Nie mogą zasnąć nasi marynarze...


....................................................................................................................................................................



Pierwszy nasz więzienny poranek. Za oknem dopiero jesienny brzask. Do celi wpada Weifel i włącza światło.


- Aufstehen! Apel! Migiem myć się i na zbiórkę!


Po kamiennej końskiej pochylni zbiegamy do piwnicy, gdzie ustawiono długie umywalki. Na szybcika myjemy się i mokrzy biegniemy na dwór. Tam już ustawiają się nasi współtowarzysze z innych cel. Holendrzy stoją oddzielnie. Ciekawie nam się przyglądają. Przybiega Weifel, dwaj inni podoficerowie sprawdzają obecność. Pojawia się w końcu też nasz dziadek-komendant... Powtarza się tragifarsa wczorajszego apelu. Teraz tak będzie już zawsze. Wreszcie pada rozkaz: *Rozejść się!*, i zaczynamy *swobodny* spacer po więziennym podwórzu.

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Chociaż czytanie stanowi dla ,nie nie lada męczarnię z powodu postępującej wady wzroku, przeczytałem z zainteresowaniem. Pozdrawiam serdecznje
© 2010-2016 by Creative Media